Lider ekstraklasy po pandemii koronawirusa rozegra pierwszy mecz na własnym boisku, po wyjazdowych spotkaniach z Lechem Poznań (1:0) i Wisłą Kraków (3:1). - Nie będzie to tak wyrazisty atut jak do tej pory, ale jednak dobrze znamy ten stadion, gramy u siebie. Rozmawialiśmy z drużyną i piłkarze wiedzą, że nie możemy zwracać uwagi na otoczkę. Brakuje kibiców, ale mamy cele do osiągnięcia i na tym musimy się skupić - twierdzi Vuković.
Trener porównuje Arkę do Wisły Kraków. - Wisła sprawiła nam dużo problemów w ostatnim meczu, a jest w tabeli blisko Arki. Dlatego nikt z nas nie spodziewa się łatwego spotkania. Rywal nie ma nic do stracenia, walczy o utrzymanie i może tylko zyskać, a w takich okolicznościach każdy spisuje się lepiej. Arka w ostatnich spotkaniach pokazała, że może coś jeszcze ugrać - twierdzi szkoleniowiec Legii.
Vuković nie chce porównywać obecnej formy piłkarzy do dyspozycji sprzed pandemii. - Trudno określić, jak dużo nam brakuje, wiem jednak, że możemy wycisnąć z siebie jeszcze więcej - przekonuje. - Sytuacja nie jest łatwa, ponieważ jesteśmy po najdłuższej przerwie od wielu lat i po najkrótszym urlopie. Na topową formę trzeba zapracować, ale nie zwalnia to nas z zachowania maksymalnej koncentracji i pokazania umiejętności. Musimy wymagać od siebie więcej - mówi Vuković.
Bliski powrotu do gry po kontuzji jest Bartosz Slisz, być może wystąpi już z Arką. Maciej Rosołek, Arvydas Novikovas i Radosław Cierzniak są w grupie, która wkrótce dołączy do treningów z całą drużyną. Dłuższa przerwa czeka Williama Remy'ego, ale wkrótce na boisko wróci Jose Kante. - Nie ma u nas napastnika numer jeden czy numer dwa. Być może Jose będzie mógł grać wspólnie z Tomasem Pekhartem - kończy szkoleniowiec Legii.
Mecz Legia - Arka w środę 10 czerwca o godzinie 20.30.
Maciej Nuckowski: W Grecji jest bezpiecznie. Polacy, nie bójcie się, przyjeżdżajcie
Leszek Ojrzyński: Rana wciąż świeża
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"