Związek Roberta Lewandowskiego z Cezarym Kucharskim był najlepszym, co mogło wydarzyć się w polskiej piłce. Była to symbioza doskonała. Najlepszy piłkarz ostatnich 30 lat trafił na agenta, który perfekcyjnie pokierował jego karierą, miał na zawodnika plan od A do Z. Wszystko wyszło idealnie. Dlatego dziś trudno uwierzyć, że ta piękna historia kończy się w sądzie.
Ich współpraca rozpoczęła się w 2007 roku. Kucharski załatwiał Andrew Ornochowi, Polakowi kanadyjskiego pochodzenia, testy w Jagiellonii. Klub z Białegostoku przełożył je o trzy dni i trzeba było chłopakowi załatwić jakieś miejsce do trenowania. "Kucharz" poprosił o pomoc Sylwiusza Muchę-Orlińskiego, prezesa Znicza Pruszków. Gdy przywiózł Ornocha na halę, zatrzymał się na chwilę, obserwował, jak trenują piłkarze Znicza.
Kucharski opowiada w książce "Nienasycony" Pawła Wilkowicza: "Zobaczyłem niesamowitego gościa. Jakby z polskimi koszykarzami grał chłopak z NBA. Bardzo fajnie się poruszał i mocno uderzał piłkę".
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Robert Lewandowski z nowym celem na kolejny sezon. "Ma coś do udowodnienia"
Kilka dni później Kucharski spotkał się z tym piłkarzem, jego mamą Iwoną i siostrą Mileną w hotelu Ibis przy stadionie warszawskiej Polonii. To było kluczowe dla historii polskiej piłki spotkanie Kucharskiego z niejakim Robertem Lewandowskim.
Nie popełnił błędu Ikara
- Panie Czarku, mąż patrzy z góry i nam pomaga. Jeśli pan skrzywdzi Roberta, jego ręka pana dosięgnie. Nie pozwoli skrzywdzić syna, on za dużo już wycierpiał - miała powiedzieć do Kucharskiego mama młodego zawodnika (wg. biografii Lewandowskiego "Lewy. Jak został królem").
Kucharski nie skrzywdził Lewandowskiego. Zawsze chciał stworzyć polskich Beckhamów. Pierwszy wybór padł na Radosława Matusiaka, ale panowie się nie dogadali. Może dobrze, bo Lewandowski był dużo lepszym materiałem na gwiazdę. Na pytanie Zbigniewa Bońka "Kto to jest?", Kucharski odpowiedział: "Chłopak, który będzie lepszy od ciebie".
Pomógł kierować karierą Lewandowskiego, choć oczywiście to świadomość i niesamowita praca tego drugiego zadecydowały o tym, że jest tym, kim jest.
Pewne jest, że ścieżka Roberta była "perfekcyjna". Najpierw dostał się do Ekstraklasy. Potem został jej gwiazdą, zdobył doświadczenie w topowym polskim klubie grając przy pełnych trybunach. Przeniósł się do Niemiec do Borussii Dortmund, która wówczas była zaledwie solidnym klubem. Urósł razem z Borussią, zdobył z nią dwa mistrzostwa kraju, i odszedł do Bayernu Monachium, gdzie znowu budował swoją pozycję. Jest sporo wątpliwości, czy nie mógł pójść do Realu Madryt, bo miał oferty.
Kucharski tłumaczył kiedyś: - W Realu byłby na ławce. Żaden napastnik na świecie w tamtym okresie nie miał szans wygryźć Karima Benzemy. Gdyby Lewandowski nie strzelił bramki w kilku kolejnych meczach, mogłoby być po nim. Jeśli chodzi o Bayern, zostawał w Niemczech, gdzie miał bardzo mocną pozycję, nie zmieniał klimatu, robił jednocześnie znaczący krok w górę.
Może miał rację, bo przecież wielu zawodników zaryzykowało i popełniło "błąd Ikara". Świetnym najnowszym przykładem jest Luka Jović, który poszedł z Eintrachtu Frankfurt do Realu i mało kto dziś o nim pamięta. Ale też brak transferu do Madrytu spowodował pierwsze tarcia w fantastycznym duecie.
Wierny do czasu
Lewandowski oskarżał Kucharskiego, że ten zablokował jego transfer, gdyż dogadał się z Bayernem. Agent od początku uważał, że Lewandowski uległ całej grupie swoich kolegów z lat młodzieńczych, którzy długo przekonywali piłkarza do tego, by porzucił swojego menedżera.
Przez lata wiele osób próbowało namówić Lewandowskiego na działanie za plecami Kucharskiego, ale nie udało się. Próbowali działacze różnych klubów, agenci, nawet działacze PZPN-u. A jednak Lewandowski był wierny. Do czasu.
W książce "Krótka Piłka" Lewandowski mówi: "W wielu sprawach przestaliśmy się z Czarkiem zgadzać. I również z tego wynikała moja decyzja. Czarek kiedyś mi powiedział, że zdaje sobie sprawę, że jestem już większy niż to, co może mi zaproponować. Nie wiem, czy powiedział to świadomie, czy nieświadomie, czy było w tym trochę przekąsu (…). Na Czarka źle działało, że ja się rozwijam i jako człowiek, i jako firma. Nie tylko gram w piłkę, ale rozwijam też inne sfery życia i to dla niego... No jemu to nie pomogło".
Na pewno Kucharski chciał, by Lewandowski zajął się głównie graniem w piłkę. Zawodnikowi tłumaczył, że żadne z jego przedsięwzięć biznesowych nie przyniesie mu takich pieniędzy, jak rok czy dwa dłużej na boisku. Pewnie miał sporo racji, ale i Lewandowski pokazuje, że prowadzenie biznesów nie wpływa negatywnie na jego formę.
Kucharski idzie do sądu
Kilka miesięcy temu Kucharski powiedział na antenie "Polsat Sport" o rozstaniu: "To może brzmieć absurdalnie, ale decydującym momentem o rozstaniu był ten, kiedy podpisał nową umowę z Bayernem, największą w historii polskiego sportu. Robert zażądał ode mnie dodatkowych pieniędzy z mojej prowizji. Nie zgodziłem się, a on powiedział, że przestajemy współpracować. No to przestajemy".
Sprawa w sądzie, o której w piątek dowiedzieliśmy się z niemieckich mediów, wydaje się być finałem tej historii doskonałego związku z burzliwym zakończeniem. Kucharski w 2019 roku wyszedł ze spółki z Lewandowskim i teraz jego prawnicy wycenili jego udziały na 40 milionów złotych. To duże pieniądze nawet jak na najlepszego polskiego piłkarza ostatnich 30 lat.
Oprócz tego Kucharski wytoczył jeszcze jedno ciężkie działo w stronę piłkarza. Twierdzi, że Lewandowski wraz z żoną Anną Lewandowską mieli nielegalnie przekierować kilka milionów euro ze swojej firmy marketingowej i przeznaczyć je na luksusowe podróże oraz zakup drogich nieruchomości.
ZOBACZ Agent piłkarski pozywa Lewandowskiego