PKO Ekstraklasa: wejść w buty Christiana Gytkjaera. Mikael Ishak - zakurzony talent. Lech Poznań to dla niego szansa

PAP/EPA / Daniel Karmann / Na zdjęciu: Mikael Ishak
PAP/EPA / Daniel Karmann / Na zdjęciu: Mikael Ishak

To on ma być następcą Christiana Gytkjaera w Lechu. Mikael Ishak - kiedyś wypracował bardzo dobre CV, ale ostatnio jego kariera przygasła. W Poznaniu spróbuje nawiązać do najlepszego okresu, choć zadanie będzie miał piekielnie trudne.

Młodzieżowy mistrz Europy z 2015 roku, uczestnik igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie strzelił dla Szwedów jednego gola (w zremisowanym 2:2 meczu z Kolumbią), lecz ostatecznie jego zespół zajął ostatnie miejsce w grupie.

Wspomnienia z występów w kadrze Mikael Ishak ma mimo to bardzo dobre. Przed swoim największym sukcesem z młodzieżową drużyną narodową dał się nawet zapamiętać polskim kibicom. W spotkaniu eliminacyjnym ekipa "Trzech Koron" pokonała Biało-Czerwonych 3:1, a nowy nabytek "Kolejorza" strzelił gola i dołożył do niego asystę.

Wejść w buty snajpera

Najlepszy okres w karierze 27-letni Szwed miał w sezonie 2017/2018. To był jego pierwszy rok występów w 1.FC Nuernberg. Z klubem z Bawarii wywalczył wówczas awans do Bundesligi i mocno się do tego sukcesu przyczynił. W 28 spotkaniach zdobył 12 bramek, dokładając do nich 8 asyst. Potem jednak tak kolorowo nie było. W niemieckiej ekstraklasie miał tylko 4 gole i tyle samo ostatnich podań, a jego drużyna po roku spadła. O ile jednak wtedy Ishak grał jeszcze regularnie, to w edycji 2019/2020 dostawał już niewiele szans. Po spadku wystąpił w ekipie z Norymbergi 11 razy w 2. Bundeslidze i zaledwie raz trafił do siatki. Dlatego jasne było, że nie przedłuży wygasającego latem kontraktu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny samobój z polskiej ligi

Szwed przechodzi trochę podobną drogę jak ten, którego ma w Poznaniu zastąpić. Christian Gytkjaer też przenosił się na Bułgarską z 2. Bundesligi i też miał za sobą dość przeciętny okres, bo choć występował w TSV 1860 Monachium regularnie, to był mało skuteczny i strzelił tylko 2 bramki. W Lechu za to spisywał się bez zarzutu. W ciągu trzech lat, jakie spędził przy Bułgarskiej rozegrał w poznańskiej drużynie 117 meczów i zdobył aż 62 gole.

Dlatego zastąpienie Duńczyka to wielkie wyzwanie. Czy Ishak mu podoła? - Lecha nie stać teraz na ściąganie zawodnika z wkalkulowaniem czasu na aklimatyzację. To musi być realne wzmocnienie na już, bo latem trzeba będzie zagrać w europejskich pucharach. Najlepiej by się stało, gdyby klub sięgnął po piłkarza znającego już naszą ligę - mówił nam niedawno były obrońca "Kolejorza", Bartosz Bosacki, sugerując inny kierunek poszukiwań.

Trener Dariusz Żuraw przekonuje jednak, że ruch ze ściągnięciem Ishaka był przemyślany i da pozytywne efekty. - Mieliśmy wyselekcjonowaną trójkę kandydatów i ten zawodnik znajdował się wysoko na naszej liście. Długo pracowaliśmy nad tym wzmocnieniem. Był taki moment, w którym wydawało się, że nie będziemy w stanie pozyskać Ishaka, lecz ostatecznie się to udało i bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że to będzie strzał w dziesiątkę, a raczej w dziewiątkę.

Numer jeden od początku, konkurencji nie ma

Szwed, który ma pochodzenie asyryjskie (wielu członków jego narodu uciekało do Skandynawii z Bliskiego Wschodu w związku z prześladowaniami religijnymi) przygodę z futbolem zaczynał w Assyriska FF. To nie przypadek. Klub z miasta Sodertalje (region Sztokholmu) został założony przez emigrantów.

