- Fantastyczny mecz w naszym wykonaniu i wspaniałe wejście po tej przerwie. Wynik bardzo wysoki, ale i gra mogła się podobać. Ważne, że szybko otworzyliśmy wynik spotkania. Graliśmy z mocnym zespołem i podkreślałem to przed meczem. Dzięki naszej skuteczności mogliśmy kontrolować ten mecz.
- Później mieliśmy przewagę zawodnika i prezentowaliśmy się spokojnie. Mam nadzieję, że w następnych spotkaniach dyspozycja będzie na podobnym poziomie. Oczywiście nie każdy mecz wygrywa się 4:0, ale na tle tak mocnej drużyny pokazaliśmy się bardzo dobrze - skomentował Waldemar Fornalik, szkoleniowiec Piasta Gliwice.
Mimo dobrej gry i wysokiego zwycięstwa, przy Okrzei nie popadają w hurraoptymizm. - Mankamenty zawsze są i nigdy nie jest idealnie. Mieliśmy trudny fragment po przerwie, gdy Wisła zepchnęła nas do defensywy. Potrafiliśmy się jednak wybronić i nie stracić bramki. Jeżeli będziemy w takiej dyspozycji piłkarskiej i motorycznej, to powinniśmy punktować. Deklaracji jednak nie będzie - podkreślił trener niebiesko-czerwonych.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
Goście na boisku byli bardzo agresywni. Z czerwoną kartką plac gry opuścić musiał Maciej Sadlok. - Na pewno byłem zdziwiony, że zespół o takich umiejętnościach piłkarskich przekraczał dozwolone przepisy i to dość brutalnie. Sędzia jednak panował nad sytuacją i pokazał kilka kartek - przyznał były selekcjoner reprezentacji Polski.
W dłuższym wymiarze czasowym sztab szkoleniowy mógł przyjrzeć się Kristopherowi Vidzie. - Był to dobry występ. Widzieliśmy, że potrafił się wkomponować w zespół i uczestniczyć w akcjach oraz grze kombinacyjnej. Myślę, że Piast będzie miał z niego dużo pożytku - powiedział Fornalik.
Póki co mistrzowie Polski muszą radzić sobie bez kontuzjowanego Gerarda Badii. - To trochę potrwa. Może dwa, może trzy tygodnie. To będzie mniej więcej taki okres. Powrót do gry będzie jednak uzależniony od organizmu zawodnika - zaznaczył opiekun Piastunek.
- Pierwsza bramka wiele zrobiła w tym meczu. Zaraz padła kolejna i to miało spory wpływ. Te gole, jak i również trzecie trafienie, pokazało nam jak ciężko jest wrócić do gry po takiej przerwie. Mam na myśli czucie piłki i błędy indywidualne. Zdarzyły się one w takiej ilości, że mistrz Polski je po prostu wykorzystywał. Mamy bardzo dobrych piłkarzy. To jest określona jakość. Oni potrafią wejść na wyższy poziom, ale potrzebujemy jeszcze chwilę - skomentował porażkę Artur Skowronek, trener Wisły Kraków.
Porażka 0:4 zawsze boli, ale w Krakowie nie będą załamywać rąk. - Jestem spokojny o ten zespół, mimo sromotnej porażki. Wiem, że się podniesiemy, bo nie raz to robiliśmy. Na pewno nie możemy tak grać i musimy lepiej funkcjonować, gdy prowadzimy grę. To nas zniszczyło. Po trzeciej bramce wiara uciekła, dostaliśmy czerwoną kartkę i to zabiło mecz. Wcześniej przy wyniku 0:2 wyglądaliśmy lepiej, ale nie wykorzystaliśmy swojego momentu - stwierdził szkoleniowiec Białej Gwiazdy.
- Nie jestem zaniepokojony forma fizyczną zespołu. Przez pryzmat wyniku zawsze będzie się szukało ile i jak biegamy. 0:2 było bardzo szybko, w drugiej połowie dostaliśmy gola na 0:3. Nie mogliśmy złapać wiatru w żagle i frustracja wzrastała - zakończył Skowronek.
Czytaj także:
Derby Trójmiasta. Lechia - Arka. Ireneusz Mamrot: Jedziemy do Gdańska po trzy punkty
ŁKS Łódź - Górnik Zabrze. Wojciech Stawowy: Za dużo grania w poprzek boiska i do tyłu