PKO Ekstraklasa. Radosław Majdan: Bez dopingu brakuje adrenaliny

Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Radosław Majdan
Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Radosław Majdan

- Mecze z dopingiem są znacznie lepsze w odbiorze dla kibica. Dla zawodnika przebywającego na boisku różnica jest jeszcze większa - mówi Radosław Majdan, były bramkarz reprezentacji Polski.

[b]

Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Jak podszedł pan do pomysłu powrotu Ekstraklasy, to dobry pomysł czy jednak zbyt ryzykowny?[/b]

Radosław Majdan: Bardzo dobry. Piłkarze według badań duńskich naukowców, są w grupie najmniej narażonej na zakażenie. Największy minus dotyczy oczywiście grania przy pustych trybunach.

To duży problem dla piłkarza?

Tak, zdecydowanie. Ale też dla kibica. Oglądałem mecz Borussia - Bayern na dwóch kanałach. Na jednym było bez dopingu, naturalnie, na drugim z dopingiem z TV, zresztą zręcznie moderowanym. I ten drugi mecz był znacznie lepszy w odbiorze. Trochę się dziwię, że kluby nie robią podobnego dopingu podczas meczów, żeby zawodnicy to słyszeli. Z perspektywy piłkarza przebywającego na płycie różnica jest jeszcze większa. Gdy nie ma dopingu, ciężko się skoncentrować. Kibice wpływają na mobilizację, bez nich adrenalina jest dużo mniejsza.
Faktycznie doping niesie piłkarzy, to nie jest tylko takie powiedzenie?

Jasne, że niesie. My w Szczecinie bardzo lubiliśmy grać na grupę najbardziej zagorzałych fanów, którzy byli na łuku, Widzew lubi atakować na trybunę pod zegarem. Wtedy masz dodatkowy bieg, zyskujesz przewagę nad przeciwnikiem.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"

Sportowo kto zyska?

Moim zdaniem trudno, żeby doszło do jakiejś sensacji. Legia dziś jest najmocniejszym zespołem, ma dobrze obsadzoną każdą pozycję, dobre zmiany, gra najlepszą piłkę.

Ale ostatni mecz przed przerwą przegrała.

To prawda, ale dopóki grała w 11 na 11, Piast był w defensywie. Było to co prawda 10 minut, ale widać było, że ta przewaga rośnie i dopiero czerwona kartka dla Jose Kante zmieniła mecz, Piast zaczął grać jak u siebie, dominować. Nie sądzę, żeby w dalszej części było to możliwe. Sporo spodziewam się też po Lechu, który był na fali wznoszącej, grał bardzo ładną i efektowną piłkę. Najbardziej szkoda tego dopingu właśnie w tym meczu, który powoli urasta do rangi naszego polskiego "El Clasico". Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że wszystko może się zdarzyć. Nie wiem, kto wyjdzie w jakiej formie po przerwie. W tym momencie bardzo ważną rolę odgrywają trenerzy od przygotowania motorycznego.

Jeśli dla kogoś ta przerwa była korzystna, to dla pańskiej Pogoni, która w ostatnich 5 meczach zdobyła 3 punkty.

To racja, w ogóle Pogoń wiosną strzeliła najmniej bramek, bo zaledwie 5 (w 6 meczach), myślę, że sporym problemem jest przyspieszenie gry. Pogoń gra dobrze w środku pola, posiada piłkę, dobrze radzi sobie w ataku pozycyjnym, natomiast za mało stwarza napastnikom sytuacji podbramkowych. Poza tym odejście Buksy było dużym osłabieniem. Być może taka przerwa pozwoli trochę dopracować inne koncepcje. Myślę, że może zyskać też Jagiellonia, gdzie trener potrzebował czasu, żeby wszystko zgrać. Poza tym Cracovia, która miała złą serię, przegrała 4 kolejne spotkania. A przecież przed tym potrafiła wygrać 2:1 z Lechem grając najlepszą piłkę jaką widziałem u trenera Probierza.

O ile te kluby się ucieszyły, o tyle pewnie zmartwiła się Wisła.

Na pewno pandemia zastała Wisłę w znakomitym momencie, wszystko się tam ładnie zazębiało, zaczynało to dobrze wyglądać. 14 punktów na 18 możliwych to fantastyczny wynik, więc jeśli ktoś ma żałować, to Wisła najbardziej.

PZPN nie zgodził się na 5 zmian, według Bońka, zawodnicy są w stanie wytrzymać mecze co kilka dni, on wytrzymywał.

To argumentacja, której nie rozumiem. Problemem nie jest wytrzymałość, siła i szybkość zawodników, ale zmiany natężenia dla mięśni, przeciążenia przy zwrotach i wyhamowaniach. To może prowadzić do nadrywania mięśni. Te 5 zmian chroni zawodników. Sezon się nie zaczął, a już są kontuzje mięśniowe spowodowane prawdopodobnie nieoczekiwaną przerwą. A co będzie dalej, jak ta częstotliwość będzie większa, gdy dojdzie zmęczenie? Tu chodzi o zdrowie zawodników. Jeśli Bundesliga wprowadziła 5 zmian na podstawie badań naukowych i medycznych, to warto korzystać ze sprawdzonych wzorów. Niemcy naprawdę w tego typu sprawach wiedzą, co robią. Nie używałbym argumentów, że "za moich czasów, graliśmy inaczej". Za moich rzucaliśmy się na twardej jak asfalt nawierzchni, aż można było sobie uszkodzić łokcie. To znaczy, że dalej mamy tak grać?
Myśli pan, że sprawa pandemii może na trwałe zmienić polską piłkę?

Paradoksalnie może to być zmiana na plus. Kluby zobaczą, że za bardzo były uzależnione od bieżących wydarzeń. Tymczasem przykład Legii, Lecha, Zagłębia czy Pogoni pokazuje, że warto szkolić zawodników, ponieważ można ich drogo sprzedać. Myślę, że jeśli Legia sprzeda Karbownika za 10 milionów euro, to podziała na wyobraźnię wielu prezesów, tak jak podziałała sprzedaż zawodników ze Szczecina (Walukiewicz - red.) czy Lubina (Jagiełło - red.). Druga konsekwencja może być przykra dla małych klubów. Wiadomo, że jest pewna zależność. Najbardziej cierpią biedniejsi, najwięcej tracą bogacze. Ale też bogacze najszybciej się regenerują. Dlatego też przypuszczam, że przewaga dużych klubów nad małymi może znacznie wzrosnąć. To samo będzie w skali Europy i Polski.

ZOBACZ Kamil Drygas znowu zagra w Pogoni - powrót dyrygenta

ZOBACZ Premier, który rozumie sport - Mateusz Morawiecki odmroził Ekstraklasę

Źródło artykułu: