Przygotowania Jagiellonii i zmiany na stadionie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nadchodzący sezon będzie niezwykle trudny dla Jagiellonii Białystok. Dziesięć ujemnych punktów na starcie sezonu nie wróży dobrze, jednak w białostockim klubie nie załamują rąk i wierzą w szczęśliwe zakończenie ligi.

O przygotowaniach i nadchodzącym sezonie

- Uważam, że przez okres sześciu tygodni zrobiliśmy wszystko, co zaplanowaliśmy. Jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ mieliśmy możliwość trenowania w bardzo dobrych warunkach, kilkakrotnie tylko pogoda nam przeszkodziła. Zawodnicy w tym czasie byli poddani dosyć dużym obciążeniom i ciężko trenowali. W trakcie przygotowań piłkarze swoją pracą pokazali, że warto w nich inwestować. Przed nami bardzo ciężki sezon, jednak nie poddamy się i zrobimy wszystko, aby odrobić z nawiązką minusowe punkty - mówi Michał Probierz, trener żółto czerwonych.

- W Białymstoku kibice zawsze nas wpierali, dlatego uważam, że grając przed własną publicznością zawsze będziemy mieli jednego zawodnika więcej. Jeżeli chodzi o mecze wyjazdowe, podczas sparingów ćwiczyliśmy wiele wariantów taktycznych - jedne sprawdziły się lepiej, inne gorzej. Przegrane w grach kontrolnych z łódzkimi zespołami nie są dla mnie żadnym powodem do niepokoju. Na pewno martwi, że przegraliśmy - wcześniej, gdy wygrywaliśmy, również mówiłem, że są to tylko mecze sparingowe - obraliśmy pewien kierunek i nie zamierzaliśmy go zmieniać. W tym kierunku wszyscy zawodnicy szli, musieliśmy próbować pewne rzeczy taktyczne. Dla opinii publicznej te porażki są na pewno niepokojące - ja z zespołem zachowujemy spokój, ponieważ wiem co robiliśmy, w jakim kierunku szliśmy i wiem jak pracowaliśmy - argumentuje szkoleniowiec Jagi.

W trakcie przygotowań zawodników Jagiellonii ominęły poważniejsze kontuzje. Na chwilę obecną na urazy narzekają jedynie Michał Renusz oraz Łukasz Tumicz i dlatego nie uczestniczą w zajęciach. - Pocieszające jest to, że przez ten okres czasu były tylko dwa urazy, które na pewno... nie są pocieszające, bo Michał nabawił się kontuzji przywodziciela, która wykluczyła go na co najmniej dwa tygodnie. Łukasz natomiast odpocznie jeszcze dwa, trzy dni, ponieważ naciągnął mięsień - mówi Probierz.

Trener Jagiellończyków jest zdania, że nie można po udanym spotkaniu popadać w hurraoptymizm, zaś po przegranym załamywać się. - Znając nasze realia, gdy wygramy jeden mecz - będzie euforia, przegramy kolejny - będzie tragizm. W sezonie czeka nas 30 ciężkich meczów i musimy sprawić, żeby w ostatniej kolejce, czy pięć wcześniej wywindować się poza strefę spadkową i wywalczyć utrzymanie - to jest najistotniejsze. Nie można po jednym meczu mówić, że jest teatr przy Słonecznej, zaś po kolejnym, że jest dramat. Trzeba przyjąć, że każde spotkanie jest tak samo ważne. Jedyną rzeczą, którą musimy zdecydowanie poprawić są wyjazdy. Musimy wygrać cztery, pięć meczów na wyjeździe, żeby spokojnie się utrzymać. Mamy obecnie na kilka pozycji po dwóch zawodników, możliwość zmian, alternatywy i to jest bardzo ważne. Każdy z graczy musi być przygotowywany i zdawać sobie sprawę z presji jaka będzie - twierdzi były trener Widzewa Łódź i Polonii Bytom.

