Nokaut! Robert Lewandowski nie dał szans legendom

"Kto jest polskim piłkarzem wszech czasów?" - na tak postawione pytanie odpowiedziało 60 elektorów z najważniejszych polskich mediów. Werdykt nie mógł być inny: Robert Lewandowski zdeklasował biało-czerwone legendy.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Robert Lewandowski Getty Images / Marco Donato-FC Bayern / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Jeżeli Robert Lewandowski poprowadzi reprezentację Polski do medalu mistrzostw Europy lub świata, nie będzie nad czym dyskutować, a pytanie automatycznie stanie się bezsensowne. Dziś jeszcze można było spróbować otworzyć dyskusję i... właściwie szybko ją zamknąć. Zaskakująco szybko.

Na sformułowane w ten sposób pytanie odpowiedzieli niemal wszyscy najważniejsi przedstawiciele polskich mediów. Nie zabrakło zastrzeżeń: trudno zmierzyć, inne epoki, każdy był wielki w swoim czasie, inni towarzysze na boisku i pozycje, etc., lecz w końcu padało imię i nazwisko plus krótkie uzasadnienie.

Pytanie miało oczywiście charakter otwarty: "Kto jest polskim piłkarzem wszech czasów?", choć zdawaliśmy sobie sprawę, że wybór szybko zostanie zawężony do dwóch nazwisk - Roberta Lewandowskiego i Zbigniewa Bońka. Ostatecznie... nie do końca tak się stało.

Przedwojenny czarny koń

Przytoczyliśmy głosy wszystkich tych, którzy nawet mając rozterki i wątpliwości, zdecydowali się podać to jedno jedyne nazwisko, do którego im było mimo wszystko najbliżej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cybertrening dał popalić gwiazdom Bayernu. Ta reakcja Lewandowskiego mówi wszystko

- Tymczasem ja nie potrafię wskazać - mówi Mateusz Borek z Kanału Sportowego, komentator również między innymi w TVP i Canal+. - To zbyt poważna sprawa, by rzucać nazwiskiem, nie będąc w stu procentach do tego przekonanym, a ja właśnie nie jestem. Bo jak mierzyć choćby Lewandowskiego i Bońka? Inne pozycje, inne czasy.

- Przecież nie wolno porównywać przez pryzmat osiągnięć snajperskich, ponieważ Boniek wielkie mecze rozgrywał jako skrzydłowy bądź w ogóle pomocnik - kontynuuje Borek, dodając: - Kolejna sprawa - jak bardzo zmieniła się dostępność medialna. Dziś jednego widzimy co kilka dni w telewizorze, kiedyś występ Bońka w Juventusie relacjonowany w telewizji to było święto. Gdyby miarą miałaby być z kolei liczba międzynarodowych trofeów drużynowych, przewaga byłaby po stronie Zibiego, ale czy nie byłoby to krzywdzące dla Roberta, który jeszcze może zdobyć sporo pucharów?

Nonsensem byłoby skrywanie werdyktu do ostatniego akapitu tekstu, a zatem: głosami aż 60 elektorów - z różnych redakcji, stron Polski, a nawet przedziałów wiekowych - bezdyskusyjnie, choć wcale niejednomyślnie - zwyciężył Robert Lewandowski. Sam zebrał grubo więcej głosów, niż jego potencjalni konkurenci razem wzięci. Obecny kapitan reprezentacji Polski uzyskał aż 35 wskazań, Zbigniew Boniek - 10, Kazimierz Deyna - 5, Ernest Wilimowski - 4, Włodzimierz Lubański - 3, Grzegorz Lato - 2, Gerard Cieślik - 1.

Zwraca uwagę mimo wszystko stosunkowo niewielka liczba wskazań na Bońka - nie było zażartego wyścigu, jakiego można było się spodziewać. Zaskakuje również tylko pięć głosów na Deynę i zaledwie dwa na Latę. Natomiast nieoczekiwanie sporo zwolenników znalazł ten, którego nikt nie widział - mianowicie Ernest Wilimowski. Niemniej uzasadnienie tej nominacji, choć lekko prowokacyjne, musi skłaniać do refleksji.

- Sport polega na klasyfikacji, ale dzięki wymiernym wskaźnikom - jak na przykład liczba strzelonych w meczu goli - mówi Radosław Nawrot, do niedawna dziennikarz poznańskiego oddziału "Gazety Wyborczej", a od 1 stycznia portalu interia.pl. - Tymczasem tutaj sięgamy po niewymierne narzędzia typu "tak mi się zdaje" albo "więcej osiągnął". Wilimowski nie osiągnął wiele, bo nie miał na to szans, podobnie jak Lewandowski nie miał szans dorównać osiągnięciom reprezentacyjnym Bońka, bo urodził się w innej epoce. Epoce innego futbolu.

