PKO Ekstraklasa. Wielkie powroty do Polski z królem Arturem na czele

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Artur Boruc
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Artur Boruc

Wielkie gwiazdy polskiej piłki wracają do PKO Ekstraklasy. Najjaśniejszą niewątpliwie będzie Artur Boruc, uwielbiany przez kibiców reprezentacji, ikona Legii Warszawa, wieloletni zawodnik najlepszej ligi świata.

Na razie najbardziej uzbrojonym w powracających piłkarzy klubem jest Legia Warszawa. Mistrz Polski potrzebuje wzmocnień, sprawdzonych i nie bardzo drogich graczy, którzy pomogą mu w batalii o Ligę Mistrzów. We wtorek warszawianie rozpoczęli walkę o fazę grupową prestiżowych rozgrywek. Po niemałych problemach wygrali 1:0 z irlandzkim Linfield FC. W tym spotkaniu kibice liczyli na występ Artura Boruca i Bartosza Kapustki. Ten pierwszy zagrał, a na debiut Kapustki trzeba będzie jeszcze zaczekać.

Podobny ruch wykonał także Śląsk Wrocław, ściągając do Wrocławia piłkarza, który tam właśnie zabłysnął i powędrował na Zachód. Waldemara Sobotę  kibice bardzo szanują i bez wątpienia będzie powitany aplauzem i z nadziejami na jeszcze lepszy sezon wrocławian.

Niedoszły talent powraca do Ekstraklasy, czyli Bartosz Kapustka w Legii

Kapustka oficjalnie został zaprezentowany w Legii we czwartek. 23-latek testy medyczne rozpoczął w Warszawie już w poniedziałek. Zatrudnienie byłego gracza Cracovii nie jest aż tak zaskakujące. Szef klubu, Dariusz Mioduski, mówił już jakiś czas temu: - Gdyby Kapustka chciał się u nas odbudować, zapraszamy.

ZOBACZ WIDEO: Co z transferem reprezentanta Polski? "Zawsze zmieniałem klub z dobrym momencie"

Ten transfer to także bez wątpienia wielka szansa dla piłkarza, który debiutował w PKO Ekstraklasie, gdy miał 18 lat. W sumie wystąpił w niej 60 razy i strzelił 6 bramek. W 2016 roku został okrzyknięty "Odkryciem Roku", Adam Nawałka zabrał go na Euro we Francji, a legendarny napastnik Gary Lineker, gdy zobaczył jego grę, napisał na swoim Twitterze, że "w najbliższych latach dużo będzie o Kapustce".

Cały turniej był dla Kapustki udany. Zagrał w czterech meczach, dwa rozpoczął w pierwszej jedenastce. Po dobrych występach na Euro w sierpniu Polak trafił do mistrza Anglii z tamtego sezonu - Leicester City. Nadzieje były ogromne, jednak nie udało mu się przebić do pierwszej jedenastki Lisów. Zagrał jedynie w trzech meczach Pucharu Anglii, a najczęściej występował w drużynie U-23. Jako zawodnik Leicester, był wypożyczany do SC Freiburg i belgijskiego Oud-Heverlee Leuven. Jedynie w Belgii mógł liczyć na regularne występy. Kariera Kapustki stanęła w kwietniu 2019 roku. Doznał kontuzji kolana i od tamtego czasu chce powrócić do poważnej piłki.

Artur Boruc i jego powrót na Łazienkowską po piętnastu latach

Prócz Bartosza Kapustki Legia Warszawa w tym okienku potwierdziła inny hitowy transfer. Jest nim powracający do polskiej Ekstraklasy Artur Boruc. 40-letni były bramkarz m.in. Celticu Glasgow, ACF Fiorentiny czy Southampton FC wrócił na Łazienkowską po 15 latach.

Kariera Artura Boruca jest piękną przygodą. W 2005 roku z Legii Warszawa odszedł do Celticu Glasgow. Już w pierwszym sezonie na wyspach Boruc został mistrzem Szkocji oraz zdobył Puchar Ligi Szkockiej. Po roku rozpoczął walkę na europejskich boiskach - w Lidze Mistrzów. Tam promował polską szkołę bramkarską popisując się w meczach fantastycznymi interwencjami. Dziś legendarny już trener bramkarzy przy Łazienkowskiej Krzysztof Dowhań komentuje (dla "Super Expressu") transfer Boruca w taki sposób:

- Cieszę się bardzo z tego powrotu. Też jestem w gronie tych, którzy uważają, że ten transfer nie ma słabego punktu. Cieszą się i kibice, cieszę się i ja, bo przecież Boruc jest czołowym polskim fachowcem, jeśli chodzi o zasługi w bramce.

Po występach w Celticu w 2010 roku, 65-krotny reprezentant Polski przeszedł do Fiorentiny. Włoska przygoda zakończyła się po dwóch latach. Boruc znów wrócił na Wyspy, tym razem do Anglii. W Southampton i AFC Bournemouth rozegrał przez osiem lat łącznie 165 spotkań. Regularnie bronił do sezonu 2016/2017, kiedy to został nawet wybrany piłkarzem roku Wisienek. Od kolejnego roku jego występy zdarzały się sporadycznie.

Boruc może dać wiele Legii pod względem sportowym, ale przede wszystkim wizerunkowym. Zawodnik, który przeżył niesamowitą karierę, na pewno tak jak Kapustka przyciągnie wielu na trybuny. Mateusz Borek stwierdził, że "ludzie dla niego będą włączać telewizory".

Powrót do Wrocławia solidnego pomocnika

Podobnie postąpił Śląsk Wrocław, ściągnął z powrotem do klubu 33-letniego Waldemara Sobotę, który pierwszy raz do stolicy Dolnego Śląska trafił w czerwcu 2010 roku. Już w sezonie 2010/2011 przebił się do pierwszego składu i przyczynił do zdobycia przez Śląsk wicemistrzostwa Polski. Rok później z klubem z Wrocławia wywalczył mistrzostwo.

Jednak to sezon 2012/2013 był dla niego tym przełomowym. W lidze rozegrał 29 spotkań, zdobył pięć bramek i zanotował sześć asyst. W eliminacjach do Ligi Europy poprzedzających następny sezon z bardzo dobrej strony pokazał się przeciwko Club Brugge - strzelił dwa gole w rewanżowym spotkaniu w Brugii. Jak się później okazało, był to przyszły klub Soboty, do którego trafił za milion euro.

Jego pierwszy sezon w Belgii był udany - 32 spotkania, w których zdobył sześć goli i zanotował pięć asyst. W następnym jednak rozegrał ich tylko 11. To spowodowało, że został wypożyczony do niemieckiego FC St. Pauli. Działacze byli zadowoleni z jego postawy, co poskutkowało późniejszym transferem do tego klubu. Grał regularnie przez cztery lata, jednak nie przedłużono z nim kontraktu.

Pierwszy wrócił Kuba

To, że opłaca się zainwestować w byłe gwiazdy, pokazuje ubiegłoroczny powrót do Polski Jakuba Błaszczykowskiego. "Kuba" przyjechał ratować Wisłę Kraków, która znalazła się w potężnych tarapatach. Zawodnik stał się współwłaścicielem Białej Gwiazdy, włożył ponad milion złotych, a na dodatek grał za jedyne 500 zł miesięcznie. Dla kibiców Białej Gwiazdy stał się bohaterem.

Nic dziwnego, że na jego powrót na Reymonta w lutym 2019 roku przybyło ponad 21000 osób. Wisła podejmowała wtedy Śląsk, a Błaszczykowski ustalił wynik spotkania z rzutu karnego na 1:0. Marketingowo był to znakomity ruch. Na stadion Wisły przychodzi wielu kibiców, a frekwencja jest jedną z najwyższych w Ekstraklasie. Również na boisku Błaszczykowski dodał dużo od siebie. Od momentu powrotu zagrał 30 spotkań i strzelił 12 bramek. Jak na prawego pomocnika, to bardzo dobre statystyki.

Zobacz też:
Liga Mistrzów. PSG - Bayern. Potężne premie za wygranie LM, czyli motywacja katarskich szejków
Serie A. "Cała Polska ci kibicuje". Zbigniew Boniek wspiera znanego piłkarza

Komentarze (0)