- Zdradziłbym siebie, swoją rodzinę i społeczność, gdybym dziś nie użył swojej pozycji. Wiem co to głód. Bywało, że kupowaliśmy siedem jogurtów za funta, żeby mieć co jeść w ciągu dnia - tłumaczy.
120 mln funtów. Tyle rząd Wielkiej Brytanii postanowił oszczędzić na dofinansowaniu posiłków dla najbiedniejszych dzieci. W czasie roku szkolnego ponad 200 tys. uczniów z ubogich rodzin dostawało bony o wartości 15 funtów tygodniowo, które mogły wymieniać w sklepach na żywność. Rząd postanowił jednak zawiesić program na czas wakacji. Wiadomo, pandemia to dla rządzących olbrzymie wyzwanie: próbują maksymalnie osłabić kryzys gospodarczy, uchronić setki tysięcy miejsc pracy, wesprzeć miliony osób.
Marcus Rashford uznał jednak, że najbiedniejsze dzieci nie mogą być ofiarami tej walki. Zwłaszcza że pochodzą z rodzin najbardziej dotkniętych przez kryzys wywołany koronawirusem. Rodzice przeważnie nie mieli stałej pracy, te dorywcze potracili, nie objęło ich rządowe wsparcie etatów, na które rząd przeznacza aż 80 miliardów funtów.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Postanowił, że nie może milczeć. I napisał do parlamentarzystów przejmujący list otwarty, który obiegł wszystkie media nie tylko Wielkiej Brytanii, ale całego świata.
- Jako czarny mężczyzna z biednej rodziny z Wythenshawe w Manchesterze, byłbym po prostu kolejną liczbą w statystyce, spisany na straty. Zamiast tego, dzięki poświęceniu mojej mamy, rodziny, sąsiadów i trenerów, jedyne statystyki, z jakimi jestem łączony, to bramki, występy i liczba spotkań w reprezentacji. Zdradziłbym siebie, swoją rodzinę i społeczność, gdybym dziś nie użył swojej pozycji, by prosić o pomoc - tłumaczył.
Chodzi o człowieczeństwo
"Tego lata powinno odbyć się Euro 2020. Rodzice wraz z dziećmi powinni machać narodowymi flagami. W rzeczywistości jednak stadion Wembley mógłby zostać wypełniony ponad dwukrotnie dzieciakami, które w trakcie kwarantanny cierpiały z powodu głodu, bo ich rodziny nie było stać na jedzenie" (...)
"Ubóstwo w Anglii to pandemia, która może objąć całe pokolenia, jeżeli nie zaczniemy działać natychmiast. 1,3 miliona dzieci w Anglii otrzymuje darmowe posiłki w szkołach, ale kiedy te zostały zamknięte, aż jedna czwarta nie otrzymała żadnego wsparcia" (...)
"Tu nie chodzi o żadną politykę. Chodzi o człowieczeństwo. O możliwość spojrzenia na siebie w lustrze i przeświadczenie, że zrobiło się wszystko, by objąć opieką tych, którzy sami nie mogą sobie pomóc. Odkładając na bok polityczne sympatie, czy możemy się zgodzić, że żadne dziecko nie powinno kłaść się spać głodne?" - pytał.
Premier Boris Johnson w pierwszej chwili odrzucił wezwanie Rashforda. Tłumaczył, że program bonów żywnościowych od początku był ograniczony czasowo i wakacyjna przerwa była zaplanowana. Dodał, że rząd przekaże dodatkowe 63 mln funtów lokalnym samorządom na wsparcie głodujących rodzin.
Jednak medialna burza - "The Times" wydrukował na pierwszej stronie apel piłkarza - zrobiła swoje. Pod presją własnych kolegów z Partii Konserwatywnej grożących buntem i nacisków opozycji z Partii Pracy, 24 godziny później Johnson zmienił zdanie i przychylił się do apelu Rashforda.
- Nie wiem, co powiedzieć. Spójrzcie, ile możemy osiągnąć, gdy jesteśmy razem. To jest Anglia w 2020 roku - skomentował napastnik MU na Twitterze.
Przysięga
Na łamach "Timesa" Rashford tłumaczył, że wie jak to jest być głodnym. W młodości był świadomy, że rodzice jego kolegów często zapraszali do domów, by mieć pewność, iż zjadł tego dnia ciepły posiłek. "Taka była społeczność, w której egzystowałem. Społeczność, która sprawiła, że jestem dziś tym Marcusem Rashfordem, który prosi o waszą pomoc: piłkarskim reprezentantem Anglii".
Opowiada, że pracująca za minimalna pensję matka, samotnie wychowująca piątkę dzieci, często miała problemy z nakarmieniem dzieciarni. Często korzystali więc z pomocy organizacji charytatywnych, banków żywności i programów dla rodzin o niskich dochodach. - Bardzo dobrze pamiętam nasze coroczne wizyty w Northern Moor, gdzie mogliśmy odebrać nasze świąteczne kolacje - wspomina.
