Franciszek Smuda nie ma żalu do Roberta Lewandowskiego. "Dziś pewnie ważyłby słowa"

Po nieudanym Euro 2012 Robert Lewandowski skrytykował ówczesnego selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudę. Po latach szkoleniowiec nie ma żadnego żalu do piłkarza.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Franciszek Smuda Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Franciszek Smuda
Podczas Euro 2012 kibice wiązali wielkie nadzieje z reprezentacją Polski. Drużyna prowadzona przez Franciszka Smudę zawiodła na całej linii. Biało-Czerwoni w grupie rywalizowali z Grecją, Rosją i Czechami. Celem minimum był awans do ćwierćfinału, ale Polacy zremisowali dwa mecze i jeden przegrali, co dało im ostatnie miejsce w grupie.

Po turnieju selekcjoner Smuda został zwolniony, a w ostrych słowach o jego pracy wypowiadał się Robert Lewandowski. - Trener miał dużo czasu, by nas przygotować do najważniejszej imprezy życia. Nie zrobił tego. wydaje mi się, że na takiej imprezie powinniśmy mieć opracowane warianty na różne okoliczności. Nie mieliśmy. W przerwach nie było merytorycznej rozmowy. Sami ustalaliśmy, jak gramy i jak mamy zachowywać się na boisku. Trener nie milczał, niby coś mówił, ale może nie bardzo wiedział, co powiedzieć - mówił osiem lat temu Lewandowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Po latach Smuda przyznał, że nie ma żalu do Lewandowskiego za te słowa. - Robert był wówczas młodym zawodnikiem, znacznie mniej doświadczonym. Dziś pewnie ważyłby słowa, bo jest liderem kadry. Ale powtarzam - nie mam do niego odrobiny żalu. Może ktoś go podpuścił? Rozmawialiśmy kiedyś telefonicznie. Zadzwonił, tłumaczył, że słowa nie były tak kategoryczne. Lecz ja go rozumiałem, młodość ma swoje prawa - powiedział Smuda w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"

Dla Smudy Euro 2012 było jednym z najgorszych momentów w trenerskiej karierze. Było to ogromne rozczarowanie, gdyż przed własną publicznością Biało-Czerwoni nie zdołali wygrać nawet jednego spotkania. Kadra przed turniejem została wzmocniona piłkarzami o polskich korzeniach, którzy grali poza granicami kraju. Smuda podczas turnieju nie dawał szansy gry rezerwowym.

- Chciałbym mieć wtedy dzisiejszego Roberta, wielkiego lidera, na najwyższym sportowym poziomie, doświadczonego piłkarza i człowieka. Wtedy dysponowałem trójką z Borussii Dortmund, bramkarzem Arsenalu, czyli Wojtkiem Szczęsnym i to wszystko, jeśli chodzi o duże kluby. Dziś to inna para kaloszy. Wybór piłkarzy z dobrych klubów jest nieporównywalny. Uważam, że wówczas zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, ale jak to mówią, wyżej wiadomo czego nie podskoczysz - dodał Smuda.

Obecnie Smuda nie myśli o powrocie do piłki. Nie spogląda nerwowo w telefon i nie oczekuje na ofertę poprowadzenia klubu. 72-letni szkoleniowiec nadrabia stracony czas i częściej przebywa z rodziną. Jest po operacji kolana i wrócił do wysokiej formy. Ogląda i analizuje mecze zarówno najlepszych polskich klubów, jak i amatorskie rozgrywki w swoim regionie.

Ostatnim klubem jakim prowadził Smuda był Górnik Łęczna. Wcześniej osiągał sukcesy z Wisłą Kraków, Legią Warszawa, Lechem Poznań czy Widzewem Łódź.

Czytaj także:
Transfery. Oficjalnie: Filip Mladenović w Legii Warszawa. Klub szykuje się na sprzedaż Michała Karbownika
Robert Lewandowski jeszcze nie osiągnął limitu. Słowa Polaka mówią wszystko

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×