Liga Narodów. Polska - Holandia. Frank de Boer współczuje Jerzemu Brzęczkowi. "Nikomu tego nie życzę"
Reprezentacja Holandii jest faworytem spotkania z Polską. Dla selekcjonera Biało-Czerwonych, Jerzego Brzęczka, może to być mecz o posadę. Frank de Boer współczuje trenerowi Polaków.Trener naszych rywali Frank de Boer współczuje selekcjonerowi Biało-Czerwonych. - Słyszałem głosy, że trener Jerzy Brzęczek ma stracić pracę. Znam to uczucie i nikomu tego nie życzę. My oczywiście będziemy chcieli osiągnąć jak najlepszy wynik. Mam nadzieję, że trener Brzęczek nadal będzie mógł pracować z reprezentacją Polski po meczu z Holandii. Wszyscy wiedzą, że z tą drużyną osiągał bardzo dobre wyniki - powiedział de Boer w trakcie konferencji prasowej.
Pod znakiem zapytania w starciu z Holendrami stoi występ Roberta Lewandowskiego. Dla selekcjonera rywali to dobra wiadomość. - To prawdopodobnie najlepszy napastnik na świecie. Jeśli nie zagra, to nie jest zła wiadomość dla nas - dodał trener naszych środowych rywali.
ZOBACZ WIDEO: Włochy - Polska. Czego zabrakło Biało-Czerwonym? Szczera odpowiedź wiceprezesa PZPN
Holendrzy i Polacy wciąż mają szansę na wygranie grupy A1 i awans do turnieju finałowego. Niezbędne do spełnienia tego warunki jest wygrana i strata punktów przez Włochów w starciu z Bośnią i Hercegowiną. - Nie mamy na to wpływu. Musimy mieć nadzieję, że Włosi zaliczą wpadkę. Ale jeśli zagrają tak, jak z Polską... - stwierdził de Boer.
Mecz Polski z Holandią zostanie rozegrany w środę 18 listopada na Stadionie Śląskim w Chorzowie, a jego początek zaplanowano na godzinę 20:45. Transmisja dostępna będzie na TVP1, TVP Sport, Polsacie Sport i w platformie WP Pilot. Tekstową relację LIVE przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Liga Narodów. Szok. Największa katastrofa reprezentacji Niemiec od prawie 90 lat
Liga Narodów: Polska - Holandia. Robert Lewandowski nadal ma problem z mięśniem uda
-
Zbigniew Pieniążek Zgłoś komentarz
nie musi odchodzić z kadry - może np. podawać ręczniki itp. -
marcinowiec Zgłoś komentarz
Mam nadzieję że Holendrzy słysząc informację o zagrożonej posadzie Brzęczka zagrają łagodnie na remis. -
Maciej Kafliński Zgłoś komentarz
Brzęczyszczykiewicz to zawsze był Dyzma trenerki, a Lewandowski cóż zły nie jest, ale do pierwszej setki piłkarzy świata na pewno bym go nie zaliczył. -
Aleksander Wróblewski Zgłoś komentarz
piłkarz świata też nie pokazsł swojej zekomej klasy ani razu nie strzelił w światło bramki... Czy to byla złośliwosc, podstęp??? -
Pan Jot Zgłoś komentarz
Ja też zawsze trochę współczułem kilku osobom z klasy, że sobie nie radzili w szkole i byli przez to wyśmiewani. -
Aleksander Wróblewski Zgłoś komentarz
piłkarz świata też nie pokazsł swojej zekomej klasy ani razu nie strzelił w światło bramki... Czy to byla złośliwosc, podstęp??? -
Obsztyfitykultykiewicz Zgłoś komentarz
Jureczku wracaj pod kamień spod którego wylazłeś. -
Nick Shany Zgłoś komentarz
towarzyskie nie miały takiej mocy. Zwróćcie uwagę na TVP Sport... Piłka nożna zajmuje w codziennej ramówce tej stacji najwięcej czasu antenowego, z czego lwią część stanowi tzw. "studio", w którym zasiadają przeróżni eksperci plotkujący o upie marynie. Podobnie rzecz się ma z różnymi odmianami mordobicia (boks, ksw, mma etc.). Pozostałe dyscypliny sportu są pokazywane sporadycznie, najczęściej wtedy, kiedy rywalizacja toczy się o mistrzostwo świata, mistrzostwo europy i - rzadziej - o krajowe mistrzostwo. Wracając do "ekspertów", to zauważcie proszę, że ich opinie, analizy i wnioski w dużej mierze kształtują nastroje wśród kibiców. Najbardziej adekwatnym określeniem dla tych "ekspertów" jest słowo "dmuchacze", bo to oni "dmuchają w przysłowiowy balonik, podkręcają napięcie przed każdym meczem, przed każdym mordobiciem. Po co to robią? Ano po to, żeby tzw. oglądalność była jak największa, bo wtedy reklamodawcy bulą większą kasę za reklamę soli bałtyckiej, kompresów na odciski, czy też pigułek na noc poślubną. Podobnie rzecz się ma z pismakami z różnych portali internetowych. Strona Sportowych Faktów jest tego najlepszym dowodem. Około dziesięciu "twórców" wstawia na tę stronę swoje wypociny zwane felietonami, w których próżno szukać obiektywizmu i prawdziwie merytorycznej wiedzy o sporcie, bo ich autorzy skupiają się wyłącznie na tym, żeby "iść z prądem", czyli przyklaskiwać opiniom kibicowskiego plebsu, który dostaje orgazmu po 28 zwycięstwie Barcelony, po 5893 minutach gry Bajeru M, bez straty gola, czy też po strzeleniu 12 goli w ciągu 38 minut i 15 sekund przez bożyszcza tłumów, np. Lewandowskiego, Mesiego, czy innego Krzyśka Ronalda. Nie mniejsze emocje wywołuje porażka, a zwłaszcza taka spektakularna jak reprezentacji kraju. Nastroje "ekspertów", "dmuchaczy" i całej masy kibiców są takie, jak u mężczyzny po nieudanym stosunku pciowym. Dotyka to także zawodników... Frustracja i rozgoryczenie, wymowne milczenie (czasem 8 sekundowe), to naturalna reakcja na osobistą klęskę. Okazuje się, że wbrew narzekaniom "trzona" drużyny na taktykę, trener zalecił solidne, wysokie krycie Italii. To, że nie wyszło, to nie jego wina, tylko zwiotczałego proncia. Jeśli wiagry nie ma na liście zakazanych przez WADA medykamentów, to trza brać i pieprzyc wszystko. Jak leci. Pomarańczę też. Wczoraj Hiszpanie pięknie wydmuchali Niemców. 6 orgazmów mówi samo za siebie. Włosi z Polakami zaliczyli tylko dwa. Słabiutko. Trener Brzęczek nie powinien mieć żadnych kompleksów, wszak jego celem jest (i było) przygotowanie drużyny do Mistrzostw Europy, a nie do Telewizyjnego Turnieju piłkarskiego.