PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legii Warszawa w Książenicach to skok do świata lepszego futbolu

Materiały prasowe / Tomasz Sejbuk, legia.com / Na zdjęciu: ośrodek Legii
Materiały prasowe / Tomasz Sejbuk, legia.com / Na zdjęciu: ośrodek Legii

- W przyszłości możemy liczyć się w Europie, grać regularnie w pucharach, również w Lidze Mistrzów - mówi Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa. Niedługo otwarcie Legia Training Center w Książenicach, który dla klubu oznacza wejście na inny poziom.

Sześć pełnowymiarowych boisk położonych obok siebie robi ogromne wrażenie. A przecież to tylko część ośrodka. W centrum stoi budynek, w którym na zgrupowaniach przebywać będzie pierwsza drużyna Legii Warszawa, a na co dzień zawodnicy akademii marzący o wielkiej karierze i podglądający starszych kolegów, choćby na siłowni, w której ich drogi będą się krzyżować. Albo podczas treningu, bo przecież część okien w bursie wychodzi na boiska. Oczywiście to wszystko w pełni wyposażone, w podziemiach jest hala sportowa, obok małe centrum odnowy biologicznej, z basenikami, jaccuzi, dwiema saunami.

Ostatnie prace trwają. Pracownicy właśnie instalują meble, w basenach jest woda, na hali można już właściwie grać, choć na razie bez bramek. W hotelu o czterogwiazdkowym standardzie i bursie stoją już łóżka, wystarczy je ułożyć. Widać, że to ostatnia prosta.

Hala w ośrodku treningowym Legii Warszawa. Fot. Mateusz Kostrzewa Legia.com
Hala w ośrodku treningowym Legii Warszawa. Fot. Mateusz Kostrzewa Legia.com

Do tego dojdzie centrum badawcze, boiska do piłki ulicznej oraz do treningu indywidualnego, w końcu hala pneumatyczna. Naprawdę trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno było tu tylko pole. Jasne, że tak można przecież powiedzieć o każdej przestrzeni, na której coś powstało. Ale w przypadku obiektu w Książenicach, niedaleko Grodziska Mazowieckiego, chodzi o coś więcej. Legia Training Center, najnowocześniejszy tego typu obiekt w Europie Środkowowschodniej, to nie jest zwykła budowla. Pokazuje, że Polacy postanowili w końcu wyjść z drewnianych chatek.

Jedyny słuszny model

Można to napisać oficjalnie: Legia Warszawa przygotowuje się do skoku w nadprzestrzeń. Obiekt, którego wartość wynosi ok. 100 milionów złotych, jeszcze w wakacje ma być oddany do użytku. To będzie oznaczało, że Legia powoli łączy wszystkie elementy układanki, o których mówiono tu od dawna.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski założył maseczkę i... popełnił błąd. Celowo

- Jako człowiek, który spędził ponad 20 lat na budowaniu i realizacji projektów w biznesie, zdawałem sobie sprawę, że taki model jest w polskich warunkach jedynym możliwym. Trzeba brać pod uwagę nasz rynek, czyli niemal 40 milionów mieszkańców, ale także ograniczenia, które mamy, a więc brak wielkiego kapitału, brak oligarchów, którzy pompują w piłkę setki milionów jak np. Rinat Achmetow. Nie trzeba było geniusza, żeby stało się oczywiste, że jeśli chcemy się liczyć w europejskiej piłce, musimy w ten sposób myśleć - mówi Dariusz Mioduski, szef Legii Warszawa. Był jednym z pierwszych ludzi w Polsce, którzy to zrozumieli.

Legia Training Center, fot. Mateusz Kostrzewa Legia.com
Legia Training Center, fot. Mateusz Kostrzewa Legia.com

Prezes lidera Ekstraklasy mówi, że dyskusje na temat ośrodka toczono właściwie od początku. Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel bardziej koncentrowali się na bieżących sprawach, on szedł w "wielkie wizje". Część kibiców uważała, że to rozważania z kategorii science-fiction, ale dziś wiadomo, że tak nie było.

