Varlam Kilasonia (trener Olimpi): Zdawaliśmy sobie sprawę, że Legia jest znacznie silniejsza od nas. Za wszelką cenę chcieliśmy jak najszybciej odrobić straty z pierwszego meczu. Niestety, na początku meczu straciliśmy gola i strzelenie pięciu goli graniczyło już z cudem. Żałuję tylko, że nie udało nam się zdobyć honorowej bramki, bo na remis zasłużyliśmy.
Jan Urban (trener Legii): Wiedziałem, że będzie nam trudno na gruzińskim terenie. Zwycięstwo w pierwszym meczu ustawiło spotkanie. Gdyby Brazylijczyk z Olimpi wykorzystał rzut karny, dzisiejsza rywalizacja wyglądałaby zupełnie inaczej. A tak mogliśmy zagrać cofnięci, próbując kontrataków.
Początek meczu był taki, jak sobie tego życzyliśmy. Później Olimpi zepchnęło nas do defensywy. To zespół bardzo dobrze wyszkolony pod względem technicznym i dobrze grający kombinacyjnie. Brakowało im jednak wykończenia. Mimo przewagi w pierwszej połowie Olimpi nie miało sytuacji podbramkowych. My strzeliliśmy gola i stworzyliśmy sytuację podbramkową, rywale ani razu nie zagrozili naszej bramce. W drugiej części broniliśmy się. Przede wszystkim chcieliśmy utrzymać wynik. Nie chodziło nam tylko o awans, ale także o punkty w rankingu UEFA, bo mamy słaby współczynnik. Korzystniejszy dla Olimpi i bardziej sprawiedliwy byłby remis. Rywale zaskoczyli nas tym, że pojawiło się wielu Brazylijczyków. Mimo dwóch zwycięstw, rywale sprawili nam sporo kłopotów.
Jan Mucha (Legia): Zdawaliśmy sobie sprawę, że rywale od pierwszych minut zaatakują. Byliśmy jednak na to przygotowani. Gruzińscy piłkarze, poza strzałem w słupek, nie mieli dogodnych sytuacji. Szybko zdobyliśmy gola i kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń
na boisku. Byliśmy lepsi i zasłużenie awansowaliśmy.
Adrian Paluchowski (Legia): Stoperzy Olimpi grali zdecydowanie twardziej, niż przed tygodniem. Miałem mało sytuacji strzeleckich i niezbyt często dostawałem podania. W pierwszej połowie nie miałem żadnej szansy, w drugiej jedną. Boisko było twarde, nawet korki się nie wbijały.
Piotr Giza (Legia): Zobaczyłem, że Adrianowi obrońca może wybić piłkę. Dostrzegłem Sebastiana, którego nikt nie pilnował w polu karnym i zagrałem właśnie jemu. Zostałem ukarany niesprawiedliwie żółta kartką. Przypadkowo zagrałem piłkę ręką. Rywale wiedzieli, że będę unikał ostrych starć, żeby nie dostać drugiej żółtej kartki, dlatego akcje przeprowadzali tam, gdzie ja byłem.
Marcin Mięciel (Legia): Z każdym meczem gra mi się coraz lepiej. Dzisiejsze spotkanie kolejny raz potwierdziło, że Legia dysponuje wyśmienitym środkiem pola. Maciek Iwański oraz Piotrek Giza potrafią genialnie zagrać piłkę ze środka pola. Dzisiaj dzięki ich podaniom miałem kilka okazji do strzelenia gola. Niestety nie wykorzystałem ich. Mimo tego wygraliśmy oraz przypieczętowaliśmy awans do kolejnej rundy. To nas bardzo cieszy.