Kłopoty Mamadou Sakho rozpoczęły się cztery lata temu. W kwietniu 2016 r. dostał karę miesięcznego zawieszenia od futbolu. Testy antydopingowe po meczu z Manchesterem United wykazały w jego moczu obecność higenaminy, substancji pozwalającej szybciej spalać tłuszcz. Później okazało się jednak, że środek nie znajdował się na liście zakazanych środków UEFA. Z tego względu zawodnik został oczyszczony z zarzutów.
Przez zawieszenie Sakho nie zagrał z Liverpool FC w finale Ligi Europy (porażka w finale z Sevillą) i nie miał szans na otrzymanie powołania do reprezentacji Francji na Euro 2016, która zdobyła wówczas srebrny medal.
Sakho nie mógł pogodzić się z takim wyrokiem i zażądał ogromnego odszkodowania, nawet 13 milionów funtów. Ponad rok temu obrońca pozwał agencję antydopingową WADA i teraz dopiął swego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cudowna bramka w Copa Libertadores. Z 25 metrów idealnie pod poprzeczkę!
Jak czytamy na "theguardian.com", Mamadou Sakho wygrał sprawę o zniesławienie przeciwko Światowej Agencji Antydopingowej i ma otrzymać "znaczne odszkodowanie". Angielskie źródło nie ujawniło jednak jaką kwotę otrzyma obecny piłkarz Crystal Palace.
"WADA akceptuje, że pan Sakho nie złamał przepisów antydopingowych, nie oszukiwał i działał w dobrej wierze" - powiedział prawnik WADA przed sądem.
- Czuję się szczęśliwy. Cieszę się z powodu mojej rodziny, wszystkich moich przyjaciół, ludzi, którzy byli wokół mnie przez te ciężkie lata. Nie jest to łatwe, gdy jesteś zawodowym sportowcem i jesteś oskarżony o doping. To najgorsza rzecz, jaka może ci się przydarzyć - powiedział szczęśliwy Francuz.
Przypomnijmy, że od pierwszego stycznia funkcję prezydenta Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) pełni Polak Witold Bańka.
Zobacz także: Co ze zgrupowaniem reprezentacji? Amerykanie blokują przyjazd Polaków, wiadomo, co z Robertem Lewandowskim
Zobacz także: William Remy ukarany za swój wybryk. Straci sporo pieniędzy