Przez lata na skrzydłach reprezentacji Polski niepodważalną pozycję mieli Jakub Błaszczykowski oraz Kamil Grosicki. Ten pierwszy po raz ostatni w reprezentacyjnym trykocie wystąpił we wrześniu 2019 roku i nic nie zapowiada, by miał do niej wrócić. Taka sytuacja wymusiła poszukiwanie nowych rozwiązań w kadrze.
W ostatnim czasie jednak w polskiej piłce pojawiło się kilka ciekawych nazwisk, mogących zastąpić legendę kadry. Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski, Damian Kądzior, Kamil Jóźwiak czy nawet Przemysław Płacheta udowadniają, że w najbliższym czasie selekcjoner będzie miał z czego wybierać jeżeli chodzi o obsadzenie reprezentacyjnych skrzydeł. Do tego dochodzi wciąż niezwykle ważny dla kadry Kamil Grosicki. Doświadczony zawodnik cieszy się jednak, że na jego pozycji wreszcie pojawiła się rywalizacja.
- Cieszę się, że oni wchodzą do reprezentacji, bo można powiedzieć, że w kilku ostatnich latach ja i Kuba Błaszczykowski w tej reprezentacji mieliśmy wywalczone, pewne pozycje. Nie było zbyt wielu młodych skrzydłowych, którzy deptali nam po piętach, dlatego konkurencja mnie cieszy. Z przyjemnością im pomagam, czy to Kamilowi, czy Sebkowi - powiedział 32-latek w rozmowie z portalem Łączy Nas Piłka.
ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki optymistą w sprawie reprezentacji. "Czas działa na naszą korzyść"
- Nie wiem, czy Sebastian jest typowym skrzydłowym, czy to jest pozycja na której najlepiej się czuje, czy nie woli grać jako "dziesiątka"? Na pewno dobrze sobie radzi na boku. Z kolei Kamil idealnie pasuje do ligi angielskiej i życzę mu, by w przyszłości zagrał w Premier League, bo ma ku temu walory. Jest szybki, odważny i waleczny, wchodzi w drybling. Jest jeszcze młody, więc w przyszłości liczby będzie miał zdecydowanie lepsze - dodał piłkarz West Bromwich Albion zapytany o charakterystykę młodszych kolegów.
32-letni dziś Grosicki to jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w kadrze. Z orzełkiem na piersi wystąpił już w 78 spotkaniach, w których zdobył 17 bramek, do których dołożył 23 asysty. W kadrze debiutował już 12 lat temu, jeszcze za czasów kadencji Leo Beenhakkera, gdy w towarzyskim meczu z Finlandią zmienił na ostatnie 10 minut Marka Zieńczuka. Na stałe do kadry wszedł jednak dopiero za czasów Franciszka Smudy, w 2010 roku. Jak sam przyznaje, tak długi staż to honor, ale i obowiązki.
- Jestem już w kadrze od dziesięciu lat, gram regularnie w jej pierwszym składzie, jestem jednym z kapitanów, więc teraz to ja muszę dbać o atmosferę w szatni, pomaganie młodym i posiadanie swojego zdania. Na to człowiek pracuje wiele lat - podkreślił Grosicki.
Czytaj także:
- La Liga. Dani Carvajal wspiera Zidane'a. "Jesteśmy z nim na śmierć i życie"
- Transfery. Prezydent Lyonu wyklucza transfer Depaya. "Od początku mówiłem, że nas nie opuści"