Na greckiej wyspie Nuckowskiego odwiedził brat Rafał z grupą dzieci z akademii piłkarskiej z Poznania. Rodzice młodych adeptów futbolu namawiali byłego zawodnika, żeby pokazał im uroki tego pięknego miejsca. Nuckowski zapakował ekipę do wysłużonego autokaru i ruszyli oglądać Zakintos. Były zawodnik opowiadał po drodze, czego przez lata dowiedział się o Grecji.
- Jak ty to fajnie Maciek przedstawiasz. Powinieneś zająć się tym zawodowo - rzucił jeden z rodziców. I tak mija już dziewiąty rok, odkąd Nuckowski prowadzi biuro zajmujące się lokalnymi wycieczkami fakultatywnymi w Grecji. Wraz z żoną otworzył biuro podróży "Zante Magic Tours", na samej wyspie Zakintos działa sześć biur stacjonarnych.
Nuckowski to były młodzieżowy reprezentant Polski, dobry, solidny ligowiec. Występował w kilku polskich klubach: Zawiszy Bydgoszcz, Zagłębiu Lubin, Groclinie Grodzisk czy Polonii Warszawa. To syn byłego znakomitego zawodnika Zawiszy Bydgoszcz - Bogdan Nuckowski wprowadzał do seniorskiej piłki Zbigniewa Bońka.
Po latach, a minęło już dziesięć, odkąd przestał grać w piłkę, Nuckowski junior wspomina swoją karierę z dystansem i uśmiechem. - Dzięki temu, że byłem tak "świetnym" piłkarzem, trafiłem do trzeciej ligi na Zakintos i jak się okazało - jest to wymarzone miejsce do życia. Gdybym był lepszy, pewnie byłbym w innym miejscu - puszcza oko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi odpoczął. Wraca w wielkiej formie
Milion turystów
Jego branża dostała mocno w kość przez pandemię koronawirusa. Nuckowski opowiada nam, że w pewnym momencie Grecja przypominała wymarły kraj. - Stałych mieszkańców jest na Zakintos około 40 tysięcy. Sezon zaczyna się tu w maju i liczba turystów przerasta tutejszą populację. W całym sezonie przewija się przez wyspę prawie milion turystów. Teraz jest pięknie, słonecznie, ale spokojniej. Jakby ktoś wcisnął pauzę - obrazuje.
- Z powodu koronawirusa z ponad tysiąca rezerwacji niemal 50 procent naszych wycieczek zostało anulowanych lub przeniesionych na kolejny rok (sezon 2021). Planujemy wstępnie, że od lipca jednak coś ruszy. Wszystko zależy od tego, czy turyści będą chcieli wyjechać z kraju po pandemii. Przez pewien czas pojawiało się wiele sprzecznych komunikatów dotyczących turystyki oraz otwarcia granic, które wywołały pewne zamieszanie. Z jednej strony Grecja otworzyła się już na turystów z Polski, ale wcześniej została podana informacja, że tak nie jest i sporo osób wycofało się z wyjazdów, co było krzywdzące dla branży turystycznej - komentuje były piłkarz.
Nuckowski liczy na turystów z kraju. Jak mówi, w zeszłym roku wyspę odwiedziło ponad 100 tysięcy Polaków, a samą Grecję ponad milion rodaków. Przypomina też, że Grecy wyszli obronną ręką z walki z pandemią. Na trzy tysiące zarażonych zanotowano 179 przypadków śmiertelnych, a to jeden z najniższych wskaźników w Europie.
- Z Greków spadła już psychologiczna bariera spowodowana pandemią. Jeszcze trzy miesiące temu miasta były opustoszałe. Ostatnio byłem w restauracji, jest pozytywnie, swojsko, wrócił luz, uśmiech. Nie ma obowiązku noszenia masek, a to wpływa na komfort. Wakacje nie mogą być wyrzeczeniem, a najlepszym czasem w roku. Mam nadzieję, że z Polaków też spadnie bariera i zdecydują się na zagraniczne wczasy. Z racji małej liczby gości, na pewno każdy turysta będzie traktowany jak król - uśmiecha się.
Grecki "wałek"
Nuckowski trafił do Grecji w 2005 roku i nie licząc krótkiej przerwy na grę w Izraelu, mieszka tam prawie piętnaście lat. Prowadził akademię piłkarską, był asystentem trenera, dyrektorem sportowym, agentem czy doradcą. Grał tam w sześciu klubach z niższych lig.
- Na początku nie miałem świadomości, że prawdziwe żniwa zaczynają się latem. W okresie letnim pracuje się w Grecji najciężej, a zimą się odpoczywa. Po karierze trenowałem dzieciaki w akademii, ale latem wszystko zamierało, na scenę wchodziła branża turystyczna, dlatego szukałem przestrzeni na innej płaszczyźnie - wspomina początki.
