Pierwszy klub Roberta Lewandowskiego przetrwał pandemię

- Jesteśmy cały czas w kontakcie z Robertem Lewandowskim. Zawsze możemy liczyć na jego wsparcie. Nigdy się nie wypierał tego, że jest wychowankiem Varsovii - mówi Robert Podoliński, dyrektor akademii UKS Varsovia.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Robert Lewandowski PAP/EPA / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
To prawdziwa wizytówka akademii UKS Varsovii Warszawa. Przez blisko osiem lat Robert Lewandowski zbierał tam piłkarskie szlify i strzelał pierwsze gole. W Varsovii "Bobka" pokochali wszyscy. Za charakter, skuteczność i wygrywanie meczów.

"W kontakcie z Robertem"

Choć Lewandowski grał później w Delcie Warszawa, Legii i Lechu, nigdy nie zapomniał o swojej pierwszej drużynie. W przerwie na zgrupowaniach reprezentacji Polski przyjeżdżał na Muranów i spotykał się z młodymi piłkarzami. Rok temu podczas ostatniej wizyty zastanawiał się, czy nie znajdzie tam swojego następcy. Kapitan Biało-Czerwonych i lider Bayernu Monachium nadal monitoruje sytuację w swoim mateczniku. Nawet podczas pandemii, która mocno dotknęła szczególnie szkółki piłkarskie.

O ogromnym wyzwaniu, jakim stał się dla nich koronawirus, mówił nam ponad dwa miesiące temu Wiesław Wilczyński, prezes FCB Escoli Varsovia. - Sport dzieci to bardzo wrażliwa branża i boleśnie odczuwa sytuację związaną z pandemią koronawirusa. Akademie piłkarskie nie są tak silne jak chociażby uczelnie i nie mogą radykalnie egzekwować środków finansowych od rodziców. A pierwszą rzeczą, jaką skreśla się w budżetach rodzinnych w tej chwili są właśnie zajęcia piłkarskie - tłumaczył (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy

Suchą stopą z pandemii wyszła za to UKS Varsovia, w której szkolił się Lewandowski. - Jesteśmy cały czas w kontakcie z Robertem - zdradza Robert Podoliński, dyrektor akademii Varsovii. - Zawsze możemy liczyć na jego wsparcie. Nigdy się nie wypierał, że jest wychowankiem Varsovii. Jeszcze przed wybuchem pandemii byliśmy na jego meczu w Monachium. Ostatnio miał wiele spraw na głowie, włącznie z narodzinami dziecka, ale nie zapomina o nas. Zresztą pewnie zdaje sobie sprawę, że nieźle sobie radzimy i nie musi się mocno martwić o sytuację tutaj - dodaje trener.

Akademia była w stanie nadal opłacać trenerów, którzy podczas przerwy prowadzili zajęcia online. Potrzebna była obniżka składek, ale nie było masowych odejść ze szkółki.

- Nie musieliśmy szukać dodatkowych środków i funduszy. Na szczęście przerwa szybko się skończyła, nie było ryzyka, że szkoła upadnie - mówi Damian Miecznikowski, prezes Varsovii.

Czipsy i cola

Akademia nadal zastanawia się, jak zorganizować letnie obozy. Trenerzy podkreślają, że są szczególnie ważne pod względem szkoleniowym. W krótkim czasie można przeprowadzić dużo treningów i przygotować piłkarzy do nowego sezonu. - Cały czas trzymamy rękę na pulsie. Obserwujemy obostrzenia w hotelach. Najważniejsze jest zdrowie dziecka i komfort psychiczny rodziców - tłumaczy Podoliński

- W skali 1-10 zawodnikom brakowało piłki na poziomie 82. U trenerów podobnie - dodaje.

W Varsovii liczą, że jesienią do gry wrócą rozgrywki młodzieżowe. Młodzi piłkarze czekają na to, aż znowu będą mogli zmierzyć się z sąsiadem zza miedzy lub rywalem z innej miejscowości.

Wśród zawodników Varsovii nie wykryto zakażenia koronawirusem. Trenerzy są w stałym kontakcie z młodzieżą. - Nie dostawaliśmy takich sygnałów. Nie było u nas trzęsienia ziemi, wszyscy są zdrowi - mówi dyrektor akademii i uśmiecha się: - Mam wrażenie, że nic strasznego oprócz większego spożycia czipsów i coli nie spotkało naszych piłkarzy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×