W 2017 roku Robinho został skazany przez sąd w Mediolanie na karę 9 lat pozbawienia wolności za gwałt na 22-letniej Albance, którego miał się dopuścić w 2013 roku. Oprócz niego wyrok usłyszało pięciu innych mężczyzn. Robinho nie przyznawał się do winy, twierdził, że jest niewinny i odwołał się od wyroku. Wciąż jest na wolności, gdyż brazylijskie władze nie zezwoliły na jego ekstradycję.
To może się jednak zmienić, gdyż sprawą zainteresowała się brazylijska polityk Damares Alves. Nie ukrywa ona swojego oburzenia tym, że Robinho za gwałt pozostaje bezkarny i to pomimo zasądzonego wyroku skazującego. Włoski sąd ponownie sprawą ma zająć się w grudniu tego roku.
Robinho od lat bagatelizuje tę historię. Był bohaterem publikacji "O Globo", w której przytoczono zapis jego rozmowy z przyjacielem. Brazylijska polityk Damares Alves, minister ds. kobiet, rodzin i praw człowieka jest zbulwersowana słowami byłego reprezentanta kraju. Uważa ona, że piłkarz jak najszybciej powinien trafić za kratki.
- To, co przeczytałam, było straszne. Powinien natychmiastowo trafić do więzienia i nie mam nic więcej do powiedzenia. Nie ma innego rozwiązania, to musi zakończyć się pobytem za kratkami. Żaden gwałciciel nie może być oklaskiwany. On chce wrócić i udawać bohatera? Nie można iść na żadne ustępstwa - powiedziała Alves, którą cytuje portal globo.com.
Robinho to dawna gwiazda futbolu. W 2005 roku za 24 miliony euro trafił do Realu Madryt, a trzy lata później Manchester City zapłacił za niego 43 mln euro. Później grał jeszcze w AC Milan i klubach z Turcji, Brazylii oraz Chin. W reprezentacji Brazylii wystąpił w 100 meczach i strzelił 28 bramek.
Czytaj także:
Liga Mistrzów. Wojciech Szczęsny skomentował mecz Juventusu. "Jesteśmy na dobrej drodze"
Liga Mistrzów: Lazio - Borussia. Ocenili grę Łukasza Piszczka. "Miał zły wieczór"