Takiego wsparcia protestu jeszcze nie było. "Nie można się bać"

- Czasami trzeba pokazać swoje zdanie i nie bać się, co kto pomyśli - mówi Kinga Wilk, kapitan drużyny AZS UJ Kraków, która w sobotę udzieliła publicznego wsparcia strajkom kobiet.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
AZS UJ Kraków Twitter / Na zdjęciu: AZS UJ Kraków
Od pierwszych dni protestujący przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego dot. aborcji mogą liczyć na wsparcie ze strony sportowców. Udzieliły go już m.in. Karolina Kowalkiewicz, Sofia Ennaoui czy była gwiazda tenisa Agnieszka Radwańska.

W sobotę na bardzo poważny gest zdecydowały się zawodniczki dwóch klubów piłkarskiej Ekstraligi kobiet - Medyka Konin i AZS UJ Kraków. Wyszły one na mecz z bardzo wymownym transparentem z napisem "Wybór" (więcej TUTAJ).

Znalazł się na nim symbol "błyskawicy", który stał się znakiem poparcia dla protestujących w całej Polsce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kompletnie zaskoczył bramkarza. Komentator "odleciał"

O szczegółach akcji opowiada nam kapitan drużyny z Krakowa, Kinga Wilk.

- Dziewczyny z Medyka napisały do jednej z koleżanek, że mają pewien pomysł i jakie jest nasze zdanie na ten temat. Porozmawiałyśmy między sobą i postanowiłyśmy, że zabierzemy głos - mówi WP SportoweFakty 27-latka.

- Chciałyśmy pokazać solidarność ze strajkami. Nie chcemy, żeby ktokolwiek decydował za nas, chcemy mieć wybór - tak Kinga Wilk odnosi się do bardzo surowej ustawy dot. aborcji.

Dodajmy, że akcję obu drużyn mogli zobaczyć kibice w całej Polsce. Ich spotkanie było bowiem transmitowane przez kanał TVP Sport.

Liderka drużyny z Krakowa przekonuje jednak, że decyzja dotycząca momentu ich akcji nie została podjęta ze względu na transmisję w telewizji.

- Gdyby trafiło na inne spotkanie, które nie byłoby pokazane w telewizji, i tak zdecydowałybyśmy się na taki gest. Na pewno jednak cieszymy się, że dzięki temu zobaczyło to więcej osób.

Decydując się na taką akcję, zawodniczki z Konina i Krakowa musiały się jednak liczyć, że mogą narobić sobie wrogów. Nawet jeśli protesty popiera, według sondażów, większość Polaków.

Piłkarka jest jednak zdania, że najważniejsze dla nich jest fakt, że postąpiły zgodnie z własnym sumieniem.

- Na pewno zawsze z tyłu głowy jest myśl: "jak to zostanie odebrane". Czasami jednak trzeba pokazać swoje zdanie i nie bać się tego, co kto pomyśli. Mamy do tego prawo, to była decyzja całej drużyny - podsumowuje.

Koronawirus. Sponsor polskiej drużyny przeżył traumę. Czytaj więcej--->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×