Liga Europy: napastnik FC Kopenhaga, Kamil Wilczek, przyznał się, że zagrał ręką. Gol nie powinien być uznany
To był decydujący moment tego spotkania. Gdyby sędzia dopatrzył się ręki, nie uznałby gola dla Duńczyków, a rozpędzony Piast mógł jeszcze sporo namieszać. A tak... gol został zaliczony, a piłkarze z Gliwic poczuli, że podcięto im skrzydła.
Ostatecznie Piast przegrywa 0:3 i odpada z dalszej rywalizacji w eliminacjach LE (więcej o meczu przeczytasz TUTAJ >>). W grze pozostały zatem dwie polskie ekipy: Legia Warszawa i Lech Poznań. Piłkarze tych zespołów zagrają o awans do fazy grupowej tych rozgrywek.
Po spotkaniu w Kopenhadze dziennikarz TVP Sport - Radosław Przybysz - zapytał Wilczka o tę kontrowersyjną sytuację. "Była ręka czy nie było?".
"Była, choć nie było to zagranie celowe. Natomiast ręka była. W momencie, gdy biegłem, piłka odbiła się od ręki i nie powinno być drugiej bramki" - przyznał się Wilczek.
Kamil Wilczek w rozmowie z @RadekP92 dla #tvpsport: była ręka, nie było to zagranie celowe, natomiast ręka była. W momencie, gdy biegłem, piłka odbiła się od ręki i nie powinno być drugiej bramki. #puchary
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 24, 2020
Piłkarze Piasta mogą mówić o wielkim pechu. Gdyby sędzia był lepiej ustawiony i wyłapał tę sytuację... Pech dotknął ich również w innych sytuacjach: piłka dwukrotnie po strzałach Piasta lądowała na słupku bramki FC Kopenhaga.
Przypomnijmy, że Wilczek występuje w barwach FC Kopenhaga od obecnego sezonu. Wcześniej przez wiele lat grał w rywalu zza miedzy - Broendby IF. Ma w swoim piłkarskim CV również występy w... Gliwicach. W latach 2013-15 zdobył dla Piasta 29 bramek.