Dlaczego piłkarze z Afryki? Czemu nie nasi rodowici, utalentowani zawodnicy? Przecież bielski pierwszoligowiec prowadzi regionalną politykę transferową, a patrząc na globus do Nigerii czy Zimbabwe z Bielska-Białej droga bliska nie jest. Już rozwiejemy wszelkie wątpliwości! Stare polskie piłkarskie porzekadło mawia, że zagraniczny piłkarz musi być co najmniej dwa razy lepszy od Polaka. Choć ten argument trudno zmierzyć wzdłuż i wszerz, to w zupełni wystarczą opinie bielskich kibiców, którzy są zachwyceni prezentowaną przez Afrykańczyków techniką. Inny powód dla którego w Podbeskidziu znajduje się trzech zawodników z Czarnego Lądu jest bardzo prozaiczny! Chodzi o pieniądze… Wszystko wyjaśnia szkoleniowiec Górali Marcin Brosz, który wie, że za Polaków o podobnych umiejętnościach trzeba dużo więcej zapłacić. - Kryzys idzie wielkimi krokami, nie ma co ukrywać. Widzimy co się dzieje w krajach ościennych. Chcemy zrobić tak, żeby zabezpieczyć nasz klub przed jego ewentualnymi skutkami.
Czarnoskóre trio dla kibiców Podbeskidzia nie jest "czarną magią". Przecież Bernard Ocholeche do bielskiej drużyny przeszedł w ubiegłym roku, a Clemence Matawu dołączył do Górali w przerwie zimowej. Obaj niestety nie mieli wielu szans na prezentowanie swoich umiejętności. A to jeden nie był w optymalnej formie, a to drugiego nękały kontuzje. Teraz, gdy z formą i zdrowiem wszystko już gra, do duetu dołączył trzeci zawodnik, Ncube Ndabenkulu. W trójkę stanowią siłę nie do zdarcia, o czym przekonali się zawodnicy zespołów z ekstraklasy. To w dużej mierze dzięki nim Górale pokonali zespoły Ruchu Chorzów i Cracovii Kraków. - Oni wiedzą, czego od nich wymagam. Na razie wypełniają swoje zadania w stu procentach - trener Brosz opisuje "afrykańskie trio".
"Lwy" Podbeskidzia świetnie współpracują na boisku
Krótko o naszych bohaterach z Afryki. Bernard Ocholeche to 22-letni nigeryjski pomocnik, który do Polski przyjechał w 2004 roku. Wówczas testowany był przez mistrza kraju Wisłę Kraków, jednak kontuzja przeszkodziła mu w podpisaniu kontraktu z zespołem Białej Gwiazdy. Następne sezony Nigeryjczyk spędził pod okiem trenera Ryszarda Kuźmy, z którym bronił barw Stali Rzeszów i Motoru Lubin. Niestety w Lublinie pseudokibice na każdym kroku szykanowali jedynego czarnoskórego piłkarza w drużynie i Ocholeche był zmuszony do odejścia. W stolicy Podbeskidzia jest już od ubiegłego roku, a w barwach Górali rozegrał siedem spotkań. - Bardzo cieszę się że jestem w Bielsku-Białej. Zespół jest przyjazny, od razu mnie zaakceptował. Kibice również są przychyli. Teraz liczę, że będę częściej grał, bo w ubiegłym sezonie nie miałem takiej szansy - oznajmia 21-letni pomocnik, który już dobrze mówi po polsku.
Clemence Matawu w naszym kraju jest zaledwie pół roku, jednak w tym czasie zdążył przekonać do siebie bielskich kibiców. Pierwotnie 27-letni pomocnik z Zimbabwe miał krótki mariaż z warszawską Legią, jednak ostatecznie trener Jan Urban zrezygnował z jego usług. "Diament w koronie", bo tak Matawu nazywają dziennikarze w Zimbabwe, trafił więc do Podbeskidzia, z którym nie udało mu się wywalczyć awansu. W swoim kraju jest bardzo znanym piłkarzem. Wystarczy wymienić, że w swojej kadrze narodowej wystąpił aż w 40 spotkaniach.
Ostatni z naszych bohaterów dołączył do Podbeskidzia niespełna miesiąc temu. Ncube Ndabenkulu, zwany "Bafama", przybył do Polski na początku roku 2008. Sprowadzony podobnie jak Matawu za pośrednictwem menadżera Wiesława Grabowskiego trafił wówczas do Wisły Ustronianki. Udany okres aklimatyzacji 21-letniego napastnika zakończył się przenosinami do Bielska-Białej.