- Jednakże zapominamy o tym, że o Wilimowskim mówiło się, iż wyrastał ponad epokę, a umiejętnościami zadziwiał świat. Hermetyczny świat, w którym żył i w którym pokazać się mógł rzadko. Lewandowski jest tu bardziej uprzywilejowany, widzimy go co kilka dni. W wypadku Wilimowskiego działa bardziej wyobraźnia i opisy tych, którzy go widzieli. A relacjonują rzeczy niebywałe. Kto wie zatem, czy to nie był on... - zastanawia się Nawrot.

Złamane szkockie serce

- Żyjemy w czasach, kiedy często to media dyktują ludziom, co powinno się myśleć - uważa Andrzej Grygierczyk, były redaktor naczelny katowickiego "Sportu". Akurat media zagraniczne zapewne niewiele wiedzą o Wilimowskim, ich wzrok nie sięga raczej dalej niż do czasów Deyny, Lubańskiego, Laty. Niemniej właśnie ich ogląd sytuacji powinien być ciekawy, zwłaszcza gdy jest (a jest) wolny od sympatii, towarzyskich bądź zawodowych powiązań - jednym słowem: chłodny. Identycznie jak dla nas alternatywa - przykładowo z francuskiego podwórka: Michel Platini czy Zinedine Zidane.

- Nie mam wątpliwości, w przypadku Lewandowskiego mamy do czynienia z wieloletnimi występami na najwyższym poziomie światowym. Wygrywał wszystkie najważniejsze trofea klubowe, równocześnie gromadząc tytuły króla strzelców. Również to on sprawił, że reprezentacja Polski znów zaczęła się liczyć w Europie, jest stałym uczestnikiem finałów mistrzostw Europy bądź świata - uważa Janusz Michallik, były reprezentant Stanów Zjednoczonych, od lat stały ekspert i komentator stacji ESPN.

W podobnym tonie wypowiada się Dassler Marquez, były reporter największych brazylijskich portali internetowych UOL i Terra, także skaut Liverpoolu w Brazylii: - Lewandowski, ale z zastrzeżeniem, że Laty czy Bońka nie widziałem. Napastnik Bayernu był najlepszy na świecie w tym roku, nie jest co prawda piłkarzem ze świata marzeń, ale to bez dwóch zdań wielki zawodnik.

- Głosuję na Roberta Lewandowskiego - mówi Clement Lacord z "France Football", tłumacząc: - Prawdopodobnie otrzymałby w tym roku również Ballon d'Or, gdyby głosowanie nie zostało odwołane. To właściwie najlepszy napastnik na świecie i jeśli Bayern był naprawdę perfekcyjną drużyną w 2020 roku, to Lewandowski był kluczowym graczem tej machiny wojennej. Teraz może zostać światową legendą, jeśli odniesie sukces z Polską na Euro. No i ostatecznie wygra tę zasłużoną Złotą Piłkę w 2021 roku!

Nieco inaczej na sprawy patrzy Stephen McGowan z "Daily Mail": - Robert Lewandowski złamał moje szkockie serce, kiedy trafił do siatki z sześciu cali w ostatniej minucie meczu w Glasgow, doprowadzając do wyniku 2:2 w eliminacjach Euro 2016. Jest pod każdym względem supergwiazdą futbolu występującą na elitarnym poziomie. To wszystko prawda, ale jestem już na tyle dorosły, by pamiętać Bońka z mojego ulubionego, bo oglądanego oczami dziecka, mundialu w Hiszpanii w 1982 roku. Jego hat-trick przeciwko Belgii był wyjątkowy i kto wie, co by się stało, gdyby mógł zagrać w półfinale z Włochami...

Licznych wielbicieli za granicą ma Deyna. - Był najlepszy ze względu na wyróżniającą technikę. Lewandowski jest świetnym goleadorem, Latę także podobnie wspominam, ale wolę zawodników kreujących grę, techników. Nie widziałem Lubańskiego, o którym wielu mówiło, iż był bardzo dobry, tyle że mecze z jego udziałem nigdy nie dotarły do Argentyny - żałuje Sergio Levinski, argentyński dziennikarz, autor książek o Diego Maradonie i korupcji w argentyńskim futbolu, korespondent między innymi z mundiali w RPA, Brazylii i Rosji.

Wydaje się, że podbijający Bundesligę Lewandowski nie powinien mieć konkurencji w ocenach tamtejszych recenzentów. Być może tak jest, ale akurat Frank Lussem, doświadczony dziennikarz "Kickera", ma inną optykę: - Dla mnie najlepszym polskim futbolistą był Deyna. W 1974 roku Polska miała swoją najlepszą drużynę w historii, a Deyna był jej dyrygentem. Błyszczał w czasach, kiedy konkurencja w futbolu była większa. Szkoda, że nie dane było mu w odpowiednim wieku, tak jak Bońkowi, wyjechać do wielkiego, zachodniego klubu, bo w każdym był w stanie odgrywać wiodącą rolę.

Kto jest według Ciebie polskim piłkarzem wszech czasów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×