Premier League. Marzenie, które przerodziło się w koszmar. Mourinho może zrewanżować się byłemu pracodawcy

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Jose Mourinho
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Jose Mourinho

Dla Mourinho praca w Manchesterze United miała być wymarzonym wejściem w buty Sir Aleksa Fergusona. Szybko jednak okazała się koszmarem. W piątek Manchester United zagra z Tottenhamem Hotspur. Początek meczu o godz. 21:15.

Gdy Jose Mourinho oficjalnie został zwolniony z Manchesteru United, Paul Pogba wrzucił na Instagram swoje zdjęcie z wymownym uśmiechem zadowolenia i podpisem "podpisz to!". I choć post został usunięty kilka minut później, a całość została wytłumaczona przedwczesnym wypuszczeniem materiału związanego z reklamą - nikt nie miał wątpliwości - Francuz w ten sposób postanowił uczcić koniec swojej gehenny. Gehenny pod butem człowieka, który określał go mianem "wirusa".

Za kadencji Jose Mourinho w Manchesterze wirus jednak był dużo poważniejszy. Ratunkiem było jedynie pożegnanie się z jedną ze stron.

Pomogło dobre wino

Jose Mourinho znany jest ze swojego trudnego charakteru. Kibice świetnie pamiętają chociażby to jak wkładał palec w oko Tito Vilanovy czy też jak wdał się w przepychankę rodem spod wiejskiej remizy z Arsene'em Wengerem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł gol

Był jednak jeden człowiek, którego Portugalczyk szanował od samego początku - Sir Alex Ferguson. Już w swoim pierwszym sezonie na Wyspach, po jednym z meczów zaprosił legendarnego Szkota, który słynie m.in. z zamiłowania do win, do swojego biura na degustację tego właśnie trunku.

- Na pewno był pełen szacunku nazywając mnie "bossem" oraz "wielkim człowiekiem", kiedy wypiliśmy drinka po meczu - wspominał tamten moment Ferguson. - Pomogłoby jednak, gdyby jego serdecznościom towarzyszyła lampka przyzwoitego wina. To co mi dał to był jakiś tani sikacz - dodał.

Mourinho jednak szybko wyciągnął wnioski. Przy najbliższej okazji kazał przywieźć sobie najlepsze portugalskie wino - Barca Velha z 1964. Tym razem trafił. Od tej pory zawsze na mecze z Fergusonem organizował tę samą butelkę.

Od tamtej pory przyjaźń między panami rozkwitała. I choć publicznie czasem zdarzało im się uderzyć w drugiego, to prywatnie darzyli się dużym szacunkiem.

Dla Mourinho praca w Manchesterze miała być spełnieniem marzeń. Możliwością wejścia w buty jednego ze swoich idoli. - Jestem gotowy na kolejnych 15 lat tutaj - zapowiadał. - Ten klub zawsze był utożsamiany z sir Alexem. Ludzie przyzwyczaili się do tego i rozumieją jak wspaniałe skutki daje stabilizacja - dodawał.

Wytrzymał nieco ponad dwa lata.

Wirus

Im dłużej bowiem był Mourinho w Manchesterze, tym więcej osób zaczynało się modlić o jego rychłe odejście. Oczywiście najgłośniejszym był jego konflikt z Paulem Pogbą. W końcowej fazie obaj nie mogli już na siebie patrzeć. Dziwnym zbiegiem okoliczności, gdy podziękowano Portugalczykowi, francuski pomocnik z miejsca zaliczył swoje kilka najlepszych tygodni w klubie. Niesiony euforią pozbycia się wroga numer 1.

Trudno jednak o dobre relacje z przełożonym, gdy ten w taki sposób beszta cię przy kolegach. - Nie szanujesz innych piłkarzy i kibiców. Zabijasz mentalność dobrych, uczciwych ludzi dookoła ciebie. Jesteś wirusem! - miał krzyczeć Mou po remisie z Southampton.

Portugalczyk jednak nie żałował amunicji. W jednym z telewizyjnych wywiadów stwierdził, że Rashford, Martial, Lingard oraz Shaw to "zepsute dzieci" i "brakuje im dojrzałości". Na konferencjach otwarcie natomiast mówił, że jego piłkarze nie są tak dobrzy indywidualnie jak to się ludziom wydaje.

- Mourinho jest najlepszym menadżerem na świecie, kiedy sprawy układają się po jego myśli. Relacje z zawodnikami, to jak każdego traktuje - mówił niedawno na łamach "The Athletic" Ander Herrera. - Prawda też jest taka, że gdy Mourinho przegrywa, to nie przyjmuje tego dobrze - dodawał po chwili.

Słowa te idealnie obrazują to co działo się w United. Szkoleniowiec bowiem nie potrafił przywrócić klubowi dawnego blasku. Przywiązany był do swoich schematów, które sukcesy zapewniały mu jeszcze w Porto. Kluczowa była szczelna defensywa, a on sam lubował się w rosłych, niekoniecznie specjalnie uzdolnionych technicznie zakapiorach jak Fellaini.

Jego Manchester biegał mało, biegał wolno, biegał nieefektywnie. Na tle drużyn Guardioli czy Kloppa wyglądał z reguły wyjątkowo biednie.

Kolejne tygodnie jednak zamiast zmierzać ku poprawie sytuacji, tylko wszystko pogarszały. Czarę goryczy przelała porażka 1:3 w derbach z Liverpoolem. Po tym spotkaniu postanowiono się definitywnie rozstać.

Teraz "The Special One" stanie przed szansą odegrania się na byłych podopiecznych. Zadanie nie będzie łatwe. "Czerwone Diabły" bowiem od momentu dołączenia do zespołu Bruno Fernandes złapały wyraźny wiatr w żagle.

Początek spotkania Tottenham Hotspur - Manchester United w piątek o 21:15. Transmisję z meczu oglądać będzie można na kanale Canal + Sport 2. Relację tekstową przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. KGHM Zagłębie - ŁKS. Nadzieja w Łodzi umiera ostatnia. "Każda seria kiedyś się kończy"
Puchar Włoch. "Co więcej mógł zrobić?". Siostra Cristiano Ronaldo krytykuje Juventus Turyn

Źródło artykułu: