PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa najsłabszym mistrzem w historii? "Zwycięzców się nie sądzi"

Materiały prasowe / Legia Warszawa / Na zdjęciu: trening Legii Warszawa
Materiały prasowe / Legia Warszawa / Na zdjęciu: trening Legii Warszawa

Jeszcze nigdy nie trzeba było zrobić tak mało, żeby zostać mistrzem Polski. Legia wygrała PKO Ekstraklasę, zdobywając tylko 1,86 pkt/mecz - to najniższa średnia w historii. - Zwycięzców się nie sądzi. Weryfikacją będą puchary - mówią ligowi trenerzy.

- Zdobyliśmy mistrzostwo zasłużenie jak mało kto. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości - stwierdził Aleksandar Vuković. Z jednej strony ma rację, bo Legia zapewniła sobie tytuł już na dwie kolejki przed końcem sezonu - najwcześniej od 2014 roku. Z drugiej, w tym sezonie do wygrania ligi trzeba było zrobić tak mało jak nigdy wcześniej.

Legia zdobywała 1,86 pkt/mecz - to najniższa średnia mistrza, odkąd w PKO Ekstraklasie za zwycięstwo przyznaje się trzy punkty, czyli od 1995 roku. Warszawianie pobili w tym sezonie rekord Lecha Poznań sprzed pięciu lat (1,89). Nie ma w tym sezonie drugiej europejskiej ligi, w której mistrzem bądź liderem jest zespół z tak skromnym dorobkiem.

Jednooki król w krainie ślepców

To jednak tendencja, która utrzymuje się od lat. Mistrz Polski skończył sezon ze średnią mniejszą niż 2 pkt/mecz po raz szósty z rzędu - są ligi, w których taki dorobek nie daje nawet przepustki na podium. Jeśli "piłka nożna jest grą błędów i wygrywa ten, kto popełni ich mniej", to "Ekstraklasę wygrywa nie ten, który zdobył najwięcej punktów, tylko ten, kto stracił najmniej". Mistrz Polski to tak naprawdę jednooki król w krainie ślepców.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

"Co może mówić o polskiej lidze to, że po raz kolejny tak niewiele trzeba było zrobić, by ją wygrać?" - takie pytanie zadaliśmy trenerom ligowych rywali. Szkoleniowcy mówią jednym głosem: skromna zdobycz Legii nie oznacza, że drużyna Vukovicia jest najsłabszym mistrzem w historii. Tylko Radosław Sobolewski z Wisły Płock nie zaszczycił nas odpowiedzią, zamiast tego pytając w stylu oldschoolowej piłkarskiej szatni: - A pan ile mistrzostw zdobył?

- W teorii fajnie się mówi, żeby robić co najmniej dwa punkty na mecz, ale jak widać, w polskiej lidze nie jest o to łatwo - mówi Michał Probierz z Cracovii. - Wszyscy są konkurencyjni. Z drugiej strony w tym sezonie mistrza poznaliśmy wcześniej, bo dwie kolejki przed końcem sezonu, a były sezony, w których o tytuł grano do ostatnich minut - dodaje najbardziej doświadczony z obecnie zatrudnionych w Ekstraklasie trenerów

- Nie zgadzam się, że niewiele trzeba, żeby wygrać polską ligę. Legia w tym roku, do plagi kontuzji, punktowała solidnie i miała wyraźną przewagę nad wiceliderem - zauważa Ireneusz Mamrot z Arki Gdynia. I trzeba mu przyznać rację, bo w chwili zapewnienia sobie tytułu, Legia miała średnią 1,94.

- Legia nie zrobiła tak niewiele, bo trzeba być pierwszym i zdobyć więcej punktów niż inni. Nie patrzę na siłę mistrza statystycznie. Legia była najlepsza i zasłużenie zdobyła tytuł. Musimy się wzajemnie szanować, bo jak sami siebie nie będziemy szanować, to nikt nas w Europie nie będzie szanował - staje w obronie środowiska Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa.

Europuchary weryfikacją

Dariusz Żuraw z Lecha Poznań: - Ta tendencja świadczy o tym, że nie mamy dwóch, trzech bardzo mocnych zespołów - nasza liga jest wyrównana. Według mnie, nie jest ważne, czy mistrz zdobył więcej czy mniej punktów, bo weryfikacja jego siły następuje w europejskich pucharach.

W podobnym tonie wypowiada się Wojciech Stawowy, trener Łódzkiego Klubu Sportowego: - Przede wszystkim Legii i trenerowi Vukoviciowi należą się gratulacje. Nie chcę oceniać, czy zrobili mało - zrobili najwięcej ze wszystkich i zasłużenie zdobyli tytuł. A polska liga jest bardzo różnorodna, nie ma zdecydowanych faworytów i każdy z każdym może pokusić się o zwycięstwo. Weryfikacją siły mistrza będą kwalifikacje do Ligi Mistrzów.

- Jest wiele głosów obcokrajowców, bo wolimy często z zewnątrz spojrzeć na PKO Ekstraklasę, że to liga bardzo wyrównana. Można patrzeć na to jako wartość, bo każdy może wygrać z każdym. Patrzymy też z perspektywy osiągnięć w rozgrywkach międzynarodowych i nad tym ubolewamy. Jeśli nasze najlepsze drużyny będą potrafiły coś osiągnąć w pucharach, to wtedy będziemy inaczej patrzeć na całość - twierdzi Łukasz Smolarow z Lechii Gdańsk.

Głos z zewnątrz

Co sądzą o PKO Ekstraklasie i sile mistrza przywołani przez Smolarowa obcokrajowcy? W polskiej lidze pracują trenerzy, którzy zdobywali mistrzostwa innych krajów. Vitezslav Lavicka ze Śląska Wrocław wygrywał ligę czeską ze Slovanem Liberec (2006) i Spartą Praga (2014), a z Sydney FC był najlepszy w Australii (2010).

- W ekstraklasie poziom drużyn jest zbliżony, ale po restarcie sezonu Legia oderwała się od grupy i zbierała punkty skuteczniej od innych. To pozytywny sygnał, dobry znak przed europejskimi pucharami, że potrafiła to zrobić - mówi trener opiekun WKS-u.

Iwajło Petew, trener Jagiellonii Białystok, zna smak mistrzostwa Bułgarii, po które sięgnął z Łudogorcem Razgrad. Jego zdaniem, Legia po oderwaniu się od peletonu, nieco spuściła z tonu i dlatego w fazie finałowej jej średnia spadła. - Zwycięzców się nie sądzi. Nieważne, ile punktów miał mistrz, skończył ligę jako pierwszy - podkreśla Bułgar, dodając: - Moim zdaniem wszystko zależy od psychologii. Kiedy masz już kilka punktów przewagi nad rywalami, to jesteś świadom tego, ile jeszcze potrzebujesz, żeby skończyć na pierwszym miejscu.

Prowadzący Zagłębie Lubin Martin Sevela to z kolei trzykrotny mistrz Słowacji z AS Trencin (2015, 2016) i Slovanem Bratysława (2019). - Liga w Polsce jest bardzo wyrównana. Drużyna z dolnej części tabeli potrafi wygrać z zespołem usytuowanym wyżej. Weźmy choćby taki ŁKS Łódź, który bardzo dobrze grał piłką, długo się przy niej utrzymywał, ale nie strzelał goli, przez co nie zdobywał punktów - zauważa Słowak.

Potrzebna transferowa rewolucja

Ciekawą teorię na temat siły PKO Ekstraklasy i polskich klubów ma Ireneusz Mamrot: - Póki nie powstanie wewnętrzny rynek transferowy, póki nie będzie trzech, czterech klubów, które będą potrafiły robić transfery wewnątrz ligi, to nie doczekamy się dominujących zespołów. Myślę, że klub, który w miarę możliwości zacznie pozyskiwać najlepszych ligowców, opanuje ligę.

- Po pierwsze, sprowadzi dobrego jakościowo piłkarza, który sprawdził się w lidze. Po drugie, osłabi rywali. Tak jest w ligach, w których jeden, dwa zespoły wyraźnie dominują nad innymi. Legia próbuje działać w ten sposób. Jeszcze nie na taką skalę, ale zbiera tego owoce - mówi Mamrot.

Niejako potwierdza to Sevela. Na Słowacji od lad rządzi Slovan Bratysława, który w dwóch ostatnich sezonach wygrał ligę z przewagą kolejno 27 i 17 punktów. W Polsce taka dominacja jeszcze się nie zdarzyła.

- Slovan dominuje, bo na każdej pozycji ma dużą rywalizację w składzie. Konkurencja jest bardzo ważna, ponieważ wywołuje naturalną motywację do pracy. W innych drużynach tego nie ma i nie ma w nich dużej jakości. Slovan na tym zyskuje - mówi trener Zagłębia.

Legia Warszawa zacznie walkę o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów od I rundy. Losowanie tej fazy kwalifikacji odbędzie się 9 sierpnia, a spotkania zostaną rozegrane 18-19 sierpnia. Lista potencjalnych rywali mistrza Polski TUTAJ.

Źródło artykułu: