The Championship. Polska ofensywa naciera na Premier League po latach marazmu

Getty Images / George Wood / Na zdjęciu: Mateusz Klich i piłkarze Leeds United
Getty Images / George Wood / Na zdjęciu: Mateusz Klich i piłkarze Leeds United

Mateusz Klich już w weekend może wywalczyć awans do Premier League z Leeds United. Kamil Grosicki z WBA też jest blisko elity. Od lat w najlepszej lidze na świecie nie ma polskiej ofensywy, ale teraz może się to zmienić.

Bramkarzy jest i było wielu. Jerzy Dudek, Tomasz Kuszczak, Wojciech Szczęsny. Łukasz Fabiański dalej występuje w Premier League (w West Hamie), w rezerwie AFC Bournemouth jest Artur Boruc. Jedyny Polak grający w polu to Jan Bednarek z Southampton. Ale to ciągle obrona. Dwa sezony temu w WBA występował Grzegorz Krychowiak. Również w defensywne.

Co z atakującymi? Kamil Grosicki zagościł w tamtejszej ekstraklasie tylko na chwilę z Hull City. A przed nim byli Emmanuel Olisadebe, Grzegorza Rasiak i Ebi Smolarek. Do czasów tych piłkarzy musimy cofnąć się nawet i piętnaście lat.

Salowi na salonach

- Różnica jest przede wszystkim w mentalności - zaczyna Euzebiusz Smolarek, gracz Boltonu Wanderers w sezonie 2008-09. - Nasz trener Gary Megson w zasadzie nie pojawiał się na treningach. Oglądał je z telewizora w biurze. W Anglii ćwiczy się głównie boiskowe sytuacje, mniej jest taktyki. My stawialiśmy na kontry. Słyszałem przede wszystkim jedno hasło: "bramkarz zagra ci długą, masz powalczyć" - opowiada były napastnik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fatalna interwencja bramkarza i gol Polaka w lidze kazachskiej

Smolarek w dwunastu meczach dla Boltonu w Premier League nie strzelił gola. Olisadebe zagrał dla Portsmouth tylko dwa razy. W 2003 roku był też Piotr Świerczewski w Birmingham City, ale skończyło się na debiucie, 45 minutach z Chelsea i jednym groźnym strzale.

Rasiak do Premier League trafił dwa razy. W Tottenhamie (sezon 2005-06) w debiucie zdobył prawidłową bramkę z Liverpoolem, ale sędzia jej nie uznał. Rasiak po latach mówił, że to i tak nie zmieniłoby jego sytuacji. Polak szybko po debiucie wypadł z kadry meczowej "Spurs". Zagrał osiem razy i odszedł z klubu.

Dwa lata później Rasiak nie poradził sobie w Boltonie, przyszedł tam zaraz po Smolarku. Dostał szansę w siedmiu spotkaniach i też, zaledwie po jednym sezonie, musiał zmienić drużynę. Było to o tyle zaskakujące, że Rasiak trafiał do najwyższej ligi jako jeden z najlepszych napastników Championship. Strzelał gole seryjnie w Derby cz Southampton. Jest lewonożny, może nie miał ruchów Leo Messiego, ale pod bramką rywali był zawsze groźny. Dysponował silnym uderzeniem z daleka, świetnie radził sobie w powietrzu. Przypadła mu jednak rola świetnego kucharza w budce za rogiem i tylko salowego w prestiżowej restauracji.

Snajper? Bednarek
 

Smolarek zwraca uwagę, że wiele zależy od ustawienia na boisku. - Ode mnie wymagano, bym grał na pozycji numer "10", a ja lepiej czułem się na "9" - mówi. - Gra w Premier League jest szybka. Strzał z każdej pozycji, błyskawiczna wymiana podań. To rozgrywki, w których możesz spodziewać się wszystkiego w każdej chwili - tłumaczy.

Tym, który przełamie czarną serię, miał być Bartosz Kapustka (2016 r.). Jeden z większych talentów naszej piłki ostatnich lat nie zadebiutował w Leicester City. Nie został nawet zgłoszony do rozgrywek. Dopiero Kamil Grosicki udowodnił, że Polak nie musi tylko bronić dostępu do bramki. Rozkręcał się z meczu na mecz (2017 r.), miał kilka asyst i dał nadzieję, że przy głębszym poznaniu ligi może być jej częścią na dłużej. Niestety - jego przygoda z Premier League trwała kilka miesięcy. Po piętnastu rozegranych meczach spadł z ligi z Hull City i utknął w Championship na trzy lata.

Trudne czasy osładzali nam obrońcy. Marcin Wasilewski strzelił gola dla Leicester City na Old Trafford z Manchesterem United. Była to pierwsza polska bramka w tych rozgrywkach od 23 lat. Później Jan Bednarek trafiał do bramki Chelsea i Wolverhampton. W erze Premier League (od 1992 roku) żaden z Polaków nie zgromadził więcej goli niż Bednarek, co tylko potwierdza skalę marazmu. Nasi kibice byli zmuszeni emocjonować się częściej tym, czy rodak w bramce jednego czy drugiego klubu zachowa czyste konto.

Coś więcej niż koszulka

Klich i Grosicki mają szansę przerwać tę tendencję. Mateusz jest ulubieńcem Marcelo Bielsy, trenera Leeds. W poprzednim sezonie rozegrał wszystkie mecze ligowe w pierwszym składzie. Leeds długo prowadziło w Championship, ale przegrało baraże o awans. W tym sezonie klub Polaka nie popełnił błędu sprzed roku i pewnie zmierza do wygrania rozgrywek.

Co najważniejsze - Klich gra w Leeds pierwsze skrzypce. Jest podstawowym graczem od początku sezonu, co daje mu już 91 spotkań w pierwszej jedenastce zespołu z rzędu. Pomocnik ma też świetne liczby. 10 goli i 8 asyst w zeszłym roku oraz 6 i 5 w tym. A w Leeds Utd jest też 18-letni Mateusz Bogusz, włączany już do kadry meczowej zespołu.

Grosicki już dawno udowodnił, że stać go na więcej niż Championship. W szczycie formy jest gwiazdą tych rozgrywek. A jego dyspozycja od ponad roku jest na dobrym, równym poziomie. Po transferze z Hull City do WBA udowodnił, że w dużo lepszym klubie też może być ważnym graczem. Jego klub jest drugi w tabeli.

Dwaj reprezentanci Polski dają nadzieję na coś więcej niż tylko kilka epizodów i wspomnień. Smolarek dobrze pamięta jedynie zdarzenie z szatni Manchesteru United. - Po meczu zaprosił mnie tam Edwin van der Sar. Posiedziałem trochę, pogadaliśmy. Edwin dał mi swoją koszulkę. Mimo że przegraliśmy, świetnie były grać na boisku z Tevezem, Cristiano Ronaldo, Berbatovem czy Rooneyem - wspomina Smolarek.

Leszek Ojrzyński: Rana wciąż świeża

Sławomir Peszko: Możecie mówić co chcecie, mojego życia nie zdobędziecie

Komentarze (1)
avatar
Dracorn
16.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nawet czwartkowe zwyciestwo nie daje jeszcze awansu Leeds do Premiere League. Dopiero nastepna, przedostatnia kolejka moze o tym zadecydowac.