W pierwszej kolejce bielszczanie podejmowali beniaminka, z tymże na jego terenie w Nowym Sączu. Już wtedy okazało się, że nowosądeczanie mogą stawić czoła nawet najsilniejszym w lidze zespołom. - Trochę żałujemy, że nie wygraliśmy pierwszego meczu w Nowym Sączu, bo byliśmy lepszym zespołem od Sandcecji. W pierwszej połowie gospodarze nas co prawda trochę przycisnęli, jak to beniaminkowie mają w zwyczaju na inaugurację u siebie, ale po przerwie Sandcecja po prostu umarła. Nie stworzyła żadnego zagrożenia pod naszą bramką i powinniśmy ten mecz spokojnie wygrać - mówi na łamach Sportu Łukasz Merda.
Czy Łukasz Merda w sobotę będzie miał pełne ręce roboty?
O tym meczu Górale już zapomnieli i myślami są przy potyczce z kolejnym beniaminkiem, MKS-em Kluczbork. W tym spotkaniu Podbeskidzie wydaje się być skazane na wygraną. - Ostrożnie z typowaniem faworytów, bo w tej roli jechaliśmy judo Nowego Sącza i straciliśmy tam dwa punkty. Do każdego przeciwnika, niezależnie czy to będzie jedenastka z Kluczborka, czy Górnik Zabrze lub Widzew Łódź, podejść musimy maksymalnie skoncentrowani, bez cienia nonszalancji. To oczywiste, że remisami ekstraklasy nie osiągniemy, więc nasza taktyka na sobotę jest czytelna. Zdajemy sobie sprawę też z tego, że nikt nam zwycięstwa łatwo nie odda za darmo, przed samą nazwą Podbeskidzie się nikt nie położy - dodaje w rozmowie z katowickim dziennikiem kapitan Górali.