Koronawirus w Polsce. Zbigniew Boniek straszy. "Lockdown to śmierć dla klubów"

Agencja Gazeta / Jakub Orzechowski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
Agencja Gazeta / Jakub Orzechowski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek liczy się z tym, że co najmniej do marca koronawirus będzie nękać polski futbol. Ma tylko nadzieję, że znowu rząd nie zawiesi rozgrywek, bo to może skończyć się bardzo źle dla wielu klubów.

Rosnąca liczba zakażeń koronawirusem sprawiła, że rządowe obostrzenia zaczynają dotykać także polski futbol. Na razie od soboty 17 października w całym kraju obowiązuje zakaz uczestniczenia kibiców w wydarzeniach sportowych. Wszyscy jednak z niepokojem czekają na kolejne decyzje.

Zbigniew Boniek wydaje się już pogodzony z faktem, że w tym roku kibice nie wrócą na stadiony. Prezes PZPN nie łudzi się, że listopadowy mecz z Holandią w Lidze Narodów odbędzie się z częściowo wypełnionymi trybunami.

- Obserwuję rozwój pandemii, analizuję różne fakty i dochodzę do wniosku, że do marca będziemy mieli wielki problem. Mógłbym sprzedawać optymizm, lecz chyba nie w tym rzecz. Lepiej mądrze stawiać czoła wyzwaniu. A ryzyko zakażenia groźną chorobą istnieje - dla piłkarzy, dla kibiców, dla wszystkich - mówi Boniek w "Przeglądzie Sportowym".

ZOBACZ WIDEO: Stadiony powinny być ponownie zamknięte dla kibiców? Ekspert nie pozostawia złudzeń

Szef polskiego futbolu apeluje do wszystkich, aby stosować się do obowiązujących obostrzeń. To pozwoli uniknąć sytuacji z początku tego roku, kiedy wszystkie ligi zostały zawieszone, a treningi zakazane. Gdyby znowu wprowadzono piłkarski lockdown, to konsekwencje mogą być bardzo poważne w skutkach.

- Respektujmy obecne reguły, a przejdziemy przez tę pandemię i dokończymy piłkarski sezon. Już w maju mówiłem, że koronawirus będzie się pojawiał w drużynach, bo naiwne i nielogiczne byłoby założenie, że akurat piłkarzy w cudowny sposób będzie omijał. Jeśli są trzy, cztery przypadki zakażeń w klubie, nie histeryzujmy. Jeśli jednak Sanepid zakazuje uczestniczenia w meczu, to oczywiście bez szemrania te zalecenia stosujmy. Zarazem walczmy o uniknięcie kolejnego lockdownu, bo to jest śmierć dla klubów i dla gospodarki - przyznaje.

Pandemia koronawirusa wszystkich uderzyła po kieszeni. PZPN tutaj nie jest wyjątkiem. Boniek zdradził, ile federacja straciła z powodu zarazy.

- Bardzo dużo, z pewnością kilkanaście milionów złotych. Przyjmujemy to z pokorą. Koronawirus uderzył we wszystkich, byłoby dziwne, gdyby ominął PZPN. Dzięki Bogu byliśmy na kryzysowy czas jakoś przygotowani, mieliśmy rezerwy. Funkcjonujemy i zarazem pomagamy innym. Rozdaliśmy 120 milionów złotych - tłumaczy prezes PZPN.

Na razie wszystkie rozgrywki piłkarskie odbywają się zgodnie z planem. Sytuacja jednak może zmienić się w każdej chwili, jeżeli liczba dziennych zakażeń będzie stale rosła.

"Kluby sportowe rzeczywiście rozsiewają wirusa bardziej niż nabożeństwa?". Ostry komentarz Łukasza Orbitowskiego >>

Koronawirus w Polsce. Nowe wytyczne dotyczące siłowni i klubów fitness. Będą otwarte, ale nie dla wszystkich >>

Źródło artykułu: