Tomasz Paszkiewicz: Gdy obejmował pan Wisłę, skład tego zespołu pozostawiał wiele do życzenia. Teraz wygląda już nieco lepiej.
Dariusz Kubicki: Na razie nie chciałbym wypowiadać jakichkolwiek jednoznacznych sądów na temat tego zespołu. Wszystko zweryfikuje bowiem liga. Faktem jednak jest, że po przyjściu do Płocka miałem wprawdzie do dyspozycji wielu zawodników, ale pod względem jakości nie wyglądało to wszystko najlepiej. Dlatego postanowiłem nieco odświeżyć kadrę. Wydaje mi się, że obecnie nie wygląda to wszystko najgorzej. Zawodnicy, których udało nam się pozyskać, powinni być sporym wzmocnieniem.
Prezes Jerzy Ożóg podzielił obecną kadrę Wisły na trzy grupy. Do pierwszej zaliczył zawodników, którzy grali już w Płocku i zasłużyli na to, aby w dalszym ciągu reprezentować barwy klubu z ulicy Łukasiewicza. W drugiej, według słów prezesa, znaleźli się pozyskani gracze, którzy powinni być dla Wisły solidnym wzmocnieniem. Grupa trzecia to uzdolniona płocka młodzież, która w przyszłości może stanowić o sile zespołu.
- Nie szedłbym aż tak daleko. Nie zamierzam tego zespołu rozdzielać na jakieś człony. Moim zdaniem sukces można osiągnąć tylko wtedy, gdy się tego chce od początku do końca. Zdarza się, że młody gracz, który ma niewielkie szanse na zaistnienie, przy szczęśliwym zbiegu okoliczności staje się podstawowym zawodnikiem. Wiele karier rozpoczyna się właśnie w ten sposób. Czasami młody, osiemnastoletni zawodnik okazuje się już na tyle ukształtowany piłkarsko, że jest w stanie unieść na sobie ciężar gry. Nie oznacza to, oczywiście, że nie warto sięgać po starszych piłkarzy, którzy skończyli już 30 lat. Dla mnie nieważna jest metryka, ale umiejętności prezentowane przez poszczególnych graczy.
Medycyna sportowa jest obecnie rozwinięta na tyle, że piłkarze coraz dłużej są w stanie grać na wysokim poziomie.
- Nie zwykłem patrzeć, kto skąd pochodzi, jak się nazywa i ile ma lat, tylko na to, jak poszczególni członkowie zespołu prezentują się na boisku. Tylko od tego uzależniam skład drużyny.
Mówi pan, że nie zwraca uwagi, skąd pochodzą poszczególni piłkarze, ale kibice zawsze bardziej identyfikują się z drużyną, w której gra chociaż jeden wychowanek. Przykłady Barcelony, Chelsea, czy Liverpoolu mówią tu same za siebie.
- Proszę zwrócić uwagę na fakt, że Leo Messi został ściągnięty do Barcelony, gdy miał 13-14 lat i uważano go za wielką nadzieję argentyńskiej piłki. Jeśli chodzi o młodzież grającą w Wiśle, z mojej wiedzy wynika, że przeważają tu chłopcy, którzy urodzili się w Płocku lub w najbliższej okolicy. Każdy chciałby, aby grało u niego dziesięciu wychowanków. Ale gdyby to było takie proste, to w Legii Warszawa graliby sami chłopcy wychowani w tym klubie. Tymczasem nie ma ani jednego takiego. Oczywiście, rozumiem oczekiwania kibiców, że będzie się korzystało z miejscowych graczy, ale nie zawsze tak się da. Zauważyłem, że wśród płockiej młodzieży nie brakuje utalentowanych zawodników, jednak to wyłącznie od nich samuch zależy, czy ich piłkarskie kariery będą się rozwijały.
Udało się do płockiej Wisły pozyskać kilku graczy, którzy mają doświadczenie w ekstraklasie. To powinno zaprocentować, chociaż nie brakuje opinii, że w pierwszej lidze kładzie się nacisk na inne elementy futbolowego abecadła, niż w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Istotny jest każdy element piłkarskiego wyszkolenia. Jednak zawodnicy, którzy mają już za sobą grę w ekstraklasie, powinni poradzić sobie w każdych warunkach. Tym bardziej, że przyzwyczaili się do grania pod presją. Kompletując skład Wisły, chciałem mieć w każdej formacji chociaż jednego zawodnika, który swoją piłkarską osobowością wprowadziłby trochę wiary w boiskowe poczynania swoich partnerów. Myślę, że udało się pozyskać graczy, którzy spełniają te kryteria.
Mówił pan, że liderami zespołu mogą być również młodzi gracze. Wydawało się, że taką rolę mógłby pełnić w Płocku testowany przez Wisłę Zeyn S-Latef.
- Sprawdzaliśmy jego umiejętności w dwóch meczach kontrolnych. Po tym, co zaprezentował w obu sparingach, doszedłem do wniosku, że nie byłby dla Wisły wzmocnieniem, a co najwyżej uzupełnieniem składu.
Czy możemy spodziewać się jeszcze wzmocnień, czy kadra Wisły jest już raczej zamknięta?
- Na pewno potrzebujemy jeszcze zawodników do środkowej strefy boiska. Naszym głównym mankamentem jest bowiem brak kreatywnych środkowych pomocników. Dlatego wciąż intensywnie rozglądamy się za graczami na tę pozycję. Rozważamy również wypożyczenie jakiegoś gracza, który nie mieści się w składzie jednej z drużyn ekstraklasy. Nie chciałbym jednak operować konkretnymi nazwiskami. Na razie przyglądam się Karolowi Kostrubale z Cracovii. Może okaże się, że będzie on w stanie wnieść nową jakość do gry naszego zespołu.
Czy nie męczy pana fakt, że co kilka dni podawane są inne informacje dotyczące zespołów, które wystąpią w ekstraklasie i w pierwszej lidze?
- Skoro nie wiadomo, czy mamy zmierzyć się z Cracovią, ŁKS-em, czy z Widzewem, sytuacja jest faktycznie bardzo dziwna. Nie zamierzam jednak zbytnio się tym przejmować. Robię swoje, aby zespół był jak najlepiej przygotowany do inauguracji rozgrywek ligowych.