Liga Narodów. Polska - Włochy. Jakub Moder: Beatles z Abisynii, który został objawieniem polskiej piłki

Getty Images / Laurens Lindhout/Soccrates / Na zdjęciu: Jakub Moder
Getty Images / Laurens Lindhout/Soccrates / Na zdjęciu: Jakub Moder

To jest rok Jakuba Modera. 21-latek trafił do kadry i od razu zebrał pochwały od samego Roberta Lewandowskiego. Jest pierwszym piłkarzem PKO Ekstraklasy, który został sprzedany za 10 mln euro. A wszystko zaczęło się na wiejskim boisku pod lasem.

Gdy chłopcy z Drawska pojawiali się na turniejach, rodzice z drużyn rywali żartowali, że Beatlesi przyjechali. Ze swoimi długimi włosami wyglądali, jakby pochodzili z miasteczka, w którym zatrzymał się czas. Potem na boisku okazywało się, że nie tylko wyglądają, ale i grają jak zgrana kapela. Wszyscy świetnie wyszkoleni technicznie, wyprowadzali piłkę od tyłu, kiwali. A ludzie dziwili się, że wiejska drużyna może grać tak dobrze. Pośród nich był jeden chłopak, który górował nad resztą.

Zbigniew Piątek, dyrektor szkoły podstawowej w Drawsku, długo czekał na ten moment. Można powiedzieć, że wszystko przewidział. Z archiwum wyciąga fragment gminnego biuletynu informacyjnego. W artykule zatytułowanym "Czy doczekamy się nowego Włodzimierza Lubańskiego?" czytamy:

"20 maja 2009 roku w Złotowie odbył się IV turniej piłki nożnej "Z podwórka na stadion". W turnieju tym reprezentacja klas III z terenu gminy Drawsko [...] awansowa do turnieju wojewódzkiego [...]. Najlepsi zawodnicy byli powoływani do reprezentacji województwa na obozie sportowym we Wronkach. Z naszej szkoły powołanie otrzymał Moder Jakub [...] Kuba zagrał w turnieju międzywojewódzkim w 6 meczach, zdobył 3 bramki, a reprezentacja województwa wielkopolskiego zajęła 3. miejsce".

Artykuł z Biuletynu Informacyjnego Gminy Drawsko, 2009
Artykuł z Biuletynu Informacyjnego Gminy Drawsko, 2009

Chłopaki z "Abisynii"

Jakub Moder nowym Lubańskim jeszcze nie został, ale za to został pierwszym zawodnikiem sprzedanym z polskiej Ekstraklasy za ponad 10 mln euro (do angielskiego Brighton). Do tego zawodnik Lecha Poznań ma już na koncie dwa mecze w reprezentacji Polski, w tym jeden w pierwszym składzie z Finlandią (5:1). Z uznaniem po drugim spotkaniu wypowiadali się o piłkarzu Jerzy Brzęczek i Robert Lewandowski, więc można przyjąć za pewnik, że na dwóch się nie skończy.

Niedaleko ulicy Szkolnej w Drawsku, gdzie wychowywał się Kuba Moder, jest boisko. Nikt nie wie dlaczego, ale nazywają je Abisynią. Znajduje się na samym końcu liczącej 1,5 tysiąca mieszkańców wsi, od południa graniczy z Puszczą Notecką. Tutaj grywał swoje pierwsze mecze z kolegami i starszym bratem Michałem. Od zawsze było oczywiste, że jest uzdolniony ruchowo. Pewnie ma to po dziadku. Jan Moder był popularnym sportowcem w gminie. Biegał, skakał, świetnie grał w tenisa stołowego, został nawet sędzią w tej dyscyplinie.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomaszewski o problemach podatkowych Lewandowskiego. "To nie odbije się na jego grze"

W biuletynie gminnym można przeczytać o różnych sukcesach Kuby. W klasie trzeciej wygrał mistrzostwo powiatu w tenisie stołowym, a rok później razem ze starszymi o dwa lata kolegami wygrywał zawody w piłkę ręczną, nożną i unihokeja. Jeśli w sporcie utalentowane dziecko ma świadomych rodziców i dobrych trenerów, jest szansa na to, że odniesie sukces. W przypadku Modera wszystkie okoliczności zostały spełnione.

Szkoła w Drawsku wygrywała zawody nie tylko w piłkę, ale też w unihokeja i piłkę ręczną. Kuba Moder pierwszy z prawej
Szkoła w Drawsku wygrywała zawody nie tylko w piłkę, ale też w unihokeja i piłkę ręczną. Kuba Moder pierwszy z prawej

- U Kuby od początku było widać, że był świetnie przygotowany przez swojego trenera od najmłodszych lat. Był bardzo sprawny technicznie, miał świetną orientację przestrzenną, czytał grę - ocenia Michał Rokicki, trener piłkarza z poznańskiej Warty.
Szkoleniowcem, który prowadził Kubę od najmłodszych lat, był Arkadiusz Adach. – Jak to robiliśmy? Drybling, zwody, tysiące kontaktów z piłką - opowiada.

Gdy Beatlesi z Drawska jeździli na turnieje, uwagę zwracało wyszkolenie techniczne. Nie tylko Moder, większość tych chłopców była bardzo dobrze przygotowana technicznie. Kuba w klubie z Drawska na początku mógł grać jedynie w sparingach. Nie było dla niego rocznika. Zapisał się, bo grał jego starszy brat. Zresztą mecze z Michałem i jego kolegami na Abisynii też swoje zrobiły. Tu mały Kuba uczył się walczyć ze starszymi i silniejszymi, wykorzystywać inteligencję i technikę. Michał dziś gra w Lubuszaninie Drezdenko.

Między Wartą a Lechem

W końcu rodzice uznali, że Kuba musi grać z rówieśnikami i przepisali go do Fortuny Wieleń. Sokół Drawsko był za małym klubem, żeby mieć drużyny w każdym roczniku. W Wieleniu był tylko kilka miesięcy, choć w dokumentach figuruje, że znacznie dłużej.

Wrócił do Drawska i Sokół znowu wygrywał turnieje. Podczas turnieju w Lubaszu wpadł w oko trenerowi Warty. - To była drużyna z małej miejscowości, a naprawdę fajnie się prezentowała, więc zwracała uwagę. On strzelał większość goli. Gdy w końcu dotarłem do ojca, okazało się, że szybsi byli działacze małego uczniowskiego klubu z Poznania - mówi Rokicki.

"Beatlesi z Abisynii czyli Sokół Drawsko". Kuba Moder pierwszy z prawej w górnym rzędzie
"Beatlesi z Abisynii czyli Sokół Drawsko". Kuba Moder pierwszy z prawej w górnym rzędzie

Trenerzy z "Szóstki Poznań" wypatrzyli Kubę nieco wcześniej we Wronkach. Do Poznania jeździł tylko na mecze z dwoma kolegami z okolicy. Krzysztof Hernik, prezes "Szóstki": - Przekonaliśmy go, że grając z nami, ma większą szansę, żeby zostać wypatrzonym przez duże kluby. Mieliśmy wtedy bardzo dobrą drużynę, a przyjście Kuby jeszcze nas pchnęło do przodu. W tamtym czasie w roczniku ustępowaliśmy tylko Warcie i Lechowi.

O ile Warta Poznań zgłosiła się po Modera, do Lecha zadzwonił ojciec piłkarza. Chłopak marzył o Lechu. To było jego DNA. Dziadek Jan zabierał na mecze ojca Mariusza, a Mariusz Kubę. Ale trenerzy stwierdzili, że jednak to nie jest poziom "Kolejorza". Jak opowiadają nam jego znajomi, trener powiedział: "Nic rewelacyjnego". Ojciec zaprowadził chłopca do Warty, która bardzo mocno nalegała na jego transfer.

- Nie można młodego chłopaka skreślić po jednym treningu. Przekonałem ojca, że tu jest świetny zespół, gdzie będzie mógł się rozwijać - wspomina Rokicki. W Lechu szybko pożałowali, bo fantastycznie wpasował się w ekipę Warty. Już po pół roku szkoleniowcy drużyn młodzieżowych z Bułgarskiej zaczęli wypytywać Kubę i jego ojca o możliwość przeprowadzki. Ale dostali odpowiedź odmowną. Od tej pory próbowali regularnie, co kilka miesięcy.

Tyle że w Warcie w tym czasie stworzono wyjątkową drużynę. Moder trafił idealnie. Oprócz niego do poważnej piłki przebili się też Dawid Kurminowski, który dziś strzela seryjnie dla słowackiej Żyliny, Aleks Ławniczak, który pozostał w Warcie i dziś jest jej podstawowym stoperem, Jakub Apolinarski (był w Rakowie, dziś GKS Jastrzębie) i Mateusz Lewandowski (Wisła Płock). Tamta drużyna nigdy nie przegrała oficjalnego meczu z Lechem.

Ale Kuba wolał piłkę

Kuba nie był zawodnikiem, od którego trener rozpoczynał ustawianie składu. Lider, Kuba Kamiński, dziś gra w piłkę na poziomie amatorskim. Ale Moder był zawodnikiem istotnym. Miał wszystko, co potrzebne do piłki. To wyniósł z czasów podstawówki. Miał zawsze szczęście do ludzi.

W szkole w Drawsku nauczyciel Janusz Łusiewicz stawiał mocno na sporty zespołowe. W 5. klasie przeniósł się na rok do dużo większej szkoły w Krzyżu, gdzie mieli duże tradycje (reprezentanta Polski w siatkówce Bartłomieja Bołądzia i kadrowiczkę w wioślarstwie Katarzynę Boruch), 120-metrową bieżnię tartanową, a wychowania fizycznego uczył go Jarosław Graś, trener lekkoatletyki, mający na koncie pracę z medalistami mistrzostw Polski w kategoriach juniorskich.

Kuba Moder w barwach Warty Poznań nigdy nie przegrał z Lechem
Kuba Moder w barwach Warty Poznań nigdy nie przegrał z Lechem

- U nas bardzo poprawił motorykę, myślę, że o 50 procent. Trafił na bardzo mocną grupę, w której nie był najlepszy. A po roku wygrał mistrzostwa powiatu czarnkowski-trzcianeckiego w biegach przełajowych. Robiliśmy dużo pracy nad ogólną sprawnością fizyczną. Na koniec przegrywał tylko z kolegą, który jeździł na finały czwartków lekkoatletycznych - mówi Graś.

Próbował namówić chłopaka na karierę lekkoatletyczną, ale Kuba wolał piłkę. - Wie pan, on był dobry we wszystko. Uważałem, że może być znakomitym dziesięcioboistą. Kilka lat specjalistycznego treningu i by był najlepszy w Polsce. No ale z piłką nie mogłem wygrać - śmieje się Graś.

W Warcie mógł to wszystko wykorzystać. Tyle że... nie chciał. W wakacje 2011 roku jeździł na treningi do Warty z domu, co było bardzo uciążliwe. - Powiedziałem, że jeśli ma się męczyć, to niech wróci do swojego środowiska na kilka miesięcy, do kolegów. Sportowo wiele przez ten okres nie straci, zwłaszcza że w Drawsku był bardzo dobry trener, a my nie chcieliśmy stracić zawodnika na zawsze - opowiada Rokicki.

To wypożyczenie było korzystne dla dwóch stron. Kuba przygotował się na wyjazd, Sokół dzięki temu wypożyczeniu dostanie z transferu do Brighton około 50 tysięcy złotych.

- Tu wielka rola Mariusza, taty Kuby. On nie pchał go na siłę. Dał mu swobodę. Zresztą tak zawsze było, on był z tych rodziców spokojnych, nie wywierał presji, ale był bardzo zaangażowany, szukał specjalistów, woził na treningi do Poznania. Jednak nigdy nie było takiego niezdrowego parcia na sukces - mówi Arkadiusz Adach, trener Sokoła Drawsko.

- Zresztą to był bardzo ułożony chłopak, wzorowy uczeń. Może o tym świadczyć również fakt, że wygrał konkurs wiedzy o Wielkopolsce. Zresztą to dziś widać, jak się wypowiada w telewizji - mówi dyrektor Piątek.

Przeciągnięty do "Kolejorza"

Po kilku miesiącach Moder zrozumiał, że wielki świat jest w Poznaniu, 100 kilometrów od jego domu. Zresztą było to chyba dla wszystkich oczywiste. O Kubę wypytywał nawet niemiecki Energie Cottbus. Wrócił jednak do Warty i został tam na kolejne dwa i pół roku. Aż w końcu Lech dopiął swego. Dyrektor akademii Marek Śledź opuszczał klub i zdążył jeszcze zrobić swój ostatni transfer. Z Warty do Lecha trafili Moder i Kurminowski.

- W akademii pokazał swoje cechy. Odbiory i przechwyty, świetną grę w defensywie, podania otwierające i strzał z dystansu - mówi ówczesny dyrektor akademii Lecha Piotr Sadowski. - Trzeba jednak przyznać, że przez ostatni rok bardzo się rozwinął - dodaje.

Faktycznie, jeszcze rok temu był ledwie dobrze zapowiadającym się zawodnikiem, a Jacek Magiera pominął go przy powołaniach na młodzieżowy mundial w Polsce (więcej TUTAJ), ale rok 2020 należał już do niego. 7 bramek i 6 asyst w 21 meczach ligowych to fantastyczny dorobek. Kapitalny mecz i asysta w meczu z Finlandią pokazały, że nie zadowoli się jedynie dobrym poziomem ligowym.

Źródło artykułu: