Po raz pierwszy od 1991 roku w finałowej czwórce Ligi Mistrzów nie ma drużyn hiszpańskich, włoskich ani angielskich. To może wynikać z dużego tempa rozgrywanych meczów przez te zespoły w lidze, a później europejskich pucharach.
W półfinale mamy po dwa kluby z Niemiec i Francji. Damiano Tomassi twierdzi, że nie jest to przypadek. Bundesliga bowiem najszybciej zakończyła swoje rozgrywki w sezonie 2019/2020 (27 czerwca). Pozostałe czołowe ligi w Europie uczyniły do odpowiednio: La Liga - 19 lipca, Premier League - 26 lipca, a Serie A dopiero 2 sierpnia. Dlatego też, według Tomassiego, ich przedstawicieli nie ma teraz wśród najlepszej czwórki Ligi Mistrzów. Powód jest prosty - zbyt duże tempo spotkań wpłynęło negatywnie na piłkarzy.
Włoch wyliczył, że Atalanta Bergamo i Manchester City, które odpadły w ćwierćfinałach, miały średnio jedną grę co 4,28 dnia, w porównaniu z jedną na 20 dla PSG i Lyonu. Przypomnijmy, że liga francuska nie wznowiła gry po wybuchu pandemii koronawirusa. Widocznie taka decyzja wpłynęła na dobrą postawę klubów z Ligue 1. Ci bowiem w pełni wypoczęci przystąpili do walki w Lidze Mistrzów.
Wyliczenia Tomassiego obejmują 60 dni przed meczami poszczególnych drużyn w ćwierćfinałach. FC Barcelona i Atletico Madryt rozgrywały mecze co pięć dni, w porównaniu z jednym na 10 Bayernu Monachium i jednym na 20 dla RB Lipsk.
Półfinały Ligi Mistrzów zostaną rozegrane w Lizbonie 18 i 19 sierpnia. Finał odbędzie się 23 sierpnia. Wszystkie mecze do obejrzenia w TVP oraz WP Pilot (czytaj więcej>>>).
Liga Mistrzów. Znamy komplet półfinalistów >>
Liga Mistrzów. Pep Guardiola rozczarował Roberta Lewandowskiego. Zobacz memy po wpadce Man City >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!