Do najważniejszego na tym etapie sezonu meczu, Arka Gdynia podejdzie po porażce 1:5 w Warszawie z Legią. - Jeśli chodzi o przygotowanie mentalne, to nie ma zagrożenia. Wiemy jaki to jest mecz, ja powiedziałem to drużynie w rozmowie w czwartek. W tej chwili jesteśmy w dolnej ósemce, ale tym spotkaniem zaczynamy grę z bezpośrednimi rywalami o utrzymanie. Zagramy z Wisłą dwukrotnie i na tych meczach musimy się skoncentrować - mówi Ireneusz Mamrot, trener Arki Gdynia.
Czy kluczem do utrzymania może być skuteczność? - Nie stwarzamy wielu sytuacji, ale w trzech meczach strzeliliśmy sześć bramek. Jak zespół grający o utrzymanie zdobywa dwie bramki na spotkanie, to nie jest to problem tylko kłopotem jest tracenie goli i to jest priorytet, by temu zapobiec. Strzelamy głównie po stałych fragmentach, ale jak w każdym meczu będzie strzelał obrońca, nie jest to dla mnie problem - przekonuje Mamrot.
W ostatnim czasie bardzo mało gra Maciej Jankowski, który wcześniej był podstawowym piłkarzem Arki. - Nie będę tłumaczył się z moich decyzji personalnych. Mam zawodników na co dzień i wiem jak się prezentują. Jeżeli w mojej ocenie ktoś wygra rywalizację, to gra. Trzeba przełożyć dyspozycję treningową na meczową. Jak ktoś się dobrze prezentuje na treningu to gra. Ja odpowiadam za wyniki i robię wszystko by weszła optymalna jedenastka - wyjaśnia trener.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Czy kibice powinni wrócić na stadiony? Profesor Simon stawia warunki, przy których to bezpieczne
Gdzie w drużynie są największe rezerwy? - Pewne rzeczy muszę zostawić dla siebie. Zdaję sobie sprawę gdzie jest problem i jak bym się zdecydował na szczerą wypowiedź, wywołałbym burzę. Pozytywy są takie, że ten zespół chce pracować i pracy się nie boi. Jestem bardzo zadowolony z zaangażowania piłkarzy i z chęci ich rozwoju. My wiemy co trzeba poprawić sukcesywnie. Tracimy wiele bramek, ale organizacja gry w defensywie poszła do przodu - wymienia.
Wisła Kraków plasuje się tuż przed grupą spadkową. Porażka w takim spotkaniu może zamknąć szanse Arki na utrzymanie. - Każdy mecz jest za trzy punkty. Porażka mocno komplikowałaby sytuację, ale zobaczymy jak się ułoży ostatnia kolejka. Wszyscy skupiają się na Wiśle, a są inne zespoły, które mogą włączyć się do walki o utrzymanie. Najważniejsi jesteśmy my sami, jak wygramy jesteśmy w stanie doskoczyć do innych drużyn. Strata jest znacząca, ale nie jest nie do odrobienia. Nie ma co się skupiać tylko na Wiśle, są inne zespoły - zauważa Ireneusz Mamrot.
Jakie są główne atuty Wisły Kraków? - Kuba Błaszczykowski ma ogromny wpływ na to co dzieje się na boisku i w szatni. To prawdziwy lider, zawodnik mający ogromną jakość. W jego grze widać ogranie i bardzo dobrą decyzyjność. Nie można się jednak skupiać na jednym zawodniku pomimo że robi różnicę i dużo nadrabia swoim ustawieniem. Będziemy zwracali na niego uwagę, ale ma on też rolę w szatni. W Wiśle są też inni, personalnie jest tam wielu dobrych zawodników, który mógłby grać o wyższe cele. Dla nas kluczem jest myślenie o sobie. Musimy zagrać dobry mecz - podsumowuje Mamrot.
Czytaj także:
Lechia chce sprawdzać młodzież, ale nie kosztem wyniku
Korona jest największym rywalem dla samej siebie