Diego Maradona nie żyje. "Od wielu lat flirtował ze śmiercią: narkotyki, alkohol, mafia"

- Był geniuszem na boisku i słabym, zagubionym człowiekiem poza nim - mówi nam Tomasz Wołek, dziennikarz, który podczas MŚ w 1986 roku podziwiał grę Diego Maradony na żywo, z wysokości trybun meksykańskich stadionów.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Diego Maradona PAP/EPA / OLIVER WEIKEN / Na zdjęciu: Diego Maradona
Marek Bobakowski, WP SportoweFakty.pl: Czy zmarły w środę (25 listopada - przyp. red.) Diego Maradona to najlepszy piłkarz w historii światowej piłki nożnej?

Tomasz Wołek, dziennikarz, znawca futbolu, specjalizujący się z Ameryce Południowej: Tak.

A Pele, a Alfredo Di Stefano, a Lionel Messi?

Od wielu lat trwają deliberacje największych znawców piłki nożnej w tej sprawie. Wszyscy wyżej wymienieni są piłkarskimi geniuszami. Nie ma prostej odpowiedzi, bo tego po prostu nie da się zmierzyć. Jednak zapytał mnie pan o zdanie, więc je wypowiedziałem. Dla mnie Maradona jest tym największym z największych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!

Dlaczego?

W 1986 roku otrzymałem w końcu, po wielu nieudanych próbach (Wołek był działaczem opozycji antykomunistycznej - przyp. red.), paszport i mogłem pojechać na mistrzostwa świata w Meksyku. I tam zobaczyłem go w akcji. Obejrzałem wszystkie mecze reprezentacji Argentyny. Zrobiłem to nie tylko dlatego, że od zawsze interesowałem się Ameryką Południową, ale głównie dlatego, że grał Diego. Piłkarski geniusz. Bez dwóch zdań. Nie widziałem nigdy kogoś takiego.

Jeżeli zapytamy kogokolwiek, nawet człowieka, który zupełnie się nie interesuje futbolem, o skojarzenia z Maradoną, to uzyskamy dwie odpowiedzi: "ręka Boga" i drybling w meczu z Anglią (obie akcje możesz obejrzeć pod wywiadem - przyp. red.).

I to jest siła Maradony! Z czym laik piłkarski skojarzy Pelego, Di Stefano czy nawet Messiego? No właśnie. A wracając do Diego. Osobiście kojarzę go jeszcze z jedną akcją. Akcją, której pewnie większość kibiców w ogóle nie pamięta.

Co to za sytuacja?

Podczas meczu półfinałowego podczas MŚ w Meksyku, w ostatnich minutach meczu, kiedy było już 2:0 dla Argentyny, zresztą po golach Maradony, piłka spokojnie toczyła się w kierunku końcowej linii. Żaden z piłkarzy, nikt z kibiców nie zwracał szczególnej uwagi. Ot, za chwilę belgijski bramkarz wprowadzi piłkę do gry. Akcja jakich tysiące. I nagle... Maradona wyrósł jak spod ziemi, popędził za futbolówką, dopadł jej, obrócił się, podał do kolegi z ekipy. Nie było z tego bramki, ale to nie jest ważne. Byłem pod potężnym wrażeniem jego podejścia.

Maradonę kojarzymy niestety również ze skandalami.

To był geniusz na boisku, ale i słaby, zagubiony człowiek poza nim. On przecież od lat flirtował ze śmiercią. Doping, narkotyki, alkohol, otyłość, ale także i konszachty z neapolitańską mafią. Do tego trzeba dołożyć dziwny układ z Fidelem Castro czy strzały z dubeltówki do dziennikarzy. Sumiennie, jeżeli można użyć takiego słowa, pracował na swój wizerunek. Rujnował również zdrowie.

Zmarł w wieku zaledwie 60 lat...

Myślę, że jego hulaszcze życie zrujnowało mu organizm. Przecież od jakiegoś czasu docierały do nas sygnały, że nie jest z nim dobrze. To się nawarstwiało.

Gdyby grał teraz, w XXI wieku, pewnie pilnowałby go sztab PR-owców. Może nie wylądowałby na bruku?

Nie sądzę. To był ten typ człowieka, którego nie da się upilnować. Pogubił się zupełnie, nie panował nad sobą. Podobnie jak Paul Gascoigne czy George Best. Nie da się na siłę ludzi, a zwłaszcza piłkarzy, sprowadzić ze złej drogi.

Czemu "zwłaszcza piłkarzy"?

Bo dla nich uwielbienie ludu działa jak narkotyk. Oni są uzależnieni od sławy. Kiedy kończą karierę, nagle gasną światła i zostają sami. Wpadają w apatię, depresję. A to prowadzi do szybkiej degrengolady.

Piłkarski świat okrył się żałobą. Ale nie tylko piłkarski. Przecież Diego Maradona miał nawet swoją religię.

Iglesia Maradoniana, czyli po polsku Kościół Maradony to parodia religii. Powstała w 1998 roku, zrzesza ponoć 40 tysięcy wyznawców, którzy uważają Argentyńczyka za Boga. Po jego śmierci zapewne siła tego ruchu wzrośnie. To też świadczy o tym, że Diego był kimś wyjątkowym.




ZOBACZ "rękę Boga", akcję Maradony w ćwierćfinale MŚ 1986.

A oto jedna z najbardziej efektownych bramek w historii futbolu. Ten sam mecz, Anglia - Argentyna, ćwierćfinał MŚ 1986. Maradona przejmuje piłkę w środku pola i...

Czytaj także: Pele oddał hołd Diego Maradonie. "Jeszcze zagramy w piłkę w niebie" >>

Czytaj także:  Zbigniew Boniek zdruzgotany śmiercią Diego Maradony. "Był najlepszy w historii, brak mi słów" >>

Czy twoim zdaniem Diego Maradona to najlepszy piłkarz w historii futbolu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×