Z kolei w programie telewizji śniadaniowej BBC opowiadał, jak chadzali z mamą do najtańszego sklepu Poundworld, gdzie kupowali siedem jogurtów, po jednym na każdy dzień. I to był to ich cały posiłek. Owszem, często bywał głodny, ale ponieważ wiedział, jak ciężko matka pracuje, nigdy nie narzekał. Wiedział jak łamie sobie głowę, skąd wziąć pieniądze na opłacenie rachunków. Choćby za pokój w internacie Manchesteru United, do którego zgodziła się go posłać, gdy miał 11 lat.
Opowiada, że na własne oczy widział w dzielnicy przypadki osób, które nie radząc sobie ze spiralą zadłużenia, traciły dach nad głową i lądowały na ulicy. - Gdy będąc dzieckiem wracałem z ośrodka treningowego do autobusu, obserwowałem bezdomnych na każdym rogu ulicy. Przysiągłem wtedy sobie, że jeżeli któregoś dnia będę w stanie pomóc ludziom w potrzebie, to tak właśnie zrobię - mówi.
Lekcje solidarności
Akcja z presją na premiera Johnsona nie była pierwszym gestem pomocy, choć najbardziej spektakularnym. Już na samym początku pandemii, gdy tylko zamknięto szkoły i dzieci straciły możliwość jedzenia w stołówkach, Rashford zaangażował się wraz z organizacją FaresShare w zbiórkę pieniędzy na posiłki. Początkowo planował skromnie zebrać 100 tysięcy funtów, ale dzięki sponsorom i licznym donatorom kwota urosła do 20 milionów funtów.
Rozkręcił też z kolegami z boiska (m.in. Raheemem Sterlingiem i Kevinem De Bruyne z Manchesteru City, Jordanem Hendersonem i Virgilem van Dijkiem z Liverpoolu i Harrym Kane'em z Tottenhamu) akcję "Players Together Initiative", w której piłkarze zebrali 4 mln funtów na rzecz lekarzy i pielęgniarek walczących na pierwszym froncie z wirusem COVID-19.
W październiku 2019 uruchomił świąteczną kampanię na rzecz wsparcia młodych ludzi doświadczających bezdomności. Pomysł polegał na tym, by ludzie wypełniali pudełka po butach najbardziej potrzebnymi drobiazgami jak rękawiczki, czapka, pasta do zębów, dezodoranty, środki sanitarne i podrzucali w domach towarowych sieci Selfridges. Paczki trafiały do największych schronisk dla bezdomnych - Barnabus, Centrepoint i Lifeshare, sam Rashford stworzył 300 takich pudełek.
W 2017 roku po ataku terrorystycznym w Manchesterze podczas koncertu Ariany Grande, w którym zginęły 22 osoby, odwiedzał w szpitalach ranne dzieci i zebrał dla nich w zbiórce 2 mln funtów.
"22-letni piłkarz dał premierowi Johnsonowi i nam wszystkim wspaniałą lekcję solidarności" - skomentował dziennik "Guardian". "Ten młody człowiek zrobił dla wspólnoty w Wielkiej Brytanii więcej niż niejeden polityk. A także dla własnej wspólnoty piłkarskiej, zaprzeczając stereotypowi, że piłkarz to zapatrzony w czubek własnego nosa milioner, którego interesują tylko nowe ciuchy, samochody i dobre fotki na Instagramie. Potrafi myśleć o innych i zmieniać świat na lepsze" - dodał "The Independent".
Swoje wystąpienie na łamach "Timesa" Rashford zakończył tak: "Gdy następnego dnia obudzicie się i uruchomicie prysznic, przystańcie na sekundę i pomyślcie o rodzicach, którym wyłączono wodę podczas kwarantanny. Gdy nastawicie czajnik na kubek herbaty bądź kawy, pomyślcie o tych rodzicach, którzy mają trudności z uregulowaniem rachunku za prąd, aby móc przyrządzić jedzenie, ponieważ stracili swoją pracę przez tę pandemię.
A gdy pójdziesz do lodówki i sięgniesz po mleko, zatrzymaj się na moment i pomyśl o rodzicach co najmniej 200 tysięcy dzieci w kraju, którzy budzą się codziennie i mają w lodówce puste półki, pytając niewinnie 'dlaczego'? Dziś dziewięć na trzydzieścioro dzieci w każdej klasie zadaje sobie pytanie 'dlaczego'. Dlaczego ich przyszłość się nie liczy?".
Czytaj także:
- PKO Ekstraklasa. KGHM Zagłębie - ŁKS. Nadzieja w Łodzi umiera ostatnia. "Każda seria kiedyś się kończy"
- Puchar Włoch. "Co więcej mógł zrobić?". Siostra Cristiano Ronaldo krytykuje Juventus Turyn