Liga Mistrzów. Bayern Monachium w trudnym położeniu. "Wielka forma może ulecieć"

Getty Images / Robert Michael/Pool  / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium
Getty Images / Robert Michael/Pool / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium

Gdy Bundesliga wracała do gry jako pierwsza, patrzył na nią cały świat. Teraz może się okazać, że ten pośpiech był zgubny. Bo niemieckie kluby finałowe mecze w europejskich pucharach rozegrają po długiej przerwie.

Bayern Monachium i RB Lipsk w Lidze Mistrzów oraz Bayer 04 Leverkusen i VfL Wolfsburg w Lidze Europy - te niemieckie kluby zagrają jeszcze w finałowych meczach pucharowych. Sęk w tym, że Bundesliga zakończyła sezon 27 czerwca, a dogrywanie pucharów rozpocznie się dopiero w pierwszej połowie sierpnia.

- Przerwa jest bez wątpienia irytująca dla klubów - powiedział WP SportoweFakty dziennikarz "ESPN", Stephan Uersfeld. Zwraca on uwagę na to, że wczesny restart Bundesligi po przerwie pandemicznej był tak naprawdę wskazówką dla całej Europy. - To był ważny krok. Dzięki niemu zaczęliśmy mówić o czymkolwiek innym niż koronawirus. Wiele innych lig oparło się na modelu sanitarnym, który przygotował niemiecki związek piłki nożnej. Statystyki zachorowań w maju pozwalały na powrót futbolu, więc dlaczego mielibyśmy czekać? W tym czasie nikt jeszcze nie wiedział, jak potoczy się sytuacja w innych ligach, tym bardziej nie było wiadomo co z europejskimi pucharami.

Bayern Monachium pójdzie za ciosem?

Bayern w cuglach sięgnął po mistrzostwo Niemiec. Na finiszu wygrał 13 ligowych spotkań z rzędu, zdobył też Puchar Niemiec, pokonał w finale Bayer 04 Leverkusen 4:2. Czy zdoła jednak utrzymać tę bajeczną formę przez ponad miesiąc - w okresie, w którym zabraknie meczów o stawkę?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fatalna interwencja bramkarza i gol Polaka w lidze kazachskiej

- Patrząc na formę Bawarczyków, koniec sezonu ligowego nastąpił dla nich zbyt za wcześnie. Myślę, że trudno będzie utrzymać ten znakomity poziom przez kilka tygodni aż do sierpnia. Gdybyśmy jednak opierali się tylko na dyspozycji z końcówki Bundesligi, Bayern bez wątpienia jest faworytem Ligi Mistrzów - stwierdził Daniel Neuhaus z publicznego radia "WDR".

Nietypowe przygotowania

Trenerzy niemieckich pucharowiczów mają teraz twardy orzech do zgryzienia. Muszą dać wypocząć piłkarzom, a jednocześnie zadbać, by w sierpniu ich forma wciąż była wysoka. Wszystko przy nadal zaostrzonym reżimie sanitarnym.

- Przygotowanie do tych meczów to bardzo skomplikowana sprawa. Drużyna Bayernu dostała dwa tygodnie wolnego, następnie wróci do treningów. Przed rewanżowym spotkaniem 1/8 finału Ligi Mistrzów zaplanowano aż trzykrotne testy na obecność koronawirusa. Dopiero po nich możliwy będzie powrót na boisko - dodał Neuhaus.

Uersfeld uważa, że strach przed przerwą w graniu może być przesadzony. - Przed wznowieniem Bundesligi zespoły miały tylko po kilka dni treningu drużynowego. Teraz przejdą cały proces powrotu jeszcze raz, ale będą mieć wystarczająco dużo czasu, by odpowiednio się przygotować. Dopiero pucharowe mecze pokażą, czy ta nietypowa pauza dała przewagę, bo pozwoliła piłkarzom nabrać sił, czy może im zaszkodzi ze względu na zachwianie rytmu meczowego.

RB Lipsk bez największej gwiazdy

Drużyna Juliana Nagelsmanna jest rewelacją Ligi Mistrzów, ale w ćwierćfinale z Atletico Madryt będzie musiała sobie radzić już bez Timo Wernera, który nie zdecydował się na dokończenie sezonu z dotychczasowym pracodawcą. Zamiast tego wyjechał do Londynu, by rozpocząć przygotowania z Chelsea, do której został niedawno wytransferowany.

Co do absencji gwiazdora minionego sezonu Bundesligi, niemieccy dziennikarze są zgodni - to będzie kolosalne osłabienie RB Lipsk. - Drużynie zabraknie jego bramek, szybkości i roli, jaką odgrywał w składzie Juliana Nagelsmanna. Nie da się tego zlekceważyć. To jednak nie było tylko decyzja Wernera. Sam mówił, że starał się trzymać jak najdalej od negocjacji, bo nie chciał nikogo drażnić. Prawdopodobnie Chelsea mocno zabiegała, by już nie grał dla RB Lipsk. Nie chciała ryzykować jego kontuzji - zaznaczył Neuhaus.

- To wielka strata dla RB Lipsk i decydującej fazy Ligi Mistrzów. Poszło zapewne o kwotę odstępnego za transfer. Gdyby miał zostać w Lipsku na kolejne dwa miesiące, koszty takiej umowy pochłonęłyby sporą część zarobku z jego sprzedaży. Nigdy nie można całkowicie wykluczyć możliwości doznania urazu, więc pod tym względem jest to zrozumiała decyzja klubów. Dla samego Wernera, który chciałby wypaść jak najlepiej, ma to jednak gorzki smak - powiedział Uersfeld.

Czytaj także:
Robert Lewandowski wreszcie ze Złotą Piłką? "Musi ją w końcu zdobyć"
Kto trzecim bramkarzem reprezentacji Polski? Jan Tomaszewski skreśla dwóch kandydatów

Komentarze (1)
avatar
mWronq
14.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przeciez wiedzielio tym jiz dawno Czytaj całość