- Doszło na tym polu do rozbieżności między mną a moimi wspólnikami. Oni uważali, że Legia jest klubem, który musi przede wszystkim kupować zawodników i w ten sposób osiągać sukcesy, ja uważałem, że ten sposób prowadzenia klubu w pewnym momencie doprowadzi do katastrofy, bo nie będziemy w stanie rywalizować finansowo z większymi markami – mówi Mioduski.

Rywalom odpada argument nr 1

Powstanie LTC wzbudza wśród fanów warszawskiego klubu ogromne emocje. Oznacza bowiem symboliczne zerwanie ze starym sposobem myślenia o piłce. Kiedyś, żeby obejrzeć taki widok, trzeba było wyjechać na Zachód czy na Południe. Opowieści o ośrodkach takich jak "Milanello" rozpalały wyobraźnię naszych kibiców. Polscy dziennikarze wracający z krajów lepiej rozwiniętych, pisali o akademiach, robili zdjęcia boisk, przekonywali, że to słuszna droga rozwoju, zachwycali się tym innym światem.

W tym czasie wielu działaczy wciąż zostało na etapie, gdzie zarządzanie klubem sprowadzało się do ściągania i pozbywania się zawodników ze Słowacji czy krajów bałkańskich, ewentualnie bałtyckich. Poszukiwanie cudownego nieodkrytego wcześniej talentu zwykle kończyło się porażką, ale działacze nie rezygnowali. Wielu z nich wciąż myśli w ten sposób o piłce, ale też trzeba przyznać, że znaczna część zmieniła sposób myślenia i dziś sporo inwestuje się w szkolenie młodzieży.

Trzeba oczywiście pamiętać, że Legia nie jest pierwszym klubem w Polsce, który rozumie, że ten sposób funkcjonowania jest dobry. Ale na dziś pracuje z największym rozmachem. Przede wszystkim na naszym bardzo ograniczonym rynku, kluby rywalizują o każdy talent. Jacek Zieliński, dyrektor akademii, swego czasu zauważał, że konkurencyjne kluby podnosiły argument "braku poważnej akademii w Warszawie" do rangi strategicznego. Zawodnicy przyjeżdżający do stolicy poruszali się w tzw. "trójkącie bermudzkim". Szkoła - bursa - klub. W ten sposób w autobusach, tramwajach i na przystankach spędzali nawet po trzy godziny dziennie. Dziś będą mieli te trzy godziny dla siebie, do wykorzystania choćby na jednym z boisk w tym imponującym obiekcie. Mówiąc wprost, konkurencja straciła ważny argument. Legia nie tylko ma ośrodek, ale w dodatku najnowocześniejszy.

Właściciel Legii dawno temu zakochał się w innym modelu budowania klubu. Właściwie od początku mówił o piłce w ten sposób: "produkować - sprzedawać". Podobnie działa sporo klubów na Zachodzie: Ajax Amsterdam, FC Basel, Porto, Sporting, Benfica, Anderlecht Bruksela i wiele innych.

- To co jest bardzo ważne: Legia nie ma być klubem, który funkcjonuje tylko na zasadzie "wychowanie i sprzedaż piłkarzy". To jeden z elementów. Ale bardzo istotny. Naszym nadrzędnym celem jest jednak wygrywanie i zdobywanie trofeów, a szkolenie i prowadzenie ośrodka na tym poziomie jest dla nas drogą do jego osiągnięcia – mówi szef klubu z Łazienkowskiej.

- Myślę, że ta inwestycja doprowadzi do tego, że w przyszłości możemy być wśród wielkich europejskich graczy. Może nie tych 20-30 największych, którzy uprawiają dziś inną dyscyplinę sportu, ale zaraz za nimi. Możemy liczyć się w Europie, grać regularnie w pucharach, również w Lidze Mistrzów – zaznacza.

Legia Training Center, fot. Mateusz Kostrzewa Legia.com
Legia Training Center, fot. Mateusz Kostrzewa Legia.com

Najważniejsza jest szansa

Początkowo akademia miała powstać w innej lokalizacji. - Ponad 1,5 roku straciliśmy na rozmowy o budowie w Sulejówku. Tamta lokalizacja wydawała się nam idealna, również ze względów historycznych. Myślę, że w tamtym momencie władze Sulejówka nie były gotowe na taki projekt, nie rozumiały jego znaczenia. W Grodzisku Mazowieckim rozmowa była zupełnie inna, tamtejszy burmistrz (Grzegorz Benedykciński - red.) doprowadził do tego, że miasto jest jednym z najbogatszych w Polsce, ściągnął duży biznes. Rozumiał, że Legia w jego gminie to ogromny prestiż, rozpoznawalność i magnes dla innych inwestycji. Do dziś mówi, że gdy jeździ na różne konferencje, wszyscy pytają go o Legię – zauważa właściciel klubu.

To wszystko piękne, temat szkolenia stał się dziś w piłkarskich kręgach bardzo modny. Ale to, co w nim jest niezwykle istotne, to szansa. Warto spojrzeć na przypadki patologiczne, z którymi mamy do czynienia w wielu klubach w kraju. Najbardziej jaskrawym jest Korona Kielce, która ma dobre drużyny młodzieżowe, nawet w cuglach wygrała Centralną Ligę Juniorów, ale najlepsi nastoletni zawodnicy nie dostają szansy gry w seniorskich drużynach. Lepiej ściągnąć anonimowego 30-latka, o którego istnieniu dzień wcześniej nikt nie wiedział. Jeśli spojrzymy na skład Legii, widać, że ta szansa jest. Kilku piłkarzy, którzy przeszli przez akademię, wskoczyło już do pierwszego składu, niektórzy mają szansę na karierę międzynarodową.

W tym sezonie istotne role odegrali Radosław Majecki, Michał Karbownik czy Mateusz Wieteska. Wchodzącymi zawodnikami są Maciej Rosołek i Mateusz Praszelik. W kolejce czekają następni. Trzeba pamiętać, że wielkie kluby płacą nie tylko za umiejętności, ale też za potencjał. Największe gwiazdy polskiej piłki w ostatnich latach Vadis Odidja-Ofoe i Nemanja Nikolic, w sumie kosztowały 5,5 mln euro. Oczywiście to niezła kwota, ale dokładnie tyle samo kosztował Sebastian Szymański, który co prawda jeszcze nie osiągnął takiej klasy sportowej jak tamci dwaj, ale Dynamo Moskwa uznało, że w perspektywie może osiągnąć większą. Za Radosława Majeckiego AS Monaco zapłaciło 7 mln euro, Michał Karbownik ma zostać sprzedany nawet za 10 mln. Mówiąc wprost – inwestycja w młodych zawodników to po prostu świetny biznes.

Legia jest zresztą w pewnym sensie skazana na wprowadzanie wychowanków. Koszta funkcjonowania akademii, wraz ze spłatą kredytu szacuje się nawet na 20 milionów złotych rocznie. To oznacza, że zawodników trzeba wypuszczać, wprowadzać do pierwszego zespołu i sprzedawać regularnie.

Legii na pewno brakuje zawodnika, który byłby wychwycony jako 7, 8-latek i przeprowadzony przez cały proces szkoleniowy. Działa co prawda skauting lokalny, ale jest mocno w powijakach. Dziś zawodnicy Legii są przechwytywani w starszych kategoriach wiekowych. Ale to też pokazuje, jak skuteczny jest skauting klubowy. Karbownik przyjechał do Warszawy z Radomia jako 14-latek, w tym samym wieku dołączyli: Majecki (z Ostrowca Świętokrzyskiego), Rosołek (z Siedlec) i Praszelik (z Wodzisławia Śląskiego), zaś wspomniany Szymański jako 13-latek dołączy z Białej Podlaskiej. W ten sposób klub wysyła sygnał do młodych zawodników całej Polski: Jeśli będziesz dobry, zagrasz.

- To jest dla Legii projekt transformacyjny. Pierwszym takim był stadion, drugim ośrodek. Uważam, że bez szkolenia kluby w Polsce docelowo nie będą miały racji bytu. To jedyna droga do podniesienia jakości polskiej piłki klubowej – zaznacza Mioduski.

Czytaj także:
Puchar Polski - Legia do końca drżała o awans
Krzysztof Piątek wraca do gry

Źródło artykułu: