Dla Mateusza Klicha stadion we Wrocławiu, na którym środowy mecz z Bośnią i Hercegowiną rozegra reprezentacja Polski, może kojarzyć się wyjątkowo dobrze. Pomocnik strzelił tu swoją jedną z dwóch bramek zdobytych w narodowych barwach. W 2018 roku w 87. minucie wyrównał na 1:1 w meczu z Irlandią, choć na boisku pojawił się zaledwie 26 minut wcześniej zmieniając Krzysztofa Piątka.
- Na pewno mam dobre wspomnienia. Strzeliłem tu połowę swoich wszystkich bramek w kadrze - stwierdził żartobliwie Klich na konferencji prasowej. - Mam jednak nadzieję, że jutro będziemy zadowoleni po meczu, bo mamy szansę zostać liderem naszej grupy - dodał.
30-latek odniósł się również do faktu, że w przeciwieństwie do pierwszego meczu z Bośniakami, tym razem w ataku reprezentacji będzie mógł zagrać Robert Lewandowski.
- Szczerze to bardziej niż z Roberta, cieszę się z kibiców, ponieważ dawno nie grałem przy ich obecności. Wiadomo, piłka nożna to sport dla kibiców, zawsze fajnie jak są na stadionie. W Anglii na razie póki co trybuny pozostają puste, dlatego bardzo fajnie, że jutro będą fani. A Robert - tu nie trzeba wiele mówić. Jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, napastnikiem na świecie. Gra z nim zawsze jest przyjemnością. Mam nadzieję, że jutro jak będę grał, to te podania dojdą. Z Włochami było blisko i mam nadzieję, że teraz będzie lepiej - dodał zawodnik.
Początek meczu Polska - Bośnia i Hercegowina o godz. 20.45. Transmisja na żywo w TVP1, TVP Sport i Polsacie Sport.
Czytaj także:
- Reprezentacja Polski. Jakub Błaszczykowski schodzi ze sceny. Koniec, na jaki nie zasłużył
- Premier League. Edinson Cavani zaczeka na debiut w barwach Manchesteru United
ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Polska - Bośnia i Hercegowina. Szczere wyznanie Macieja Rybusa. "To nie byłoby fair"