- Umiejętności piłkarskie naszej drużyny są wysokie. Batalia o utrzymanie rozegra się raczej w głowach piłkarzy, niż w ich nogach, w głowach kibiców i również w mediach, dlatego apeluję o powściągliwe traktowanie przegranych meczów, decydowania o tym, czy już spadliśmy, czy jeszcze nie, czy się utrzymamy, czy mamy szanse mniejsze, czy większe - uważa Ireneusz Trąbiński, prezes Jagiellonii.

Zdaniem trenera żółto-czerwonych jednym z czynników niemocy wyjazdowej jest duża odległość między Białymstokiem a innymi miejscowościami. - To nie jest przypadek, że Pogoń Szczecin, Arka Gdynia, Lechia Gdańsk, Jagiellonia przegrywają spotkania na wyjazdach. Jeżeli jedziemy dziesięć godzin na mecz autokarem, wówczas mamy problem. Szukamy jednak "złotego środka", który to jakoś rozwiąże. Osoby patrzące z boku mówią, że jest to szukanie dziury w całym, ale tak nie jest. Raz czy drugi na wyjazd wybieraliśmy się pociągiem. Staramy się coś zmienić - mówi Probierz.

Kluczem do końcowego sukcesu będą zwycięstwa z drużynami, które znajdują się w zasięgu Jagi. - Nie będę mówił, z którymi drużynami będziemy rywalizować o utrzymanie, bo potem przeczytają taką wypowiedź inni trenerzy i powieszą to swoim zawodnikom na drzwiach do szatni, aby ich mobilizować. Sprawą oczywistą jest, że zespoły z dołu tabeli będą się na nas "spinać" maksymalnie, aby nie pozwolić się nam odbudować. Każda z tych drużyn postawi sobie za cel pokonanie Jagiellonii. Z górą musimy walczyć, o to, aby urwać jakieś punkty. Musimy wygrywać na wyjazdach z zespołami takimi jak Polonia Bytom czy Lechia Gdańsk, by myśleć o utrzymaniu - twierdzi Probierz.

O zmianach na stadionie, karnetach i biletach

W najbliższym spotkaniu z Odrą Wodzisław Śląski kibice Jagiellonii ujrzą zmiany na Stadionie Miejskim, na którym swoje spotkania rozgrywają żółto-czerwoni. Spowodowane są one ustawą o sporcie kwalifikowanym, która w tym sezonie wejdzie w życie. Każdy bilet czy karnet będzie miał unikatowy kod kreskowy, a fani będą wpuszczani na trybuny tylko za okazaniem biletu lub karnetu jednocześnie z dowodem tożsamości. - Kibice zobaczą przy wejściu "kołowroty", które mogą, ale nie muszą, spowodować utrudnienia. Na pierwszym meczu wszyscy będziemy się uczyć nowego systemu, dlatego prosimy o wcześniejsze przybycie na imprezę i cierpliwość. Bramy stadionu zostaną otwarte trzy godziny przed meczem - informuje Krzysztof Mieszków, administration manager. -Każdy "kołowrót" ma przepustowość ośmiuset osób na godzinę, a mamy ich sześć, więc łatwo policzyć, że prawie pięć tysięcy osób może wejść w tym czasie na stadion - dodaje Mariusz Jurczewski, marketing menager. - Fani tylko raz wejdą na swoim bilecie, bądź karnecie. Powtórne wejście nie będzie możliwe, bowiem w systemie zostanie zapisane, że ta osoba już jest na trybunach - mówi Jurczewski.

Pojemność obiektu, w porównaniu do rundy wiosennej 2008/09, zmniejszy się o 1900 miejsc. Jesienią na stadionie przy Słonecznej mecze Jagiellonii będzie mogło obserwować jedynie 5600 kibiców. - Na "Łuku" zostało zamontowanych dwa tysiące krzesełek i tylu też fanów będzie mogło z tej trybuny oglądać spotkania. Ani jednego więcej. System będzie miał kontrolę nad każdym kibicem. Pojawią się dodatkowe kamery - mówi Mieszków.

Sympatycy piłki w nowym sezonie będą mogli liczyć na pomoc stewardów. - Będą oni ubrani w niebieskie kamizelki i będą pomagać kibicom, informować ich - opowiada Mieszków.

Jagiellonia poinformowała, że sprzedała już dwa tysiące karnetów.

Źródło artykułu: