Nigdy nie byliśmy wygodnym rywalem dla Włochów, praktycznie zawsze mieli z nami problemy. W całej historii polsko-włoskiej rywalizacji najczęściej padały remisy. Z Italią mierzyliśmy się 16 razy. Zanotowaliśmy trzy zwycięstwa, siedem remisów i sześć porażek. Dziesięć razy pakowaliśmy Włochom piłkę do siatki, ale straciliśmy aż 21 goli.
Pierwszy raz "Biało-czerwoni" mierzyli się z Italią w eliminacjach do mundialu w Anglii w 1966 r. W kwietniu 1965 r. padł remis bezbramkowy, ale pół roku później rywale triumfowali aż 6:1.
Do najbardziej pamiętnych polsko-włoskich bojów przeszły rywalizacje na mistrzostwach świata. W 1974 r. mecz z Italią decydował o wyjściu z grupy i wygraliśmy go 2:1, a nerwy trzeba było trzymać na wodzy do samego końca. W 1982 r. w Hiszpanii graliśmy z nimi dwa razy - najpierw w grupie padł remis bezbramkowy, a w półfinale genialny Paolo Rossi dwukrotnie zadawał poważny cios. Warto dodać, że Włosi w tamtym turnieju grali lepiej z meczu na mecz i ostatecznie zdobyli mistrzostwo świata.
W całej historii starć polsko-włoskich padało kilka pięknych bramek dla Italii. Jedną z nich był lob Antonio Cassano w sytuacji sam na sam z Jerzym Dudkiem w 2003 r. To była natychmiastowa odpowiedź na nasze dwie szybkie bramki w sparingu w Warszawie. Ten mecz udało się na szczęście wygrać 3:1.
W 2011 r. odbył się pierwszy mecz międzynarodowy na nowym stadionie we Wrocławiu. Polska w nowych, krytykowanych strojach (pierwszy raz z logiem PZPN zamiast godłem na lewej piersi) grała z Włochami. Przegrała 0:2, będąc zdecydowanie słabszym zespołem. Gole jednak były naprawdę efektowne. Pierwszego z nich strzelił Mario Balotelli. Zauważył, że Wojciech Szczęsny wyszedł z bramki i uderzeniem z dystansu wrzucił mu piłkę za kołnierz. Drugiego zdobył z kilku metrów Giampaolo Pazzini po pięknym crossie "Super Mario".
W pierwszej edycji Ligi Narodów naszym grupowym rywalem byli Włosi. Jako selekcjoner z Italią debiutował Jerzy Brzęczek, który miał obiecujące wejście. W Bolonii potrafiliśmy zdominować przeciwnika i z nim prowadzić. Mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1. W końcówce rzut karny sprokurował Jakub Błaszczykowski, a na gola zamienił go Jorginho. Chciał podciąć piłkę, ale uderzył też z odrobiną siły, co dało razem efektowną bramkę.
W rewanżu w Chorzowie Włosi wymęczyli zwycięstwo ze słabo grającymi "Biało-czerwonymi", zdobywając zwycięską bramkę w doliczonym czasie po stałym fragmencie gry. Cristiano Biraghi urwał się Arturowi Jędrzejczykowi w polu karnym i zapakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Gol może nie najpiękniejszy, ale z ogromną wagą. Porażka 0:1 eliminowała nas z Ligi A, ale po zmianie zasad rozgrywek przez UEFA pozostaliśmy w elicie na następną edycję.
Mecz Polska - Włochy w ramach LN już o godzinie 20:45.
Czytaj też:
Mancini ma wątpliwości
Brzęczek wciąż rotuje bramkarzami