Polski napastnik w połowie stycznia tego roku podpisał roczny kontrakt z jordańskim Al-Faisaly FC, wracając do klubu, w którym odniósł największe sukcesy. W latach 2017-18 zdobył z tym zespołem mistrzostwo kraju, a także puchar i superpuchar, na pożegnanie dołożył jeszcze tytuł króla strzelców ligi, a dla kibiców stał się jednym z ulubieńców.
Tuż po przenosinach do Al-Faisaly FC Łukasz Gikiewicz pisał, że wrócił do domu. I w tymże domu - w mieście Amman - polski piłkarz spędzi co najmniej najbliższe 50 dni, co wcale nie jest mu na rękę.
Z powodu pandemii koronawirusa, lotniska w Jordanii będą nieczynne jeszcze przez ponad półtora miesiąca. A to oznacza, że Łukasz Gikiewicz szybko nie będzie mógł opuścić Azji.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piotr Małachowski był w Wuhan przed wybuchem epidemii! Opowiedział o swoich przeżyciach
"Więc jestem w czarnej d**** i bez rodziny do 24.05 ponieważ podali informację, że do końca ramadanu, czyli właśnie do tej daty, lotnisko będzie zamknięte w Jordanii..." - napisał Łukasz Gikiewicz na Twitterze.
"Pieniądze są teraz mniej ważne, po prostu chce mojego młodego zobaczyć" - dodał w innym wpisie.
Jakby tego było mało, w niedzielny poranek w mieście Aqaba - oddalonym o ok. 330 km od Amman, w którym mieszka Łukasz Gikiewicz - miało miejsce trzęsienie ziemi.
"8:04 jordańskiego czasu trzęsienie ziemi w mieście Aqaba o sile 4.6 w skali Richtera... Co się z tym światem dzieje..." - skomentował polski napastnik.
Zobacz też:
Jerzy Kryszak w czasach zarazy. "Siekiera zawisła w powietrzu"
Koronawirus. Sigma Ołomuniec szyje maseczki. Pieniądze ofiarował były trener Piasta Gliwice