- Po latach więcej osób kojarzy mnie z turystyką niż karierą sportowca. Jestem z tego dumny - opowiada.
Nawet Georgios Karagounis, mistrz Europy z Grecją z 2004 roku, był pod wrażeniem działalności byłego piłkarza z Polski. - Poznaliśmy się na meczu młodzieżowych reprezentacji. On zaczynał międzynarodową karierę w Polsce, miał wtedy 14 lat. Myśleliśmy z chłopakami, że rywale robią jakiś "wałek", bo każdy z nich miał już bujny zarost, a żaden z nas nawet włoska na twarzy - wspomina.
- Później odświeżyliśmy znajomość w Suwałkach, kiedy mistrzowska drużyna Greków grała w turnieju charytatywnym. Georgios zadzwonił do mnie po przyjeździe na Zakintos i mówił, że lokalni Grecy bardzo mnie chwalą. Był pod wrażeniem tego, jak pokazujemy wyspę, a dzięki serdeczności Greków opowiadamy o Grecji w najlepszy jaki umiemy sposób - mówi Nuckowski.
Miał być rekord
Firma Nuckowskiego zatrudnia w sezonie około stu osób, spora część to Polacy. Działają również na Korfu, Kos, w Kefalonii i cały rok w Atenach. Przyjeżdżają aktorzy, dawni koledzy z boiska. To lato zapowiadało się wyjątkowo. - Wiele wycieczek zostało sprzedanych już jesienią, to miał być rekordowy sezon, ale wszystko przekreślił koronawirus. Specjaliści przewidują, że turystyka się odbuduje, ale nie w tym roku. Gro rezerwacji zostało przeniesionych na 2021 rok - opowiada.
- Firma rozwija się w mądrym i spokojnym tempie. Wypracowaliśmy jakieś zyski, mądrze inwestowaliśmy i wypracowaliśmy niewielką poduszkę, dlatego nie było żadnych nerwowych ruchów. Jeżeli klient został zmuszony do anulacji swojego wyjazdu - ma możliwość zwrotu kosztów lub zmiany rezerwacji - komentuje.
Nuckowski zapewnia, że mimo wszystko w Grecji jest bezpiecznie. Ten kraj czeka na turystów, to przede wszystkim oni napędzają tamtejszą gospodarkę. - Hotele przygotowują się do wdrożenia reżimu sanitarnego. Na przykład posiłki będą wydawane w formie serwowanej, a nie bufetu. Serwis hotelowy ma zostać zwiększony, a doba hotelowa zostanie skrócona na rzecz działań - mówi.
Teraz tenis
Po karierze Nuckowski gra, ale w tenisa. - Ortopeda powiedział, że dalsze kopanie piłki to... mówiąc delikatnie: słaby pomysł. Poza tym, mam już swoje lata, po co się wkurzać, że coś nie wyjdzie. Głowa pamięta fajne czasy, a ciało nie potrafi już tego odtworzyć - uśmiecha się. - Po czterdziestce gra się podobno w tenisa, a po pięćdziesiątce w bule, takie kule, które turlają starsi głównie na Korfu - żartuje.
Nuckowski w polskiej ekstraklasie zagrał 129 razy. Był napastnikiem, ale strzelił tylko 13 goli, dlatego nazywa siebie "defensywnym napastnikiem". Występował też krótko w Szkocji (Ross Count) i Izraelu (Hapoel Bnei Lod). W polskiej lidze debiutował mając 16 lat.
- Czy mogłem więcej wycisnąć? Talent był, mniej jednak wiedzy o treningu, zarówno z mojej strony jak i trenerów. W konsekwencji doprowadziło mnie to do wielu kontuzji w wieku seniorskim - analizuje.
- Ostatnio myślałem o swojej karierze i doszedłem do wniosku, że występowałem w dobrych polskich klubach. Oczywiście - mogłem osiągnąć więcej, ale równie dobrze - mniej. Nie zaprzątam sobie tym głowy. Żyję tym, co jest, na co mam realny wpływ. Teraz siedzę na tarasie w przepięknym miejscu, słońce świeci, prowadzę dobrze prosperującą firmę ze świetnym, kreatywnym zespołem ludzi, mam kochającą żonę, niedawno urodziło mi się drugie dziecko, mam wspaniałe życie. Jestem szczęśliwym człowiekiem - kończy Nuckowski.
Leszek Ojrzyński: Rana wciąż świeża
Babatunde Aiyegbusi: Krzyczymy ze wszystkich sił: przestańcie zabijać czarnych!