Choć jeszcze nie zakończył sezonu, już może go uznać za najlepszy w karierze. W ostatnich miesiącach Robert Lewandowski regularnie zachwycał piłkarski świat, strzelając we wszystkich rozgrywkach aż 49 goli. Osiągnął życiową formę. I to w wieku 32 lat!
I gdy coraz częściej w głowach kibiców Bayernu Monachium i reprezentacji Polski pojawia się pytanie co będzie, gdy snajper zakończy karierę, Lewandowski wyszedł z kontratakiem.
Sky is the limit
- Skończę w sierpniu 32 lata, ale czuję się na 27 lat, może nawet mniej. Zamierzam grać jeszcze przez wiele lat, nie widzę dla siebie limitów. Czuję, że nie wykorzystałem jeszcze wszystkich swoich możliwości - powiedział polski napastnik w najnowszym wywiadzie dla "Bilda".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
Aby przekonać wszystkich do swoich słów dodał, że w tym sezonie, w którym pobił wszystkie swoje strzeleckie rekordy, wcale nie grał na 100 procent możliwości.
- Grałem na mniej więcej 90 procent, nie osiągnąłem jeszcze limitu - ocenił.
Słowa Lewandowskiego odbiły się w Niemczech szerokim echem, są cytowane przez największe niemieckie serwisy. Zwłaszcza wypowiedź o "90 procentach" zrobiła wrażenie na dziennikarzach. Trudno bowiem sobie wyobrazić, by Polak mógł grać w barwach Bayernu jeszcze lepiej.
"Lewandowski nie ma dość", "Lewandowski wierzy w swoje możliwości", "Deklaracja Lewandowskiego" - czytamy w niemieckich mediach.
Przecież tylko w Bundeslidze strzelił w całym sezonie 34 gole, poprawiając swój najlepszy wynik w karierze. Choć Liga Mistrzów zatrzymała się na fazie 1/8 finału, on już trafił do siatki 11 razy - w historii Champions League udało się to dotąd tylko Cristiano Ronaldo i Leo Messiemu.
Robert Lewandowski: mój czas dopiero nadchodzi. Czytaj więcej--->>>
Do tego cztery gole w Pucharze Niemiec - łącznie 49. A to nie koniec! Przed Lewandowskim finał tych rozgrywek i dokończenie Ligi Mistrzów. Przekroczenie granicy 50 trafień wydaje się więc pewne, nawet jeśli planowane jest rozegranie turnieju finałowego już bez rewanżów.
Koniec kariery to odległa przyszłość
Najnowszy wywiad Polaka udowadnia, że słowa o jego wyjątkowym organizmie wcale nie są przesadzone. Mimo lat gry na najwyższym poziomie i rozgrywania około 60 spotkań rocznie, jego ciało jest gotowe do kolejnych wyzwań. - Czuję się na 27 lat - ta zapowiedź Lewandowskiego świadczy, że jego kariera wcale nie zmierza ku końcowi.
Nie bez przyczyny jest nazywany maszyną, nie tylko w odniesieniu do jego strzeleckich popisów. Dzięki dyscyplinie, diecie i dodatkowym zabiegom kapitan reprezentacji Polski przedłuży swoją karierę i nawet za kilka lat może nadal być czołowym napastnikiem w Europie, a na pewno ważnym ogniwem Bawarczyków i kadry Biało-Czerwonych.
O bezglutenowej diecie piłkarza, nad którą czuwa żona Anna, od lat wiadomo już wszystko, ale latem ubiegłego roku Lewandowski poszedł krok dalej i zaczął mocniej eksperymentować. Już nie chodziło tylko o odwróconą kolejność dań (najpierw deser, potem danie główne). Czasowo przeszedł też na wegetarianizm.
- Robert to gladiator. Niesamowite, ale jego organizm nie potrzebuje dłuższej regeneracji. W ogóle nie jest "pospinany". Czasami, jak kładzie się na stole, zastanawiam się, co mam z nim robić. To fenomenalne jak wygląda jego tkanka mięśniowa - mówił o nim Bartłomiej Spałek, fizjoterapeuta reprezentacji Polski.
Przyszłość należy do nich
Na dodatek wypowiedzi Lewandowskiego zbiegły się z informacjami o pozyskaniu przez Bayern Leroya Sane - wielkiej gwiazdy Manchesteru City i Premier League. Niemiec powinien się okazać ogromnym wzmocnieniem i tak silnego przecież mistrza Bundesligi.
Przy takim skrzydłowym, potrafiącym strzelać i mieć po kilkanaście asyst w sezonie, najbliższa przyszłość Polaka i całego Bayernu maluje się w różowych barwach.
- Nie jest tajemnicą, sam Robert to wielokrotnie podkreślał, że liczy na jakościowe transfery i myślę, że właśnie takiego transferu Robert się doczekał - podsumowuje Tomasz Urban, ekspert ds. Bundesligi w Eleven Sports (więcej TUTAJ). I dodaje:
- Sane ma tak wielką jakość, że wykreuje mu jeszcze więcej sytuacji. W prostej linii transfer Sane może się przełożyć na jeszcze większą zdobycz bramkową "Lewego".