Bartłomiej Piszczek urodził się 22 października 1981 roku w Krakowie. Od początku swojej kariery związany był ze stolicą Małopolski i jego okolicami. Grał w Garbarni Kraków, Wieczystej Kraków, Dalinie Myślenice i Górniku Wieliczka skąd do Stalowej Woli ściągnął go Władysław Łach. W hutniczym grodzie dość szybko załapał się do pierwszego składu i radził sobie w nim nieźle. Zdarzały mu się jednak bardzo proste błędy. Tak było chociażby w minionym sezonie. - Wiem, że zdarzało się tak, że po moim złym wybiciu padały bramki - mówił 28-letni defensor.
Wiosną sezonu 2008/2009 Piszczek stracił miejsce w składzie. Na skutek kontuzji i kartek niebawem wskoczył jednak do pierwszej jedenastki. Miejsca już nie oddał, bowiem prezentował się wyśmienicie i był podporą obrony jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze. W tychże rozgrywkach zdobył dwa gole i oba przeciwko Turowi Turek. Dobra postawa wiosną zaowocowała tym, że nowy opiekun Stali, Przemysław Cecherz chciał tego gracza widzieć w składzie Stalówki w kolejnych rozgrywkach. Na skutek rozbieżności finansowych Piszczek pojechał szukać sobie nowego pracodawcy.
Zawodnikiem interesowały się zespoły ŁKS-u Łódź i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Piszczek wybrał propozycję z Łodzi. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ to klub z ekstraklasy. Wiadomo, że marzeniem każdego piłkarza jest gra w tej klasie rozgrywkowej. Co prawda sytuacja ŁKS-u jest jeszcze niepewna, ale w drużynie nikt nie dopuszcza myśli, że Rycerze Wiosny mogą zagrać w pierwszej lidze. 21 lipca okaże się, czy klub z Miasta Włókniarzy dostanie licencję na grę w ekstraklasie.
Od decyzji związku zależeć będzie także przyszłość Piszczka. - W poniedziałek mam podpisać umowę z ŁKS-em. W klubie czekają jednak na decyzję w sprawie licencji. Jeśli tak się nie stanie, że ŁKS jej nie dostanie, to chyba będę zmuszony szukać sobie nowego klubu. Nie ukrywam, że jest też propozycja z Ostrowca. Realny jest też powrót do Stalowej Woli. Chciałbym tam grać, ale to okaże się we wtorek - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Bartłomiej Piszczek.