8 sierpnia Legia Warszawa potwierdziła informację o zakażeniu koronawirusem jednego z członków sztabu medycznego. Problem w tym, że już w lipcu laboratorium przekazało informację o pozytywnym wyniku testu. Zrobił to za pośrednictwem maila, który został przeoczony przez masażystę. Mimo to pracował on z zawodnikami Legii.
Jak informuje "Przegląd Sportowy", członek sztabu medycznego otrzymał wiadomość z laboratorium wykonującego badania 30 lipca po godzinie 22. Ten błąd mógł narazić całą drużynę na zakażenie.
Zawiodła też Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie, która o zakażeniu jednego z masażystów poinformowała dopiero osiem dni po przeprowadzonych testach. W teorii sanepid ma w ciągu 24 godzin poinformować o pozytywnym wyniku. Masażysta nadal wykonywał swoje obowiązki i kontaktował się ze sztabem szkoleniowym oraz niektórymi zawodnikami Legii.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!
Gdy w piątek 7 sierpnia przeprowadzono testy u wszystkich zawodników Legii, to wyniki były negatywne. W dodatku nawet zakażony masażysta był ozdrowieńcem. Mimo to PZPN zdecydował się na odwołanie meczu o Superpuchar Polski, w którym rywalem Legii miała być Cracovia.
Legia już wyciągnęła konsekwencje. Poniósł je jeden z pracowników sztabu medycznego. - My popełniliśmy oczywisty błąd, ale był to błąd ludzki, który nie powinien, ale zawsze może się zdarzyć - przekazał "Przeglądowi Sportowemu" jeden z działaczy warszawskiego klubu.
Mistrzowie Polski zarzucają PZPN-owi, że nie był przygotowany na taką ewentualność. Gdy poprzedni sezon się kończył, wszyscy uznawali to jako sukces. Jednak od tego czasu koronawirusa wykryto już w trzech klubach. Zespół Medyczny PZPN już pracuje nad nowymi regulacjami. Jedną z nich ma być obowiązek szczepienia na grypę.
Czytaj także:
Liga Mistrzów. Bayern Monachium już w Portugalii. Misja Lizbona rozpoczęta
Liga Mistrzów. Peter Schmeichel skrytykował Manuela Neuera. "Miał słaby mecz"