Koronawirus. Indie biją rekordy zakażeń, ale liga ruszy w listopadzie

Getty Images / Naveen Sharma/SOPA Images/LightRocke / Na zdjęciu: Indie
Getty Images / Naveen Sharma/SOPA Images/LightRocke / Na zdjęciu: Indie

Po ośmiomiesięcznej przerwie wróci piłkarska liga w Indiach, gdzie jednego dnia notuje się więcej nowych przypadków niż w Polsce od rozpoczęcia pandemii. - Turystyka umarła całkowicie - mówi nam Polka mieszkająca w Indiach Margita Filipek.

W tym artykule dowiesz się o:

W czwartek w Indiach potwierdzono blisko 96 tysięcy nowych przypadków. Pobiły zatem swój niechlubny rekord z 7 września, gdy odnotowano 90 802 pozytywne wyników testów.

Dlatego w ruszającej w połowie listopada piłkarskiej ekstraklasie będą towarzyszyć szczególne środki ostrożności. Już wiadomo, że liga będzie składać się z 11 drużyn, z których każda rozegra 20 meczów na jednym z trzech stadionów w Goa. Zespół, który zajmie pierwsze miejsce w tabeli, zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów AFC 2022.

Po 110 meczach cztery najlepsze drużyny zakwalifikują się do półfinałów. Pierwsza zmierzy się z czwartą, a druga z trzecią. Zwycięzcy obu półfinałów zagrają w finale, którego data nie została jeszcze ustalona.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zrobił to jak z Niemcami! Kapitalne podanie Grosickiego na treningu kadry

Polscy kibice mogą baczniej zwrócić uwagę na to, co się dzieje w Indiach. Trafili tam bowiem Igor Angulo (podpisał kontrakt z FC Goa), który w Ekstraklasie strzelił 62 gole oraz Javier Hernandez (przez dwa lata grał w Cracovii. Teraz jest zawodnikiem ATK Mohun Bagan).

Źródło: Google
Źródło: Google

Całkowity lockdown

- Muszę przyznać, że całkowity lockdown, który trwał od 25 marca do początku maja, był naprawdę surowy. Wszystko było zamknięte, łącznie ze świątyniami, ulice były totalnie puste. Nie działało metro, Uber, nie jeździły riksze. Policja stawiała barykady i pytała dokąd się przemieszczasz i w większości przypadków nie pozwalała jechać dalej. 7 września, po ponad pięciu miesiącach, metro w Delhi zostało ponownie uruchomione. Działają 4 z 8 linii i obecnie tylko w godzinach 7-13 i 16-22. Wszystkie transakcje, bilety na metro tylko bezgotówkowo. W najpopularniejszych ponownie otwartych świątyniach, aby wejść do środka, trzeba przejść przez bramkę dezynfekującą - mówi nam Margita Filipek (margita.in), indolog, podróżniczka.

Piłkarska liga zdążyła zakończyć poprzedni sezon w połowie marca, zanim Indie zamknęły się na cztery spusty. Ale start nowych rozgrywek został opóźniony. W tamtym roku ruszyły w październiku, a teraz dopiero 21 listopada mają odbyć się pierwsze mecze. Wszystkie zostaną rozegrane tylko na trzech stadionach.

Sytuacja piłkarska jest dość podobna do tej z Peru. Tam zdecydowano się na grę tylko w stolicy. Indie i Peru łączy jeszcze fakt, że oba kraje bardzo mocno zostały dotknięte przez koronawirusa. W Peru pracę straciło aż 7 mln osób (więcej TUTAJ). W Indiach to również jest olbrzymi problem.

- To jest największa tragedia tej pandemii. Mnóstwo osób straciło pracę. Turystyka umarła całkowicie, a stanowi ona 12,75 proc. całego zatrudnienia (bezpośrednio i pośrednio) - przyznaje Filipek.

Dodaje, że przez dwa miesiące praktycznie wszystko było zamknięte. Niektóre bary i restauracje w samym centrum Delhi, na Connaught Place, przestały istnieć, ponieważ nie mogli sobie pozwolić na dwumiesięczny zastój w lokalizacji, gdzie czynsz jest jednym z najdroższych w całej Azji.

- Ale największa tragedia spotkała tych najmniej uprzywilejowanych, dla których dniówka za pracę przy sprzątaniu hotelu czy restauracji, przy przewożeniu czegoś, była jedynymi środkami do życia. Wiele osób zrezygnowało ze służby domowej z uwagi na bezpieczeństwo i może też fundusze, więc służące i służący też zostali bez pracy. Z wielkich metropolii w czasie lockdownu były ogromne migracje pracowników, którzy nie mieli wyboru i wracali pieszo do swoich wsi i mniejszych miast. Niektórzy podobno szli setki kilometrów (kolej również była wtedy wstrzymana, a większość nie było stać na specjalne bilety) i niestety, część też umierała po drodze z wycieńczenia - mówi.

