Kolejna cena zaporowa dla Lecha

Działacze Lecha Poznań zagięli parol na defensora warszawskiej Polonii Tomasza Jodłowca. Po raz kolejny jednak, usłyszeli absurdalną jak na polskie warunki cenę za piłkarza, który ich interesuje - czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Niedawno Lech starał się pozyskać ze zdegradowanego do I ligi Górnika Zabrze, obrońcę Adama Banasia, który miał za sobą bardzo udaną rundę wiosenną. Banaś pokazał się jako świetny obrońca a ponadto był także... najlepszym snajperem zabrzańskiego zespołu.

Poznaniacy usłyszeli jednak taką cenę za Banasia, że długo nie mogli uwierzyć, że Górnik nie żartuje. Według nieoficjalnych informacji, Górnik zażądał za Banasia aż 2 miliony euro. Wściekły dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk gratulował zabrzanom "cudu szkoleniowego".

Co nie udało się z Banasiem, miało udać się z Tomaszem Jodłowcem z warszawskiej Polonii. Ten nie pali się do wyjazdu zagranicznego, jednak zmiana barw klubowych w grę ponoć wchodzi jak najbardziej w rachubę. Sęk w tym, że Józef Wojciechowski również żąda za swojego obrońcę dwóch milionów euro.

Kolejorz tymczasem, może zaoferować o połowę mniejszą kwotę. Według menedżera Radosława Osucha, działacze Lecha chcieli wypożyczyć reprezentanta Polski na rok za 150 tys. euro z opcją pierwokupu za kolejne 850 tys. euro. Osuch zaznacza jednak, że aktualnie jest cisza w tej sprawie.

Trener poznańskiego zespołu Jacek Zieliński, jeszcze w ubiegłym sezonie prowadził Jodłowca. Nic więc dziwnego, że teraz koniecznie chce go ściągnąć do Poznania. Tym bardziej, że za rok kończy się kontrakt Bartoszowi Bosackiemu. Niewykluczone jest również odejście Manuela Arboledy.

- Prowadziłem tego zawodnika i znam go doskonale. Na pewno byłby ogromnym wzmocnieniem naszej drużyny. Pewne sprawy jednak naprawdę ciężko przeskoczyć - mówi nowy trener Lecha Poznań, który widzi w Jodłowcu następcę jednego z dwóch podstawowych obrońców Kolejorza.

- Uważamy, że nasza propozycja była jak najbardziej uczciwa. Tomek miałby przecież możliwość promocji, choćby w europejskich pucharach - dodaje Pogorzelczyk, dyrektor sportowy klubu ze stolicy Wielkopolski, który nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o wysokość, jak na polskie warunki, oferty dla Czarnych Koszul.

Źródło artykułu: