- Ja jestem szczęśliwy. Oceniłem pięć lat pana prezydenta Andrzeja Dudy jako fenomenalne. Jako człowieka, który reprezentował nas wzorowo. Nie patrzyłem na kampanię wyborczą, co mówi jeden lub drugi. Ja już wcześniej podjąłem decyzję, bo dla mnie nie liczy się to, co obiecuje w kampanii, ale to co zrobił. Tutaj nieważne czy wygrał dwoma procentami, trzema czy dziesięcioma. Trzy punkty zostały w Polsce - mówi Jan Tomaszewski.
Świetny niegdyś reprezentant Polski, w 2010 roku wspierał Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, rok później dostał się do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Polityczne, kręte drogi zawiodły go w 2015 roku w szeregi Platformy Obywatelskiej, ale nie uzyskał poselskiej reelekcji.
- Dziwi mnie, że znalazło się tak dużo ludzi, którzy chcą powrotu do poprzednich emerytur, żeby nie było 500+, 300+, że są ludzie, którzy chcą powrotu do afer typu Amber Gold, Gazprom. Chcą powrotu do słynnych "rozmów u Sowy". Co tutaj dużo mówić? Przecież pan Trzaskowski reprezentuje środowisko, które doprowadziło do 250 mld straty na vacie. Mam nadzieję, że zwycięstwo jeszcze raz podkreśli hasło Jarosława Kaczyńskiego - zmiany na lepsze. To się potwierdziło. I tak trzymać - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"
Tomaszewski przyznaje, że już o 7:30 był w lokalu wyborczym, aby oddać głos. - Nie mam daleko, kolejki też nie było - przyznaje i kontynuuje: - Apelowałem o frekwencję. Im więcej pójdzie nas zagłosować, tym bardziej nowy prezydent będzie miał większy autorytet, bo został wybrany przez 70 proc. narodu. To jest ogromny sukces polskiej demokracji.
- Dla mnie pan Andrzej Duda jest po prostu synem Lecha Kaczyńskiego, który fenomenalnie spełnił swoją powinność i ludzie to docenili - podsumowuje Jan Tomaszewski.
Państwowa Komisja Wyborcza podała wyniki z 99,97 proc. komisji. Andrzej Duda otrzymał 51,21 proc. głosów, a Rafał Trzaskowski 48,79. Frekwencja wyniosła 68,12 proc.