Liga Europy: RSC Charleroi - Lech Poznań. Wicemistrz Polski zmobilizowany i pewny siebie

PAP/EPA / KATIA CHRISTODOULOU / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw
PAP/EPA / KATIA CHRISTODOULOU / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw

- Nie byliśmy faworytem w Szwecji, nie byliśmy na Cyprze, mimo to zwyciężyliśmy. W Belgii też nie jesteśmy faworytem, ale jeśli zagramy swoje, znów awansujemy - zapowiada trener Lecha Poznań, Dariusz Żuraw.

Przed wicemistrzem Polski ostatnia przeszkoda na drodze do fazy grupowej Ligi Europy - wyjazdowe starcie z RSC Charleroi, które ma świetny start sezonu i jest liderem na swoim krajowym podwórku.

Pucharowe statystyki "Kolejorza" są jednak znakomite. Odniósł dotąd trzy wysokie zwycięstwa (3:0 z Valmierą, 3:0 z Hammarby IF oraz 5:0 z Apollonem Limassol), nie tracąc nawet jednego gola. - Jestem świadomy, że rozbudziliśmy nadzieje kibiców, choć tak naprawdę wszystko zależy od wyniku czwartkowego meczu. To co pokazaliśmy do tej pory, pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość - podkreślił Dariusz Żuraw.

Lech prezentuje nie tylko skuteczny, ale też przyjemny dla oka futbol i to jego duży atut. - Taki mieliśmy plan i bardzo się cieszę, że zespół go realizuje. Oczywiście nie spodziewaliśmy się, że na wyjeździe z Apollonem Limassol będziemy w stanie wygrać 5:0. Nie byliśmy faworytem w Szwecji, nie byliśmy na Cyprze, mimo to zwyciężyliśmy. W Belgii też nie jesteśmy faworytem, ale jeśli zagramy swoje, znów awansujemy - dodał trener.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Masowe testy na koronawirusa. "Uznaliśmy, że to dobry moment"

Poznaniacy szanują przeciwnika, lecz pewności siebie przed najbliższą potyczką też im nie brakuje. - Gramy z dobrze zorganizowanym i doświadczonym zespołem. Dlatego czeka nas trudne zadanie. Jeśli jednak zagramy swoje i wykorzystamy słabsze momenty rywala, a on je miewa, jesteśmy w stanie osiągnąć cel - stwierdził Żuraw.

Dwa lata temu Lech dość gładko odpadł z eliminacji Ligi Europy, przegrywając dwukrotnie z KRC Genk (0:2 na wyjeździe i 1:2 u siebie). Teraz ma być zupełnie inaczej. - Pamiętam tamten dwumecz. Wtedy Belgowie byli stroną dominującą. Wydaje mi się jednak, że dziś gramy piłkę atrakcyjną, ale przede wszystkim skuteczną. Jeśli pokażemy ją w czwartek, to udowodnimy, że poprzednie pucharowe występy nie były dziełem przypadku - zaznaczył Żuraw.

Strachu przed RSC Charleroi nie ma również wśród zawodników. - My się nie boimy. Pokazaliśmy już, że potrafimy sobie radzić z faworytami. Wychodzimy na boisko i gramy to, co chcemy - ofensywnie, ale też z dobrym zabezpieczeniem tyłów. Zamierzamy pokazać w Europie, że poziom ekstraklasy się podnosi. Zwycięstwo jest ważne również dla naszych kibiców, bo sprawiłoby, że po kilku latach puchary wrócą na Bułgarską. Nie potrzeba nam dodatkowej motywacji. W takich spotkaniach można wypromować zarówno klub, jak i siebie - oznajmił Jakub Kamiński.

Mecz IV rundy eliminacyjnej Ligi Europy RSC Charleroi - Lech Poznań rozpocznie się w czwartek o godz. 19.00. O awansie decyduje jedna potyczka, zatem w przypadku remisu po 90 minutach, zarządzona zostanie dogrywka, a potem ewentualnie rzuty karne.

Jeśli wicemistrz Polski pokona najbliższego przeciwnika, to awansuje do fazy grupowej, a następnych rywali pozna podczas losowania 2 października. Sam start rywalizacji zaplanowano natomiast na 22 października.

Czytaj także:
Liga Europy: Apollon Limassol - Lech Poznań. Koncert na Cyprze! "Kolejorz" awansował w piorunującym stylu!
Eliminacje mistrzostw świata 2022 wystartują w marcu

Źródło artykułu: