Magdziński i Lilo zadowoleni z atmosfery panującej w Zawiszy

Zawisza Bydgoszcz w nowym sezonie ma walczyć o awans do I ligi. To jest główny cel ekipy Mariusza Kurasa, którą w przerwie letniej wzmocniło pięciu piłkarzy. Ciekawymi zawodnikami wydają się być Lillo oraz Jacek Magdziński.

Co ciekawe z tym pierwszym opiekun Zawiszy miał już okazję pracować w Pogoni Szczecin, za czasów...Antoniego Ptaka. Wówczas łódzki biznesmen oparł nadmorski klub o młodych Brazylijczyków, co nie było mądrym pomysłem. - Ci piłkarze zagrali kilka dobrych spotkań. Gdyby wówczas właściciel zdecydował się pozyskać kilku doświadczonych Polaków, to wtedy to wszystko mogło by się potoczyć inaczej. Do tego jednak nie doszło - twierdził Kuras.

Lilo przebywa w naszym kraju już od trzech lat. Najpierw swoją piłkarską przygodę z naszym krajem rozpoczął właśnie od Szczecina, a później próbował swoich sił w chorzowskim Ruchu oraz Polonii Słubice. - W Polsce pierwszy raz widziałem śnieg oraz poznałem swoją dziewczynę. Podoba mi się ten kraj. Również jest zadowolony z atmosfery w bydgoskim zespole. Jest fajny trener, z kolegami też się jakoś dogadaliśmy - cieszy się Lilo.

Więcej o sobie powiedział drugi z bohaterów, Jacek Magdziński. W poprzednim sezonie strzelił dla I-ligowej Floty Świnoujście sześć bramek. To spory wyczyn, biorąc pod uwagę fakt, że cały zespół grał na bramkostrzelnego Piotra Dziubę. - Pierwsze kroki w swojej karierze stawiałem w pobliskim Promieniu Kowalewo. To znana drużyna w regionie, choć dotychczas grała tylko w IV lidze. Później zdecydowałem się przenieść do Grodziska, ale młodzi zawodnicy w klubie pana Drzymały nie mieli szans na przebicie, bo tam liczył się tylko aktualny wynik. Dlatego w między czasie zdobywałem doświadczenia na boiskach V ligi niemieckiej, gdzie wypatrzył mnie trener Nemec, z którym powędrowałem do Świnoujścia. Tam z Flotą rok temu wywalczyliśmy awans do nowej I ligi. To samo chciałbym uczynić z Zawiszą. Jest tu piękny stadion i świetni kibice - podsumował Magdziński.

Jak widzi rywali w II lidze trener Zawiszy Mariusz Kuras? - Na pewno groźny będzie Górnik Polkowice, a silną kadrę zmontował Ruch Radzionków. Nie można też zapominać o Olimpii Grudziądz. Czołówka ligi powinna się wyklarować po pierwszych pięciu, sześciu kolejkach, dlatego tak na szybko dość trudno jest wskazać największych rywali. Mamy w kadrze czterech napastników, ale kontuzjowany jest Krzysztof Szal. Dlatego niewykluczone, że wzmocni nas jeszcze jakiś ciekawy rodzynek - tłumaczy Kuras.

Na koniec postanowiliśmy zapytać opiekuna Zawiszy o blamaż Wisły w Tallinie. Jak się okazuje, były szkoleniowiec Pogoni Szczecin podczas swojej trenerskiej kariery miał podobną niemiłą niespodziankę. - Kilka lat temu przeżyłem podobną historię. Pogoń przegrała z Fylkir Reykjavik i odpadła z Pucharu UEFA. Wszyscy przed meczem lekceważyli przeciwników, bo piłkarze z Islandii grali w piłkę dla przyjemności, a na co dzień byli rybakami. Tylko tyle, że ci rybacy zarabiali miesięcznie po 5000 euro, czyli więcej od nas i taka była między nami różnica - zakończył Kuras.

Źródło artykułu: