La Liga wróciła. Sevilla - Real Betis. Dwa gole w restarcie sezonu. Derby dla gospodarzy

PAP/EPA / JOSE MANUEL VIDAL / Na zdjęciu: Munir El Haddadi i Guido Rodriguez
PAP/EPA / JOSE MANUEL VIDAL / Na zdjęciu: Munir El Haddadi i Guido Rodriguez

Restart sezonu w La Liga stał się faktem. W czwartkowych derbach Sewilli padły dwa gole. Lepsi okazali się gospodarze, piłkarze Sevilli FC, którzy 2:0 pokonali Real Betis.

La Liga w końcu wróciła do gry. W restarcie sezonu doszło do derbów Sewilli. Walczący 3. miejsce gospodarze podejmowali niepewny utrzymania Real Betis.

Premierowa odsłona toczyła się pod wyraźne dyktando Sevilli FC. Po raz pierwszy na alarm pod bramką gości bito w 6. minucie. Wówczas w dobrej sytuacji w piłkę nie trafił Munir El Haddadi.

Cztery minuty później indywidualną akcję przeprowadził Lucas Ocampos. Argentyńczyk przedostał się z piłką w pole karne, uderzył z dość ostrego kąta, ale trafił w poprzeczkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo

Jeszcze lepszą szansę na zdobycia gola miał w 21. minucie Jules Kounde. Obrońca doszedł do dośrodkowania cztery metry przed bramką, uderzył głową metr obok słupka.

W kolejnych minutach miejscowi przeważali, ale klarownej okazji bramkowej nie potrafili sobie stworzyć. Rywale atakowali sporadycznie. W 39. minucie z dystansu mocno, ale niecelnie uderzył Sergio Canales. W odpowiedzi w doliczonym czasie mocny strzał Ocamposa odbił Joel Robles.

Po zmianie stron piłkarze Betisu starali się grać szybciej. Rywale szybko sobie z tym poradzili. Gospodarze przeważali, w 47. minucie doszło do zamieszania pod bramką Betisu. Do uderzenie doszedł Munir, ale Robles pewnie interweniował.

Pięć minut później sędzia uznał, że Luuk de Jong był w polu karnym faulowany przez Marca Bartrę. Pomimo protestów arbiter zdania nie zmienił, a "jedenastkę" pewnym uderzeniem na gola zamienił Ocampos.

Miejscowi poszli za ciosem. W 62. minucie trzecia drużyna La Liga podwyższyła prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę piętą na piąty metr zgrał Ocampos, a Fernando uderzeniem głową pokonał bramkarza.

Betis do gry mógł wrócić w 69. minucie, kiedy do dośrodkowania pięć metrów przed bramką doszedł Borja Iglesias. Strzał głową był jednak niecelny. Z kolei w 77. minucie w dobrej sytuacji przed bramką, niemal bezrobotnego w czwartek, Tomasa Vaclika skiksowali Emerson i Loren Moron.

Goście w końcówce starali się zmniejszyć rozmiary porażki. Gospodarze bez większych problemów dowieźli wygraną do końca i umocnili się na 3. miejscu w lidze.

Sevilla FC - Real Betis 2:0 (0:0)
1:0 - Lucas Ocampos (k.) 54'
2:0 - Fernando 62'

Składy:

Sevilla FC: Tomas Vaclík - Jesus Navas, Diego Carlos, Jules Kounde, Sergio Reguilon (80' Franco Vazquez) - Oliver Torres (80' Sergio Escudero), Fernando, Joan Jordan - Munir El Haddadi (74' Suso), Luuk de Jong (71' Youssef En-Nesyri), Lucas Ocampos (71' Ever Banega).

Real Betis: Joel Robles - Emerson Aparecido, Sidnei (46' Zouhair Feddal), Marc Bartra, Alex Moreno (78' Alfonso Pedraza) - Sergio Canales, Guido Rodriguez, Carles Alena (69' Joaquin) - Nabil Fekir, Borja Iglesias (69' Loren Moron), Cristian Tello (61' Diego Lainez).

Żółte kartki: Emerson, Bartra (Betis).

Sędzia: Antonio Mateu.

Czytaj także:
La Liga. Real Madryt nie planuje powrotu kibiców. Będzie grał na nowym stadionie
Wraca najlepsza liga świata. Piłkarze budzą Hiszpanię do życia
[multitable table=1147 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (1)
avatar
Tomasz Jacewicz Toruń
12.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Doprawdy nie wiem jaki sens ma rozgrywanie meczów bez kibiców na stadionach. Kluby na tym tracą bo na biletach nie zarabiają w przeciwieństwie do piłkarzy.