PZPN zadeklarował, że wyciągnie pomocną dłoń do polskiej piłki. W ramach pakietu pomocowego chce przeznaczyć 116 mln złotych. Część kasy jest zarezerwowana na rozwój piłki juniorskiej i młodzieżowej. Jednak z pakietu skorzystają tylko kluby mające drużyny seniorskie w czterech najwyższych klasach rozgrywkowych. Na lodzie jednak zostają kluby prowadzące akademie, bez sekcji dorosłej. Te nie dostaną ani grosza od związku.
- Jestem pełen podziwu, że PZPN chce przeznaczyć tak duże pieniądze ze swojego budżetu na wsparcie różnych środowisk piłkarskich. Niestety nie zaspokoi oczekiwań wszystkich - mówi Wiesław Wilczyński, założyciel i prezes Escoli Varsovia.
- W tej poważnej grupie, która nie otrzyma nic, jest także moja akademia. Z jednej strony jest zrozumienie, ale z drugiej żal. Gdybym miał wpływ, dzieliłbym te pieniądze inaczej. Wsparłbym właśnie akademie, które szkolą najlepiej i najefektywniej. To jest fundament polskiej piłki. A nie piłkarze kontraktowi, którzy grają tak długo, dopóki kontrakt nie wygaśnie - zwraca uwagę nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można zazdrościć Milikowi widoków podczas treningu
Jego ośrodek zajmuje się wyłącznie młodzieżą, nie ma drużyny seniorskiej i dlatego nie zakwalifikuje się do pakietu pomocowego. A wychował już m.in. młodzieżowego reprezentanta Marcina Bułkę, który obecnie jest bramkarzem Paris Saint-Germain. To jedna z największych akademii w kraju.
- Sport dzieci to bardzo wrażliwa branża i boleśnie odczuwa sytuację związaną z pandemią koronawirusa. Akademie piłkarskie nie są tak silne jak chociażby uczelnie i nie mogą radykalnie egzekwować środków finansowych od rodziców. A pierwszą rzeczą, jaką skreśla się w budżetach rodzinnych w tej chwili są właśnie zajęcia piłkarskie. Wiele rodzin uznaje, że skoro syn nie chodzi teraz na treningi, to trzeba ten koszt wyciąć - mówi Wilczyński.
Są jednak też rodzice, którzy płacą składki bez względu na to, czy zajęcia są czy nie. Takie gesty pomogą przetrwać szkołom piłkarskim. Z inicjatywą wychodzą także młodzi piłkarze. - Wielu zrezygnowało ze stypendiów, jakie dostają w ramach kontraktu zawodowego. Niektórzy zadeklarowali, że będą płacili czesne, które obowiązuje zawodników ze statusem amatora. Widać, że to ludzie o wysokiej świadomości społecznej. Na pewno dla nich pieniądze z akademii były ważne - dziękuje im prezes Escoli.
- Nasz budżet miesięczny w normalnych czasach to 400 tysięcy złotych, teraz musimy zredukować go do minimum, ale nie da się do zera. Chcemy pomagać trenerom, musimy utrzymać podstawowe funkcje podmiotu. W najbliższych dniach przekonam się, czy damy radę funkcjonować w kolejnych miesiącach i czy dzięki solidarności rodziców będziemy mogli regulować podstawowe koszty i wspierać trenerów. Oni też mają rodziny i zobowiązania. Solidarność wewnątrz firmy musi być - zwraca uwagę Wilczyński.
Czytaj też:
Wisła Płock obcięła pensje pierwszego zespołu. "Zespół wykazał się zrozumieniem"
Wojciech Golla: Sytuacja wybiega poza piłkę