Dramatyczne wyznanie Cafu. Syn zmarł na jego rękach

Getty Images / Christof Koepsel / Na zdjęciu: Cafu
Getty Images / Christof Koepsel / Na zdjęciu: Cafu

Cafu obchodzi 50. urodziny, ale okrągłej rocznicy nie świętuje. Powodem jest nie tylko pandemia koronawirusa, ale także zeszłoroczna śmierć jego syna, który zmarł na rękach byłego piłkarza.

W tym artykule dowiesz się o:

7 czerwca Cafu skończył 50 lat. To jedna z legend piłki nożnej. W reprezentacji Brazylii grał na prawej obronie. Zdobył z nią dwa tytuły mistrza świata oraz jedno wicemistrzostwo globu. Ostatnie miesiące dla byłego piłkarza nie są łatwe. Wszystko z powodu rodzinnego dramatu, jaki przeżył.

Cafu w specjalnym liście na oficjalnej stronie internetowej komitetu organizacyjnego mistrzostw świata 2022 - których piłkarz jest ambasadorem - opowiedział o śmierci swojego syna. - Ojciec nigdy nie powinien grzebać syna. Ostatni rok był koszmarem - napisał Brazylijczyk.

- Wszyscy mamy w życiu dni, których nigdy nie zapomnimy. To dzień naszego ślubu, narodziny dzieci i inne szczęśliwe chwile. Mamy też dni, których nie możemy zapomnieć z innych powodów. Dni, których nie jesteśmy w stanie wyjaśnić. Momentów niewytłumaczalnej tragedii - dodał Cafu.

Były reprezentant Brazylii opowiedział o śmierci swojego syna. Doszło do niej 4 września. Danilo Feliciano de Morais miał 30 lat. - Syn zmarł w moich ramionach. Próbowałem go ratować, ale nas opuścił. To uczucie pustki. Czułem się bezradny. Bóg zabrał go. Modlę się, aby żaden inny rodzic nie doświadczył złamanego serca z tego powodu - przekazał Cafu.

Czytaj także:
Zbigniew Jakubas: Szeryf biznesu może stworzyć piłkarską potęgę
Transfery. Media: szykuje się hit. Arkadiusz Milik wybrał nowy klub

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo

Źródło artykułu: