Urzędujący prezydent nie należy do polityków, którzy ostentacyjnie demonstrują preferencje piłkarskie, lecz jego sympatia do "Pasów" jest już powszechnie znana.
- W czasach szkolnych byłem za Cracovią. To były czasy, kiedy Wisła Kraków była klubem milicyjnym. Dla mnie jako człowieka, który dążył do wolnej Polski, kibicowanie takiemu klubowi było nie do przyjęcia. Pozostawała tylko Cracovia, miejski klub - mówił niegdyś.
Dał zresztą temu wyraz w trakcie trwającej kampanii, gdy pojawił się na przyjęciu weselnym jednego z fanów krakowskiego klubu, Szymona Nawrockiego.
- Spędził u nas około kwadransa. Zapytał, czym się zajmujemy na co dzień. Od razu zwrócił uwagę na przypinkę Cracovii, którą miałem w klapie marynarki. Spytał, czy jestem związany z klubem, a ja potwierdziłem. Mamy więc coś wspólnego, bo prezydent również kibicuje "Pasom" - mówił niedawno WP SportoweFakty Szymon Nawrocki.
Dziękuję za zaproszenie. Wpadłem i złożyłem życzenia osobiście. Sto lat Młodej Parze! Jeszcze raz proszę przyjąć serdeczne pozdrowienia i życzenia od całej Załogi Dudabusa. Udanego wesela!pic.twitter.com/Moc9ZcG0Yu
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) June 6, 2020
Duda - tak jak wielu poprzedników - dość często pojawia się na spotkaniach reprezentacji Polski i właśnie z nią wiąże się zabawna historia z 2017 roku. Po zwycięskim meczu Biało-Czerwonych z Czarnogórą (4:2) prezydent udał się do szatni, by pogratulować drużynie prowadzonej wówczas przez Adama Nawałkę. Nie było w niej Roberta Lewandowskiego, który akurat się kąpał, a gdy wrócił z łazienki... powitał głowę państwa odziany tylko w ręcznik.
Rafał Trzaskowski tak jednoznacznych deklaracji nigdy nie składał. Podczas kampanii sprzed dwóch lat, gdy kandydował na prezydenta stolicy, mówił o "szacunku do wszystkich klubów". Robił to w kontrze do swojego rywala Patryka Jakiego z Prawa i Sprawiedliwości, który paradował w szaliku Legii Warszawa, mimo że pochodzi... z Opola.
ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"
Trzaskowski urodził się i wychował w Warszawie. Bardziej kojarzy się go z Polonią - głównie dlatego, że spędził młode lata w rejonach, z których wywodzą się kibice "Czarnych Koszul". Sam nie był zagorzałym fanem tego zespołu, choć czasem pojawiał się na jego meczach.
Zaskakujące sympatie polityków z innych krajów
Przywiązanie ludzi polityki do sportu jest zjawiskiem powszechnym, a wielu z nich dość otwarcie demonstruje swoje sympatie. Były premier Włoch Silvio Berlusconi przez 30 lat zarządzał AC Milan (jako właściciel i prezes). Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron nie kryje sympatii do Olympique Marsylia, choć ostatnio częściej też okazuje ją Amiens SC (to w tym mieście się urodził).
Dość zaskakująco wyglądają preferencje kibicowskie kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która trzyma się z dala od głównego nurtu i sprzyja Energie Cottbus (jest nawet honorowym członkiem tego klubu).
Merkel znalazła się na świeczniku futbolowego świata całkiem niedawno, gdy Bundesliga jako pierwsza z najlepszych europejskich lig wznawiała rywalizację po pandemii COVID-19. To ona w kluczowych rozmowach grała pierwsze skrzypce, a potem wydała pozytywną decyzję. W niemieckiej piłce jest jednak ceniona znacznie dłużej. Uchodzi za dobrze znającą się na tej dyscyplinie sportu, a gdy w 2014 roku przełamała pewne tabu i pojawiła się w szatni reprezentacji Niemiec, gdy ta świętowała mistrzostwo świata, taki widok nie wzbudził żadnych kontrowersji. Piłkarze czuli się dobrze w jej towarzystwie i było to uczucie odwzajemnione. Mówiono, że szczególnie dobre stosunki łączą ją z Bastianem Schweinsteigerem, co zresztą potwierdził selekcjoner Joachim Loew w jednym z wywiadów, przyznając, że świetnie się dogadują.
Gerhard Schroeder, jeden z poprzedników Merkel, to zagorzały kibic Schalke 04 Gelsenkirchen i klub z Zagłębia Ruhry odczuł to także w budżecie. Właśnie ten polityk pomógł mu pozyskać Gazprom jako głównego sponsora, który gwarantuje wpływy sięgające kilkudziesięciu milionów euro.
Królowa Elżbieta II patrzy przychylnym okiem na Arsenal, z Chelsea zaś sympatyzuje były prezydent USA, Bill Clinton. Filip VI Burbon, aktualny król Hiszpanii, jest fanem Atletico Madryt, mimo że to Real ma przydomek "Królewscy". Uświetnił nawet swoją obecnością otwarcie stadionu Wanda Metropolitano.
W Polsce kwestie kibicowskie nie wpływają na politykę
Część polityków nie kryje sympatii kibicowskich, ale jak podkreśla politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Rafał Chwedoruk, te aspekty nie rozstrzygają o wynikach wyborów, a przynajmniej nie w naszym kraju.
- W niewielkiej skali, czyli wyborach na radnego, albo w przypadku posła z dalszego miejsca na liście, poparcie jakiejś grupy może mieć znaczenie. Jednak w skali makro to nie zadziała. Przed laty mieliśmy konflikt Donalda Tuska z kibicami i to było chyba największe wydarzenie tego typu, ale ono nie zaszkodziło byłemu premierowi w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, a może nawet pomogło mu je wygrać, bo miał wizerunek szeryfa. Straty nastąpiły dopiero później. Doszło wtedy do protestów w sprawie ACTA i bardziej to spowodowało odpływ młodego elektoratu od Platformy Obywatelskiej - stwierdził niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Identyfikacja z klubem nie ma u nas wielkiego znaczenia. Polska to nie Włochy. Tam znaczenie tych spraw jest o wiele większe. U nas nie przekłada się na to poparcie - dodał prof. Chwedoruk, wskazując też, że kandydaci na głowę państwa nie ulokowali swoich kibicowskich sympatii wokół najpopularniejszych klubów.
- Andrzej Duda przyznał, że jest kibicem Cracovii, czyli drugiej siły w Krakowie, bo mówi się, że na dziesięciu fanów futbolu trzech sympatyzuje z "Pasami". Rafał Trzaskowski też nie był zbyt pragmatyczny, bo zadeklarował kibicowanie Polonii Warszawa, która w stolicy budzi jeszcze mniejsze zainteresowanie. To nie koniec. W Krakowie z PiS najbardziej sympatyzuje Nowa Huta, a tam fanów Cracovii jest wyjątkowo mało - zaznaczył.
Te przykłady dobitnie pokazują, że trybuny stadionów nie rozstrzygają o losach wyborów. - Polska to nie Argentyna, gdzie niegdyś jedną z przyczyn zwycięstwa lewicy w wyborach było zapewnienie darmowej transmisji meczów w publicznej telewizji. U nas skala zainteresowania futbolem nie jest aż tak duża - zakończył prof. Chwedoruk.
Czytaj także:
Rząd chwali się wspieraniem klubów piłkarskich. "To oburzające" - kontruje jeden z nich