Śmierć Diego Maradony to nadal bardzo duży cios w serce wszystkich miłośników piłki nożnej. Argentyńczyk zmarł nagle w środę, 25 listopada. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci była ostra niewydolność serca.
Jako pierwszy informację o śmierci Maradony podał Julio Chiappetta, szef sportu argentyńskiego dziennika "Clarin".
- To był jeden z najsmutniejszych tytułów, jakie musiałem oddać w życiu. Miałem prawie 40-letni związek z Diego. Spędziłam pół godziny płacząc jak dziecko, nie rozumiejąc, co się stało - powiedział Chiappetta, którego wypowiedzi cytuje serwis areanapoli.it.
ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki wspomina spotkania z Diego Maradoną. "Geniusz piłkarski"
Chiappetta przyznał, że Maradona był już zmęczony rodzinnym chaosem, który otaczał go na co dzień. Przez to nie umiał zaznać całkowitego spokoju. Dziennikarz ujawnił smutne szczegóły z ostatnich dni życia legendy.
- Od zeszłego tygodnia Diego był bardzo przygnębiony, ponieważ nie był w stanie zebrać swoich dzieci na urodziny. Diego bardzo tęsknił za matką, Doña Tota była dla niego źródłem energii - tłumaczył dziennikarz.
W podobny sposób wypowiedział się Stefano Ceci. Przyjaciel i menedżer Maradony zaznaczył, że legendę piłki nożnej cały czas coś go wyprowadzało z równowagi. Ceci oskarżył nawet rodzinę o to, że pozwolili Maradonie umrzeć w samotności.
- Niedawno Diego wysłał mi wideo: wyglądał jak świeca, która ma zaraz zgasnąć. Jego sześćdziesiąt lat to właściwie sto dwadzieścia, wszystko robił swobodnie, a potem upadł z hukiem, jakby miał dość obserwowania tego, co się wokół niego dzieje - mówił.
Rodzina Maradony nie zamierzała zwlekać z pogrzebem. Dzień po śmierci legendarny piłkarz został pochowany na cmentarzu, który znajduje się na przedmieściach Buenos Aires. Media na bieżąco relacjonowały ostatnie pożegnanie "El Diego".
Zobacz też:
Diego Maradona nie żyje. "Od wielu lat flirtował ze śmiercią: narkotyki, alkohol, mafia"
Roman Kosecki o śmierci Diego Maradony: Był moim idolem. Powiedziałem mu to