Uber w Indiach / fot. instagram.com/margita.in
Uber w Indiach / fot. instagram.com/margita.in

Dużo zakażeń, ale i dużo wyzdrowień

Filipek mieszka w Indiach od prawie trzech lat. Początkowo w Agrze, teraz w Delhi. Chciała nauczyć się języka hindi. Ma licencjat z indologii, a Indie i podróże to jej największe pasje.

- Byłam też pilotem wycieczek dla Polaków i innych zagranicznych turystów. Mówię w czasie przeszłym, bo niestety turystyka w Indiach umarła - rozkłada ręce i kontynuuje: - Podczas całkowitego lockdownu było mi ciężko. Przez prawie dwa miesiące nie miałam z nikim kontaktu (nie licząc kilku sprzedawców i sąsiadki). Zaskoczyło mnie i niewątpliwie ułatwiło życie w zamknięciu, że mogłam zamówić z dostawą do domu praktycznie wszystko.

- Moi znajomi mają sąsiadów, którzy okazali się pozytywni. Niestety, znajomi i znajomi znajomych znają bezpośrednio osoby, które zmarły. W minioną niedzielę po raz pierwszy przypadki z jednego dnia przekroczyły 90 tys. To są ogromne liczby, sytuacja jest poważna, ale trzeba też pamiętać, że populacja w Indiach to ponad 1,35 miliarda ludzi. Jeśli przyjąć, że wszystkie podawane liczby są prawdziwe, to Indie mają też jeden z najwyższych wskaźników wyzdrowień. Tego dnia, gdy zanotowano 90 tys. nowych przypadków, 73,6 tys. osób wyzdrowiało - przyznaje podróżniczka.

Od początku pandemii w Indiach odnotowano prawie 4,5 mln zakażeń. Śmiertelność jest dość niska, ponieważ zmarło 75 tys. osób (oficjalne dane mogą jednak nie oddawać pełnego obrazu sytuacji). Dla porównania w USA to 190 tys. zgonów (6,4 mln zakażeń), a w Brazylii 128 tys. (4,2 mln zakażeń).

- Służba zdrowia pracuje na pełnych obrotach. Myślę, że powstanie dodatkowych miejsc leczenia w pociągach, specjalnych ośrodkach tylko dla pacjentów pozytywnych, bardzo pomaga i pozwoliło nieco odciążyć szpitale. Słyszałam, że teraz jest dużo lepiej niż było w marcu czy w kwietniu. Wtedy brakowało miejsc, niektórych blokowały też wysokie opłaty przed pobytem w szpitalu. Znajomy lekarz z Delhi powiedział mi, że mniej więcej połowa miejsc jest zajęta na tę chwilę - dodaje Filipek.

Problem z weselami 

Filipek podkreśla, że Indie to ogromny i bardzo zróżnicowany kraj. Jest tutaj 28 stanów i 8 terytoriów unijnych. To sprawia, że w każdym są praktycznie inne zasady. Sama mieszka w Delhi, gdzie jest obowiązek noszenia maseczek we wszystkich miejscach - nawet wewnątrz samochodu, jeśli jadą nim przynajmniej dwie osoby.

- Nie można się swobodnie przemieszczać między stanami i do każdego obowiązuje osobne pozwolenie. W niektórych z nich obowiązuje kwarantanna po przyjeździe (w Delhi jest to obecnie 7 dni domowej kwarantanny), w wielu stanach jest też wymagane okazanie negatywnego testu przed wjazdem na jego teren. W niektórych miejscach liczba osób jest kontrolowana. Liczba wszystkich gości na ceremoniach (wesela itp.) jest ograniczona do 50, a w niektórych stanach nawet do 30, co dla Indii jest ogromną zmianą, bo tutaj wesela są często na 200-500 osób - przyznaje.

W Indiach teraz można uprawiać sport w parkach. Siłownie na wolnym powietrzu są w wielu miejscach dostępne. W Delhi siłownie, centra fitness, baseny, obiekty spa są wciąż zamknięte.

Margita Filipek / fot. instagram.com/margita.in
Margita Filipek / fot. instagram.com/margita.in
Komentarze (1)
Jan Kowalski
11.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Polsce tyle testów robi się w tydzień, a tam jest tyle pozytywnych w jeden dzień, to ile musieli tych testów wykonać?