Bundesliga. Angela Merkel. Żelazna dama odmraża futbol

Getty Images / Jochen Zick - Pool / Na zdjęciu: Angela Merkel
Getty Images / Jochen Zick - Pool / Na zdjęciu: Angela Merkel

- Futbol kształtuje nasze społeczeństwo - powiedziała Angela Merkel. Nie ma przypadku, że to właśnie Bundesliga budzi się do życia jako pierwsza duża liga w Europie. Pani kanclerz zawsze uważała się za prawdziwego kibica.

W tym artykule dowiesz się o:

- Wracamy do gry na ustalonych zasadach - powiedziała Angela Merkel tydzień temu. To proste, ale jakże symboliczne słowa, bo dla Bundesligi oznaczają święto. W weekend na murawy wraca liga naszych zachodnich sąsiadów. Nie ma przypadku, że w wielkim świecie to właśnie Niemcy zaczną jako pierwsi.

Liga ruszyć miała w pierwszych wersjach 9 maja. Potem nagle ogłoszono, że potrzebne są jeszcze ważne konsultacje rządowe. Następnie zaczęły krążyć plotki, że piłkarze wybiegną dopiero 23 maja, aż w końcu w połowie ubiegłego tygodnia kanclerz zdecydowała - ruszamy 16 maja.

Ciekawe natomiast, że w tym wybitnie męskim środowisku to właśnie kobieta odegrała na przełomie rolę decydującą. Udowodniła przy tym, że doskonale rozumie znaczenie piłki dla społeczeństwa. Ale też wzięła na siebie Merkel wielką odpowiedzialność. Oby nie okazało się, że było za wcześnie.

Oglądała mecze od dziecka

Początkowo środowisko patrzyło na Merkel nieco nieufnie. Tak jak patrzy się na polityków robiących sobie zdjęcia z piłkarzami, chcących ogrzać się w blasku pomeczowej chwały. Deklarujących uwielbienie dla klubu, na meczu którego nigdy nie byli. Jednak z czasem widok jej wśród piłkarzy, zwłaszcza reprezentacji Niemiec, przestał dziwić.

W 2005 roku jednym ze zmartwień polityków z koalicji CDU/CSU było, jak ich kandydatka na stanowisko kanclerza poradzi sobie właśnie z tematem futbolu. Może to zabawne, ale wizerunkowo sprawa była naprawdę bardzo poważna. Gerhard Schroeder, kandydat SPD, uchodził za wielkiego znawcę piłki, a w przeddzień nadchodzących mistrzostw świata rozgrywanych w Niemczech mógł to być ważny czynnik.

ZOBACZ WIDEO: Ekspert ocenia powrót Bundesligi. "Dynamika zdarzeń jest olbrzymia. To jak serial na Netfliksie"

Przez lata wiele się zmieniło. Gdy Niemcy wygrywali mistrzostwo świata w 1954 roku, ówczesny kanclerz Konrad Adenauer nawet nie pofatygował się na mecz do pobliskiej Szwajcarii. 20 lat później kadra naszych zachodnich sąsiadów wygrywała złoto w batalii z Holandią w Monachium, a Helmut Schmidt oglądał mecz z loży dla vipów. Z kolei Helmut Kohl w 1990 roku wszedł do szatni, ale zrobił to dyskretnie. Tak by nikt nie zwrócił na niego uwagi. Któryś z fotoreporterów uchwycił jednak tę scenę i tylko dlatego świat się o tym dowiedział.

Ale rok 2006 to już inna historia. Dla Niemców w nowej odsłonie mundial miał być okazją do zaprezentowania się światu. Pokazania społeczeństwa otwartego, przyjaznego innym kulturom, zresztą kraj był w tym czasie symbolem multi-kulti. Znajomość realiów piłki nożnej, wydawałoby się nieistotna, tym razem miała więc odegrać swoją rolę. A na korzyść Schroedera działało dodatkowo, że to on miał spory udział w załatwieniu Niemcom mundialu.

A jednak wygrała Merkel. Wielokrotnie dawała do zrozumienia, że futbol to nie byle co. W 2005 roku podczas przemówienia w Lipsku uwiarygodniła się przed kibicami. Zaprezentowała się nie tylko jako osoba lubiąca piłkę, ale uważająca ją za ważną dziedzinę życia.

- Jeśli mówimy o futbolu, myślimy pewnie o przyszłorocznych mistrzostwach świata. Ale piłka nożna to coś więcej. Piłka nożna kształtuje nasze społeczeństwo. Również wspomaga integrację. 6,2 miliona członków DFB robi niezwykłą pracę, kształtuje wspólnotę. DFB daje młodym ludziom korzenie i solidarność - mówiła. 

Wszystko ok, ale kobieta w szatni? Nawet w tak otwartym społeczeństwie, jakim było w tym okresie to niemieckie, nie zabrakło niedowierzania. Merkel szybko przełamała jednak stereotypy. Nie można powiedzieć, że była w tym czasie jakąś wielką specjalistką w dziedzinie piłki, jej wypowiedzi z tego okresu były raczej ogólnikowe. Ale na pewno nie lekceważyła tego najpopularniejszego sportu świata, nawet - jak donosił "Bild" - potrafiła wyjaśnić, na czym polega spalony. A to przecież wcale nie takie oczywiste.

Zresztą ówczesny szef niemieckiej federacji piłkarskiej DFB Theo Zwanziger, pytany o to, czy doradza Merkel w dziedzinie futbolu, odpowiedział, że nie wymaga ona porad, bo sama interesuje się piłką od dziecka. Co prawda Evelyn Roll, autorka biografii Merkel napisała, że nie ma ona o piłce większego pojęcia, ale sama bohaterka to zdementowała: "Nie było nigdzie informacji na ten temat. Mecze oglądam, od kiedy byłam mała".

Kanclerz wkracza do szatni

Merkel w 2006 objawiła się jako wielka fanka Juergena Klinsmanna. Człowieka, który - jak pisze autor jej biografii Stefan Kornelius - "reprezentuje wyznawane przez nią wartości". Drugim człowiekiem futbolu, który imponował jej w tamtym okresie, był Vicente del Bosque.

Podziwia w ludziach futbolu umiejętność wprowadzania pomysłów w życie, nowoczesnego podejścia do świata (Klinsmann) oraz umiejętność tworzenia zespołu, poczucia wspólnoty, wykorzystania pojęcia wolności dla rozwoju (Del Bosque).

Dlatego - wracając do kadry narodowej - Angeli Merkel nie trzeba było specjalnie namawiać do zdjęć z piłkarzami. Ona w szatni niemieckiej jest regularnie. Piłkarze wręcz przyzwyczaili się do niej. Podczas mundialu w Brazylii Wolfgang Niersbach nazwał ją maskotką drużyny, zaś Lukas Podolski powiedział, że Merkel to dla nich "Muttivation", co oczywiście jest grą słów: "Mutti" znaczy po niemiecku "mama", "Motivation" to oczywiście "motywacja".

Angela Merkel w szatni Niemców po finale MŚ w 2014 roku / Fot. Lars Baron - FIFA/FIFA/Getty Images
Angela Merkel w szatni Niemców po finale MŚ w 2014 roku / Fot. Lars Baron - FIFA/FIFA/Getty Images

Trudno powiedzieć, na ile to gra obliczona na zyskanie popularności, a na ile autentyczna miłość do sportu. W końcu odnotowano, że jej wizyta w szatni po meczu z Portugalią podczas mundialu w Brazylii podniosła jej popularność w społeczeństwie o dwa procent.

Jak dodaje Kornelius, Merkel otacza się doradcami, którzy muszą mieć wiedzę na temat kilku dziedzin życia. Muzyka, opera, sztuka, historia… i oczywiście futbol. Pokazała, że piłka nożna nie jest tylko tanią rozrywką dla mas, a ważnym elementem codziennego życia. Nie trzeba się go wstydzić, bagatelizować jego znaczenia i wpływu na rzeczywistość. Zwłaszcza w takim kraju jak Niemcy, gdzie miłość do klubów przekazywana jest często z pokolenia na pokolenie.

Sama jest honorowym członkiem Energie Cottbus, być może z racji tego, że wychowywała się w NRD. Pytana o sympatie klubowe zapewnia, że lubi wszystkie drużyny Bundesligi, ale mówi się, że kibicuje Bayernowi Monachium. Zapewne dlatego, że wpływ miał na nią dr Christian Heusgen, najważniejszy doradca od polityki zagranicznej i niemiecki ambasador w Waszyngtonie. Wiadomo, że jest fanatycznym kibicem bawarskiego giganta.

W 2014 roku jej widok w niemieckiej szatni i słynne zdjęcie z pucharem świata nie dziwiło już nikogo. Wiadomo, że piłkarze czuli się dobrze w jej towarzystwie i było to uczucie odwzajemnione. Mówiono, że szczególnie dobre stosunki łączą ją z Bastianem Schweinsteigerem, co zresztą potwierdził Joachim Loew w jednym z wywiadów, przyznając, że świetnie się dogadują.

Jak napisał komentator "Die Tageszeitung": "W dzisiejszych czasach piłkarze są poprawni politycznie, nie wiadomo do końca co myślą. To sprawia, że mają z Merkel cechę wspólną".

Bez względu na spekulacje, czy to uczucie do futbolu jest czyste czy bardziej pragmatyczne, pewne jest, że Merkel traktuje futbol bardzo poważnie. Na tyle poważnie, by pozwolić na wznowienie rozgrywek Bundesligi jako pierwszej, poważnej lidze na świecie.

***

W sobotę Bundesliga wznawia rozgrywki. Hitem pierwszego dnia będzie mecz Borussii Dortmund z Schalke 04 (początek o godz. 15:30). Bayern Monachium gra w niedzielę (z Unionem Berlin o godz. 18).

ZOBACZ Tomasz Hajto: Trzeba było sikać na herb Borussii

ZOBACZ Tomasz Wałdoch: Derbów z Borussią życzę każdemu

Komentarze (23)
Jan Kozietulski
16.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kołodziejczyk niech się nie waży dopuścic do ponownego usunięcia mojego panagiryka na swoją i tzw. „redaktora” Wawrzynowskiego cześć. Zrozumiało, czy za trudne? Czytaj całość
avatar
abiturient
16.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To wam rzecze koleżanka w rządzie Honeckera, byłego NRD, d/s agitacji. 
avatar
Tomasz Ducki
16.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdy Niemcy się cieszą Polacy powinni być smutni. 
Pawel2313
16.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niemcom trzeba dać rozrywkę, żeby nie marudzili i nie narzekali. Stara metoda. Bogaci są . Stać ich . Cała Europa i nie tylko, na nich pracuje. 
avatar
Stelmet_Falubaz
16.05.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A Polacy dalej nie mają praw mniejszości narodowych. Może TSUE powinno się tym zająć!