PKO Ekstraklasa. Dominik Frelek. Powrót do Białegostoku inny niż się spodziewano

Newspix / JAKUB ZIEMIANIN / 400mm.pl / Na zdjęciu: Dominik Frelek
Newspix / JAKUB ZIEMIANIN / 400mm.pl / Na zdjęciu: Dominik Frelek

Dominik Frelek zdobył MP juniorów w Jagiellonii Białystok, ale później nie dostał szansy. Latem był krok od powrotu, ale wylądował w Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Nie czułem tego transferu - tłumaczy WP SportoweFakty piłkarz przed meczem obu drużyn.

Wydawało się, że ten transfer jest tylko formalnością. W sierpniu Jagiellonia Białystok postanowiła skorzystać z możliwości odkupu Dominika Frelka z Olimpii Grudziądz, a jego nazwisko pojawiło się nawet w kadrze na przedsezonowy obóz przygotowawczy w Uniejowie. Później sprawy potoczyły się jednak dość niespodziewanie...

18-latek po kilku treningach z drużyną Bogdana Zająca opuścił zgrupowanie, a klub nawet o tym nie poinformował. Sprawa wyszła na jaw dopiero kiedy okazało się, że jest o krok od zasilenia Podbeskidzia Bielsko-Biała. Powody pozostawały jednak tajemnicą. - Ostatecznie stwierdziłem że nie jest to jeszcze czas przenosiny do Jagi. Odchodziłem ze spadkowicza z I ligi, "nie czułem" tego transferu i dlatego dzisiaj jestem tutaj - tłumaczy nam obecnie zawodnik.

Frelek ma za sobą udany sezon w Olimpii. Co prawda zespół nie zdołał się utrzymać w Fortuna I lidze, a on sam nie miał powalających statystyk. Szybko wywalczył jednak miejsce w podstawowym składzie i rozegrał 28 meczów, w których zdołał przyciągnąć uwagę większych klubów na czele z tymi z PKO Ekstraklasy. - Wybrałem ofertę Podbeskidzia, ponieważ bardzo odważnie stawia ono na młodych chłopaków. Na teraz czuje że to była najlepsza opcja dla mnie, a co będzie dalej? To czas pokaże - podkreśla.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze

W Podbeskidziu Frelek będzie miał okazję spełnić jedno ze swoich marzeń, którym jest debiut w Ekstraklasie. Nie dostał go w Jagiellonii, gdzie występował tylko w zespole juniorów. Był zresztą w ekipie, która zdobyła mistrzostwo Polski w 2018 roku. - Na pewno to ciekawy zawodnik o sporym potencjale, ale jak to wyjdzie finalnie pokaże czas. Jest graczem środka boiska, który ma naprawdę niezłą technikę i dobre cechy wolincjonalne. Bardzo dobrze go wspominam - mówi Wojciech Kobeszko, który był trenerem wspomnianej drużyny.

Młody pomocnik pochodzący z Grudziądza zazwyczaj grał w podstawowym składzie młodej Jagi, choć za bardziej utalentowanych uchodzili inni. Dlatego też nigdy nie dostał zaproszenia na treningi pierwszej drużyny i nie wiązano z nim większych planów. Jeszcze przed osiągnięciem pełnoletniości usłyszał, że może liczyć na najwyżej grę w zespole trzecioligowych rezerw. Z tego też powodu zdecydował się wrócić w rodzinne strony.

- Ma papiery żeby grać na niezłym poziomie, ale nie chciałbym już dzisiaj wydawać żadnych opinii czy oceniać. Ostatni raz pracowałem z nim 1,5 roku temu, dawno go nie widziałem i na pewno sporo się zmieniło. Wtedy był to bowiem taki nieopierzony junior, a obecnie jest już graczem ogranym na pierwszoligowym poziomie. Sam jestem ciekaw jak ta jego kariera dalej się potoczy. Mógł wrócić do Jagiellonii, ale wybrał Podbeskidzie. Kibicuję mu jednak jak wszystkim naszym wychowankom i młodym piłkarzom, choć nie w najbliższym meczu - zaznacza z uśmiechem Kobeszko.

A tym spotkaniem będzie wyjazdowe starcie Podbeskidzia z... Jagiellonią w ramach 3. kolejki PKO Ekstraklasy. Teoretycznie Frelek wciąż ma coś do udowodnienia działaczom, ale wyklucza dodatkowe podteksty. - Myślę, że będzie to spotkanie jak każde inne. Chociaż wiadomo, że fajnie wrócić na "stare śmieci". Zresztą gdy grałem jeszcze w juniorach to bardzo chciałem zagrać na tym stadionie i poczuć tę meczową atmosferę, bo kibice robią tam naprawdę dobra robotę - wspomina.

W pierwszych dwóch meczach w obecnym sezonie Frelek był na ławce rezerwowych, ale trener Krzysztof Brede nie skorzystał z jego usług. Wciąż więc czeka na debiut, ale myśli też o kolejnych wyzwaniach. - Cel jaki sobie obrałem to na pewno grać jak najwięcej. Chciałbym wreszcie strzelić jakieś bramki czy asystować, bo pod tym względem mam jakaś tam rezerwę. Poza tym drużynowo chcielibyśmy sprawić niespodziankę i powalczyć o pierwszą ósemkę. Sądzę, że mamy ku temu duże argumenty. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy - kończy.

[b]

[/b]

Bogdan Zając uważa, że Podbeskidzie będzie trudniejszym rywalem niż Legia>>>

Komentarze (0)