Stamtąd Ishak wyjechał do Niemiec, gdzie został zawodnikiem 1.FC Koeln. Później były jeszcze FC St. Gallen, Parma Calcio 1913, FC Crotone i duńskie Randers FC, z którego w styczniu 2017 napastnik przeniósł się do 1.FC Nuernberg.

W Lechu Ishak zyska doskonałą szansę, by znów być pierwszoplanową postacią drużyny. Warunek? Musi udanie zastąpić Gytkjaera. Tak jak Duńczyk, ma 185 cm wzrostu. Jest jednak nieco innym piłkarzem. Dotychczasowy snajper "Kolejorza" był lisem pola karnego. Nie gwarantował samodzielnego wypracowywania sobie sytuacji, ale gdy nadarzyła się okazja, często potrafił zadać cios przy pierwszej próbie. Czasem jednak narzekano, że gdy nie dochodzi do tych okazji, bywa niewidoczny.

Z Ishakiem może być inaczej. Szwed ma opinię zawodnika walecznego i silnego. Bardzo dużo biega, więc może mieć większe pole manewru jeśli chodzi o szukanie szans na strzały. Zahartować miał się wówczas, gdy pogłębił swoją wiarę. Podczas gry w 1.FC Nuernberg podkreślał, że właśnie religia pomogła mu przetrwać najtrudniejsze momenty.

W Poznaniu zadanie jest bardzo ambitne, bo żeby kibice "Kolejorza" nie tęsknili za Gytkjaerem, nowy napastnik zdobywać co najmniej kilkanaście goli w sezonie. Jednego jednak może być pewny - przynajmniej na początku nie będzie miał żadnej konkurencji. Klub wprawdzie rozmawia z CSKA Moskwa na temat przedłużenia wypożyczenia Timura Żamaletdinowa, jednak wszyscy się już przekonali, że Rosjanin nie nadaje się do roli podstawowego napastnika. Będzie tylko zadaniowcem, który może coś dać drużynie jako zmiennik.

Przy Bułgarskiej nie zostanie Paweł Tomczyk, który całkowicie przegrał walkę o miejsce w pierwszym zespole i w tym roku pojawiał się na boisku wyłącznie w II-ligowych rezerwach. Ostatnim konkurentem Ishaka pozostaje 18-letni Filip Szymczak, ale on też częściej wspomaga drugą drużynę. W pierwszej występował dotąd epizodycznie.

- Jesteśmy szczęśliwi. Tego zawodnika nasz skauting obserwował od kilku dobrych lat. To piłkarz, który bardzo dobrze gra tyłem do bramki, uczestniczy w każdym ataku zespołu. Jest też dobry do gry kombinacyjnej, ale również do wyjścia na prostopadłe podanie. Jest zwrotny, szybki i silny. W samym polu karnym jest bardzo groźny. Potrafi uderzyć lewą i prawą nogą - komplementował nowy nabytek "Kolejorza" dyrektor sportowy Tomasz Rząsa.

Słowa jednak nie wystarczą. Za nimi muszą pójść czyny, bo w ostatnich latach przy Bułgarskiej było zdecydowanie zbyt dużo transferowych pomyłek. I właśnie od tego, czy osoby odpowiedzialne za wzmocnienia wreszcie wykazały się lepszym wyczuciem, zależy teraz najwięcej.

Kupowania kibiców banałami nie będzie

Już teraz jednak wszyscy, którzy mocniej zainteresowali się karierą Ishaka, podkreślają, że nie jest to typ imprezowicza, który sprawia kłopoty dyscyplinarne. Nie zanosi się więc na powtórkę z Nickiego Bille Nielsena, który próbował kupić kibiców Lecha dziecinnymi formułkami o tym, że codziennie tuż po przebudzeniu nachodzą go myśli, jak bardzo nienawidzi Legii Warszawa, a strzelenie jej gola byłoby jak orgia. Ostatecznie nigdy takiego specyficznego uniesienia nie przeżył, bo nie trafił do siatki w klasyku ani razu.

Szwed raczej daruje sobie podobnie tanie chwyty i skupi się na grze. Póki co ma pełen komfort, choć nie dostanie czasu na aklimatyzację (na co zwracał uwagę Bartosz Bosacki). I runda eliminacyjna Ligi Europy zostanie rozegrana już 20 sierpnia. Ishak musi "odpalić" od samego początku. Bez jego pomocy na udany pucharowy sezon Lech raczej nie ma szans.

Szymon Mierzyński

Komentarze (0)